37

191 11 40
                                    


— Hope? — Poczułam, że ktoś potrząsa mnie za ramię. Niechętnie uchyliłam powieki. Jessy klęczała przede mną z telefonem przy uchu.

— Jessy? Co się stało?

Dziewczyna położyła swój telefon na kolanach.

— Znaleźli Phila! — powiedziała i wstała. Zaczęła nerwowo chodzić po mieszkaniu, szukając kurtki.

— Znaleźli? — powtórzyłam głupio, siadając.

— Tak, szedł wzdłuż drogi pomiędzy Rybnikiem a Duskwood, w jakimś lesie. Jakiś kierowca go zauważył i wezwał dla niego pomoc.

— Wszystko z nim w porządku?

— Jeszcze nie wiem, jadę teraz do szpitala. — Jessy pośpiesznie włożyła kurtkę. — Poradzisz sobie sama?

— Tak, jasne. Jedź. — Nie zamierzałam proponować swojego towarzystwa. Stan zdrowia Phila miałam w głębokim poważaniu.

Opadłam z powrotem na kanapę.

Byłam już wyczerpana piętrzącymi się problemami. Brakowało mi Jake'a. Zawsze, gdy go potrzebowałam służył mi wsparciem, a teraz potrzebowałam go jak nigdy. I, o ironio, gdy był mi potrzebny najbardziej, musiałam pozwolić mu odejść.

***

Drzwi mieszkania otwarły się i do środka weszła Jessy.

— Cześć, Hope — powiedziała, ściągając kurtkę.

— Jak tam u Phila? — spytałam. Siedziałam w siadzie skrzyżnym na kanapie i pisałam. Ostatnio w końcu odwiedziła mnie wena i starałam się to wykorzystać.

— Lepiej niż myślałam — powiedziała, ale jej głos nadal brzmiał smutno. — Ledwo przeżył wychłodzenie, jeszcze się nie obudził, ale Hope, jego twarz... mój boże.

— Co z nią?

— Kompletnie pogruchotana, wyobrażasz sobie.

Dość realistyczny obraz od razu stanął mi przed oczami, ale od razu go przegoniłam.

Głupia wyobraźnia.

— Dlaczego tak się nim przejmujesz?

— Nie wiem — odparła, siadając obok mnie na kanapie. — Wiem, że zrobił okropne rzeczy, ale to mój brat. Nie potrafię się o niego nie martwić.

— Naprawdę nie wiem, jak ty to robisz — stwierdziłam. — A podobno to ja się o wszystkich martwię.

Jessy zaśmiała się smutno.

— Ty martwisz się o tych, na których ci zależy.

— Może masz rację — stwierdziłam. — Na Philu ani trochę mi nie zależy.

— No tak.

Jessy zostawiła mnie samą, a ja wróciłam do pracy.

***

Poniedziałek

Usiadłam na podłodze, wciągnęłam bluzę Jake'a przez głowę i zapatrzyłam się w tablicę.

Wczoraj porozmawiałam z Lilly i wierzyłam jej, że to nie ona wysłała oskarżające mnie wiadomości. Brałam pod uwagę pozostałe osoby, które były w domu i miały dostęp do jej telefonu.

Cleo i Hannah.

Moją główną podejrzaną była oczywiście Hannah, ale Cleo również nie miała alibi. Pozostawał też Thomas, którego obecność na liście Wachowiaka nie poprawiała sytuacji. W końcu Hannah mogła go wpuścić do domu.

Duskwood. When game turns real // Jake x MCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz