66.

860 80 106
                                    


Spędzili w tej pozycji minuty bądź może i godziny nie liczyli, jedyne na czym skupili całą uwagę byli oni sami skuleni na łóżku w głębokim czułym uścisku wyrażającym wiele emocji.

Zegar wskazywał już pierwszą w nocy, a stan Lucyfera można określić jako niechętny względem snu, szczerze mówiąc Alastorowi również przeszła ochota, choć zwykł nie sypiać zbyt często gdyż praktykował wszelako pojęty stalking obserwując mieszkańców podczas snu, bądź polując. Jednak od czasu wejścia w relacje miłosną nie robił tego prze bardzo długi czas, ponieważ wszystkie noce spędzał ze swym kochanym jabłuszkiem czego definitywnie nie żałował.

Związek zmienia demony. Anioły najwyraźniej również.

- Nie sądzę, że zdołamy zasnąć Lu Lu, chyba, że chcesz? - gładził białe skrzydła badając ich strukturę.

W odpowiedzi dostał jedynie przeczące skinienie głową i cichy pomruk. Po tej jakże wyczerpującej odpowiedzi mała przylepa schowała twarz w klatce piersiowej Władcy wywołując w nim wewnętrzne rozbawienie.

Uroczy.

Prawie jakby wychowywał dziecko, właściwe ma ich o wiele więcej jeśli liczymy wszystkich mieszkańców hotelu.

- Przepraszam.

Usłyszał szept.

- Nie przepraszaj - złożył pocałunek na czubku głowy blondyna - Nie jesteś niczemu winien najdroższy.

Kołysał nim delikatne.

Naprawdę jest jak dziecko... poniekąd.

- Powinieneś się położyć pewnie jesteś zmęczony, a ja znajdę sobie mnn... - blondyn nie dokończył gdyż usta Władcy przyciśnięte do jego uniemożliwiły mu dalszą wypowiedź.

Nagły łapczywy pocałunek pochłoną go w całości rozwiewając ponure chmury burzowe skumulowane wewnątrz umysłu.

- Al...co nnm... przeee...

Słowa były brutalnie urywane przez uśmiechniętego demona atakującego z premedytacją wargi partnera, który mógł jedynie pojękiwać.

Blondyn nie widział co go napadło, to znaczy zwykle też taki był, ale...

- Przestań się obwiniać - złączył ich czoła kończąc napastować jamę ustną Króla Małych Skrzatów - Doprowadza mnie to do szału - był podirytowany i ściskał go mocniej niż poprzednio.

Czerwone źrenice anioła wzrosły z zaskoczenia.

- Ja...jesteś na mnie zły? - zapytał niepewnie.

- Nie na ciebie, tylko tych którzy ci to zrobili - odetchnął głęboko - Z nieopisaną przyjemnością zabiłbym każdego z nich uprzednio poddając torturom dopóki nie zrozumieliby swego błędu i cię nie przeprosili, choć finalnie i tak skończyliby martwi bądź jako przystawki zjedzone przeze mnie.

Ta deklaracja spowodowała uśmiech na twarzy Lucyfera oraz niewielkie parsknięcie śmiechem.

- Myślę, że spowoduje to tylko problemy żołądkowe Al.

- Hm... - udał zamyślenie - Racja, dlatego darujmy sobie ostatni punkt sztucznie przetworzona żywność do mnie nie przemawia.

Anioł roześmiał się szczerze ściskając pokryte czerwienią policzki demona.

- Głupi Bambi - złożył krótki ulotny pocałunek na jego wargach.

- Lepiej?

- Mhn... dziękuję.

Freakin Love [RadioApple] Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz