13

111 11 6
                                    

Dni mijały na tyle szybko, że Lauren nie zdołała zorientować się, że gdy Camila do niej dzwoniła, nie mogła przestać się uśmiechać. Jednak tak, jak wcześniej postanowiła, odpychała od siebie jakiekolwiek głębsze uczucia do niej. Pomogła w tym jej praca. Gdy szef zadzwonił do niej z prośbą o powrót, spadł jej wielki kamień z serca, który rozbił łańcuch u jej nogi. Ubrana elegancko, wysiadła z auta swojego szofera i pewnym krokiem udała się w stronę swojej firmy. Ogromny budynek, schludny, z ogromnym napisem WillisPaper nad drzwiami, tym razem sprawił, że odetchnęła z ulgą. Przywitała się głośno z innymi pracownikami, a oni zdziwieni jej optymizmem, odpowiadali z uczuciem respektu. Wbiegła na piętro i najpierw skierowała się do biurka Caroline, gdzie zakradła się do niej od tyłu.

- Nie udawaj że tak ciężko pracujesz - chwyciła ją za ramiona, a ta przerażona podskoczyła, przechylając krzesło. Spojrzała się za siebie i zaskoczona zmierzyła ją wzrokiem.

- Mogłabym powiedzieć, że za tobą tęskniłam, ale właśnie sprawiłaś, że prawie dostałam zawału - powiedziała poważnie, wstając od stosu papieru. Lauren zaśmiała się promiennie i przytuliła rudowłosą, co zostało przez nią odwzajemnione. Nie często to robiły, ale czuły się bardzo komfortowo w swoich ramionach.

- Ja też tęskniłam, Car - puściła ją i popatrzyła za jej plecy - a co to za artystyczny nieład?

- Nawet nie zaczynaj... - westchnęła głośno, opierając się o biurko - podpisaliśmy umowę ze słodyczami Bennis i dostałam za zadanie dobrze to wypromować. Mimo tego, że uwielbiam to robić, to kończą mi się pomysły, jak mogę ludzi zachęcić ludzi do zjedzenia batonika. Mam zacząć mówić jak bardzo brązowy jest? - spytała ironicznie, na co Lauren parsknęła.

- Tak, Caroline... tak - poklepała ją po ramieniu, ale gdy już miała kontynuować, zauważyła szefa, wchodzącego na kolejne piętro budynku. Pożegnała się z koleżanką i ruszyła w pośpiechu za mężczyzną, aż w końcu złapała go przy jego biurze.

- Dzień dobry! - wyrzuciła ze swoich płuc wraz z ostatnim wydechem. Facet zdziwiony spojrzał na nią przez swoje ramię i zaprosił do pomieszczenia, przepuszczając ją w drzwiach. Usiadła na kanapie i złapała swoją torbę od spodu.

- Dzień dobry, Lauren - uśmiechnął się serdecznie - wypoczęta? - usiadł za biurkiem, poprawiając marynarkę.

- Jak nigdy, naprawdę chciałabym już kontynuować moją pracę nad Panią Camilą Cabello - bała się, że jej imię i nazwisko nie będzie już brzmieć tak nieznanie, gdy nic je nie łączyło. Nikt nie mógł odkryć, co tak naprawdę łączy te dwie kobiety. Obserwowała, jak szef zmienia pozycję na bardziej niekomfortową i nerwowo drapie się po głowie. Zmarszczyła brwi.

- Tak właściwie, chcę żebyś skupiła się teraz na kimś innym. Zanim mi przerwiesz - uniósł palec, gdy Jauregui uchyliła usta - zrobiłaś niesamowitą robotę dla firmy, odbiór wzrósł o pięćdziesiąt procent odkąd dowiedliśmy, że Camila interesuje się naszą prasą. Jednakże po mieście chodzą plotki, że Shawn Mendes, nowy aktor, zupełna świeżynka, ale bardzo przystojny i uzdolniony, ma chrapkę na Cabello. Musisz dowiedzieć się więcej, może trochę go pośledzić? Popytaj się, wiesz co robić. Nie odciągam cię od Camili, a tak właściwie poszerzam Ci możliwości - uśmiechnął się w zgodzie, a dziewczyna starała się udawać także przed sobą, że nie zakuło jej serce, gdy usłyszała o nowych wieściach.

- To na pewno tylko plotka, wątpie, żeby Cabello miała jakiś romans - powstrzymywała się, aby nie wywrócić oczami - Czy warto marnować czas na plotkę?

- Jeśli straciliśmy szansę na poszerzenie frontów podczas ostatniego wywiadu z nią, to tak, warto. Nie mamy niczego innego, a na jak długo ludzi będzie satysfakcjonować zwykłe „dzień dobry" wypowiedziane przez nią do ciebie? - Lauren westchnęła, wiedząc, że mężczyzna ma rację, a drążeniem tematu tylko pogorszy sytuację. W dodatku, gdy poruszył sytuację sprzed tygodnia, tym bardziej poczuła się niższa posadowo.

Dream A Little Dream Of MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz