Pierwszy jesienny deszcz

37 4 4
                                    

Tighnari POV:

Weekendy lecą mi zdecydowanie za szybko, zanim się obejrzałem, nastał poniedziałek, czyli powrót do szkoły. Na moje szczęście plan lekcji w poniedziałki mam naprawdę luźny, oczywiście luźny dla mnie, bo mam 3 lekcje biologii, a potem 1 lekcja wychowawczą, co zasadniczo jest z tą samą nauczycielką. Będąc jeszcze w domu, chciałem się odprężyć, więc złapałem za swoje słuchawki, ubrałem je i dałem się zatracić w swojej mojej muzyce. Nic tak nie uspokajało mnie jak muzyka, zwłaszcza taka oniryczna, pełna smutku i troski. Nie wiem czy tylko ja tak miałem, ale właśnie muzyka rozumiała mnie najbardziej. To ona ukształtowała mój spokojny charakter i sprawiła, że jestem empatyczny. Zawsze była moją ucieczką, moją oazą, moją małą arkadią. 
Popatrzyłem na telefon, żeby sprawdzić, która jest godzina i czy nie powinienem już wychodzić. Zobaczyłem wiadomości od Kazuhy. To mój najlepszy i jedyny bliższy przyjaciel, zasadniczo znamy się odkąd się wprowadził do naszego miasteczka. Mieszkał kilka domów dalej, dlatego też często do szkoły chodziliśmy razem.  Uwielbiam tego chłopaka, rozumiemy się niemal w stu procentach, ufamy sobie tak samo i przede wszystkim, nigdy razem się nie nudzimy. Często też urządzamy małe "libacje" alkoholowe razem. Swoją drogą nasze życia miłosne do przyjemnych też nie należały. On ciągle mi mówił, że podoba mu się taka dziewczyna, nigdy nie raczył nic o niej powiedzieć, poza tym że była zajęta. Nie dziwiłem mu się, szczerze pewnie nie chciał robić sobie nadziei na związek z zajęta dziewczyną, dlatego sam nie dopytywałem, choć ciekawość nie raz chciała wziąć górę. Wracając do wiadomości, napisał tylko, że dzisiaj nie idzie do szkoły, bo się źle czuje. Zabrzmiało mi to trochę podejrzanie, bo on nigdy mi nie pisał, że go w szkole nie będzie. Nie mniej nie wnikałem w to, jeśli miał powód, żeby nie iść, to mu wierzę. Natomiast ja szykowałem się już do wyjścia, wziąłem ze stolika pieniądze na drugie śniadanie w szkole i szybkim krokiem zmierzałem do szkoły. W drodze do szkoły, zaczepił mnie jakiś starszy chłopak, był wyższy i znacznie silniejszy. Szczerze mówiąc nawet nie wiem, czy chodził do naszej szkoły. Zapytał się tylko o pieniądze na alkohol, to mu odpowiedziałem, że nie mam, a gdybym miał to sam bym sobie kupił. Na szczęście odczepił się, ale nienawidzę takich momentów. Gdy już kawałek odszedłem od niego, usłyszałem z dala jak mówi, że wyglądam jak pedał. 

-Powiedz mi coś czego nie wiem. - Wymruczałem pod nosem. Nie przejmowałem się takimi tekstami, bo po pierwsze nie ma takiego czegoś, że ktoś wygląda jak pedał, po drugie moja orientacja, do mojego ubioru nic nie mi. Tak swoją drogą mój tok myśli przeniósł się na moją orientację. Byłem gejem, ale ani specjalnie nie mówiłem o tym, bo wychodziłem z założenia, że po co to komukolwiek potrzebne do życia, po drugie, no do wybitnie umięśnionych nie należałem, więc w razie jakiegoś ataku, nie mam za bardzo jak się bronić. Nie wiem czy czułem się świetnie z tym, że jestem gejem, ale na pewno pogodziłem się z tym, cóż wyjścia też nie miałem. Nie wiele osób o tym wiedziało poza moją rodziną, Deyha i Kazuhą, nikt inny nie wie, a to czy się domyślają, czy nie, to już nie moja sprawa. Szczęścia w miłości nie miałem, raczej nie znam tutaj dużo osób nieheteronormatywnych, którymi byłbym zainteresowan. Nie  interesowała mnie jakoś specjalnie miłość, ja miałem swój świat biologii i muzyki. Nie wiedziałem nawet kiedy, ale znalazłem się pod szkołą, wszedłem do niej, a tamte myśli się rozpłynęły. Dzień w szkole zapowiadał się zwyczajnie, odbywało się też moje kółko. Rozglądnąłem się w swojej torbie za notatkami, bo zawsze na zajęcia z kółkiem przychodzę przygotowany.  Niestety, tym razem musiałem zapomnieć ich spakować i wpadłem w lekką panikę, nie wiedziałem co zrobić. Zadzwoniłem do Collei, czy nie podrzuci mi notatek do szkoły, nie odebrała ani telefonu ani nie przeczytała wiadomości, więc pewnie musiała już być w szkole. Nie chciałem opuścić też pierwszej lekcji, więc jednym słowem, byłem w dupie. Ostatnim moim ratunkiem był Kazuha. Liczyłem, że mimo swojej choroby, mógłby mi je podrzucić, jednak nie odpisywał, co trochę było dziwne, bo przecież chory w domu siedzi i powinien mieć telefon przy dupie. No mniejsza z tymi notatkami, może sobie jakoś poradzę, w końcu mądry jestem. Będąc lekko zestresowany i idąc korytarzem, nie zwróciłem uwagi, przez co wszedłem w jakiegoś chłopaka, rozrzucając moje i jego książki, które trzymaliśmy w rękach. Podnosząc głowę i kierując ją w stronę chłopaka, okazał być się nim Cyno. Chłopak popatrzył się w moim kierunku, i gdy zrozumiał, że ja to ja, przyspieszył swoje ruchy i popędził w kierunku swojej sali lekcyjnej. W mojej ocenie było to dziwne, jakby czemu mnie tak unika skoro kilka dni temu w kwiaciarni z uśmiechem się do mnie zwracał. Może dowiedział się, że jestem gejem i nie chciał mnie znać, jednocześnie nie chciał wyjść na jakiegoś homofoba. Sytuacja była naprawdę niezrozumiała dla mnie, ale nie chciałem wnikać w to głębiej i po prostu pozbierałem resztę swoich rzeczy i udałem się w kierunku sali biologicznej. Niestety, mimo iż, nie chciałem wnikać w tą sytuację, to całą lekcje rozmyślałem, czemu tak zareagował. Nie pasowało to nawet do jego stylu bycia. Ukrywał coś tak wielkiego przede mną? Opcji było mnóstwo, a jednocześnie żadna mi nie pasowała. Ostatecznie udało skoncentrować mi się na lekcji i zająłem się tym co ważne. Po lekcjach, przyszedł czas na moje kółko biologiczne, niestety bez moich notatek nie byłem tak pewny siebie, jak staram się na co dzień być. Improwizowałem całą godzinę lekcyjną, przez co wyszło z tego jedno wielkie dno, mieszała mi się kolejność, mówiłem jakimiś zagadkami, jednym słowem szkoda gadać. W głowie chciałem, żeby było już koniec. Na szczęście, do sali przyszła profesor Nahida, która na prośbę dyrektor Raiden, zastąpiła mnie w lekcji, bo ta znowu coś ode mnie chciała. Wszedłem do jej gabinetu i zająłem miejsce na przeciwko jej biurka. 

Serca z kwiatów/ Cyno x TighnariOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz