Rozdział 3

83 6 0
                                    

Chwilę późnej, gdy Zayden nadal nie dokończył swojej wypowiedzi, mocno się zirytowałam i krzyknęłam:

- No co chcesz powiedzieć?!

Mój brat słysząc donośny ton mojego głosu widocznie się spiął.

Nigdy nie widziałam, aby Zayden był czymś tak przejęty, a zarazem taki tajemniczy.

-Bo wczoraj w nocy dowiedziałem się, że nasz ojciec miał romans - zrobił chwilową przerwę. - I w tym samym roku co urodziłyście się wy, na świat przyszła też nasza przyrodnia siostra... - przymknął oczy.

Co jaka do cholery „przyrodnia siostra" ?!

Nie mogłam wydobyć z siebie ani słowa. Olivia momentalnie zrobiła się blada jak ściana. Nerwowo przesuwałam oczami po całym pomieszczeniu, aż mój wzrok zatrzymał się na Zaydenie. Stróżka potu spłynęła po jego czole. 

Wiedziałam jedno - gdy mój brat denerwował się tak bardzo, naprawdę musiało się coś dziać.  

-Tak. Nasz tata miał dziecko z kobietą, którą nie była nasza mama - Olivia na wspomnienie naszej rodzicielki natychmiastowo zrobiła się smutna.

-Nazywała się Jennifer Porter. A jej córka Leila Valentine. Przyjęła nazwisko naszego ojca - oznajmił podenerwowany i przełknął powoli ślinę.  

-Jennifer zmarła w wypadku samochodowym. Wczoraj w nocy - westchnął. -A opieka nad Leilą Valentine spadła na mnie... - dodał, ledwo słyszalnie.

Co, kurwa?!

Nie to nie było możliwe. To był tylko zły sen, z którego zaraz się obudzę.

Jednak niestety tak się nie stało. To była rzeczywistość. Nasz ojciec miał romans. Z jakąś Jennifer Porter. I miał też dziecko z romansu... Leilę Valentine. Byłam pewna, że nie zasługiwała na noszenie naszego nazwiska.

Olivia była bliska płaczu, na wspomnienie naszych rodziców. Ale już się z tym pogodziła. Między mamą i tatą  nigdy nie było idealnie, ale nie myślałam, że aż tak. Nie przypuszczałam, że Vincent dopuścił się do zdrady . I to wtedy gdy wiedział, że niedługo na świat przyjdę ja i Olivia.

Moja siostra w ogóle się nie odzywała. Zatkało ją tak samo jak mnie.

Nie wyobrażałam sobie, że w naszym domu ma zamieszkać jakaś Leila Valentine.

Nasza przyrodnia siostra.

-Ale... Jak to? - zapytałam, nadal w to niedowierzając.

-Dla mnie też wydaję się to nierealne, Sun - odpowiedział.

 Sun.
-Będziemy musieli się przyzwyczaić - oznajmił zmartwiony. - Do dodatkowej siostry - dodał.

To co czułam w tamtym momencie to nie był strach. To było czyste przerażenie.

-Jutro pójdziecie normalnie do szkoły, bo jest pierwszy dzień. A po zajęciach, o siedemnastej spotykamy się z Leilą - rzekł Zayden.

-Dobrze -odpowiedziałyśmy chórem, lekko sparaliżowane całą sytuacją.

-Spotkanie odbędzie się u nas w domu. Oprowadzimy ją i wyznaczymy pokój - oznajmił zmęczonym głosem.

Ja z Olivią już nic nie powiedziałyśmy. Dałam znak gestem ręki, abyśmy poszły do mojego pokoju. Już po chwili znalazłyśmy się w pomieszczeniu i usiadłyśmy na łóżku.

-Ja... Ja nic nie rozumiem - wyszeptała Liv, łamiącym się głosem.

 Od razu położyłam rękę na jej dłoni, w czułym geście. Przez myśl przeszło mi przytulenie siostry, lecz tego nie zrobiłam. Bo bałam się odrzucenia. Ona nigdy mnie nie przytulała, a ja tego nie sugerowałam.

„ Lost Hope"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz