Rozdział 11

3 0 0
                                    

Nicholas

Do oczu napłynęły mi łzy. Co ja zrobiłem. Wydarłem się na brata on nic złego nie zrobił.- myśli Nico. Zaczołem się trząść, ale wstałem I wyszedłem z siłowni. Z oczu zaczęły lecieć mi łzy, ale ja nadal szedłem przeszukałem cały dom, ale Dylana nigdzie nie było. Pobiegłem do swojego pokoju i walnołem się w tą ręke i wrzasnołem na cały głos. Ignorowałem ból i poleciałem po kask do motory i potem znowu na duł wyjechałem z posesi, miałem problem z oddychaniem, ale jechałem dalej pojechałem do żabki, ale nie ściągałem kasku żeby nie było widać mojej twarzy. Kupiłem wszystko i pojechałem na klif, zdjołem kask I wziołem telefon żeby zobaczyć jak wyglądam. Oczy miałem czerwone całe, serce mi nawalało strasznie.

■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■

UWAGA

TERAZ BĘDZIE SYTUACJA Z SAMO KALECZENIEM. PROSZE TEGO NIE POWTARZAĆ TA SYTUACJA JEST ZMYŚLONA, A POSTAĆ FIKCYJNA. WIĘC OSOBY WRAŻLIWE I PONIŻEJ 16 ROKU ŻYCIA WYPAD

□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□

Wyciągnołem ze atui telefonu ostrzałkę od temperówki, raz jak miałem 14 lat nie wytrzymałem i zrobiłem sobie cięcie na kostce ukoiło mo ból psychiczny, ale Dylan I Ojciec otym się dowiedzieli miałem 3 godziny wywiad i dostałem karę miałem przez rok ochroniarza który chodził cały czas zamną. Ale teraz mam to w dupie może chociaż raz będzie lepiej. Zaczołem zciągać bandaż z ręki był już cały w krwi bo jak widać musiałem ją sobie rozwalić więc jak zrobię jeszcze jedną ranę to nic się nie stanie. Zmieniłem zdanie jak zrobię sobie na ręce to będzie niebezpiecznie bo będzie to widać więc zrobię sobie na brzuchu. Nie ukoiło tylko zaczołe jeszcze bardziej boleć. Darłem się na cały głos bolało mała rana, a tak napierdala. Schowałem ostrzałkę za etui i zadzwoniłem na pogotowie. Zabrała mnie  karetka reszty nie pamiętam chyba pytali mnie o Wiek oraz rodziców. Powiedziałem że rodziców nie ma w domu, a mną zajmuje się starszy brat. Obudziłem się w Białej sali, miałem zabandarzowaną i daną w ortezę ręke oraz zaszytą raną na brzuchu. Było ciemno, a na zagrze pokazywało 21.43 ktoś wszedł do mojej sali. Był to Dylan.

-NICHOLAS!- Mój brat wrzasnoł jak mnie zobaczył.-Przepraszam nie powinienem na ciebie krzyczeć. Przepraszam.

-Nie.......t....to.....Ja.......prep...przepras.....przepraszam.-Dylan potrzedł do mnie i mnie przytulił.

-Już spokojnie jestem.-przytulił mnie i uspokoił.-Zachwile pojedziemy do domu.

-Okej........-Ledwo oddychałem, ale walić.

Skip time. Powrót do domu

Siedziałem na miejscu pasarzera obok Dylana, który prowadził auto, ja tylko przysypiałem, mieliśmy 2 godzinną drogę bo byłem w szpitalu w Nowym Jorku więc no. Zasnołem, a obudziłem się w salonie, zaczołe się rozglądać. Dylan zdjął mi ortezę i oparzył rany, ale nie miałem bandażu. Wziołem telefon i zadzwoniłem do Leny.

-Co tam Nicoś?- Kocham tan głos.

-A spoko lelek.- Mógłym powiedzieć Lenka, ale ona by mnie wtedy rozszarpała.

Dagaliśmy o wszystkim i o niczym przez 2 godziny. Mój brat zaglądał do mnie jak liczyłem na oko 10 minut. Chyba się musiał przejąć. Wstałem, powienienem odpoczywać ale chuj. Poszedłem do kuchni bolało, ale walić. Wziołem sobie zupkę chińską i przesypałem makarą z przyprawą do miski oraz wstawiłem wodę w czajniku. Zalałem zupę i usiadłem przy stole I zaczołem jeść.

-NICO!-wrzasnoł mój brat.

- Co?!

-Miałeś leżeć i podpoczywać, a nie sobie chodzić po domu!

-Jezu dobra, ale nic mi nie jest!

-Dobra już uspokój się.

-mhm.

Wstałem od stołu i podłożyłem miskę do zmywarki I poszedłem do pokoju

-NICO!

-ZOSTAW MNIE!

poszedłem do pokoju I się zamknołem, poszedłem do łazienki. Stałem przed lustrem godzinę Dylan dobijał się domie przez tą godzinę. Wszedłem z łazienki Dylan dalej darł się z pod drzwi, ale ja go ignorowałem. Wziołem słuchawki puściłem muzykę z telefonu i się położyłem.

□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□

600 słów

Krótki rozdział, ale nie wiedziałam co napisać.

Miłego dnia/wieczoru/nocy.

You won't save my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz