Byliśmy blisko jego apartamentu, więc zamiast jeść w aucie pojechaliśmy tam i dopiero zaczęliśmy jeść w jego sypialni.Mimo że mam swoje, to ciągle zabieram mu jego frytki, a Liam to ignoruje po prostu jedząc moje, które leżą na moich nogach.
-Która godzina?- pytam, widząc księżyc na ciemnym niebie za oknem.
-Jedenasta w nocy- odpowiada, znów biorąc ode mnie frytkę.
-Nie powinieneś być w pracy?
-I wzajemnie- prycha, a potem pyta- Jak twoje praktyki w kancelarii?
-Świetnie. Powinieneś być w pracy, może ktoś właśnie jedzie osiemdziesiąt na godzinę zamiast siedemdziesiąt pięć!
-To ma poważny problem- odpowiada, śmiejąc się. Łapie mój podbródek w dwa palce, ale gdy zbliża swoją twarz do mojej, szybko podnoszę się z łóżka i zaglądam do jego szafki.
-Wow- mówię, udając ogromny zachwyt- Co my tu mamy- dodaję, sięgając po świetnej jakości ciemny pistolet -A ja myślałam, że w komodzie trzyma się bieliznę- dodaję, obracając w dłoni rewolwer.Liam wstaje, wzdychają
-Odłóż to, Shay- próbuje zabrać mi broń, ale ja cofam się i mierzę w małe lustro przy wyjściu z sypialni.-Jest naładowany, a ty najebana- znów próbuje mi odebrać broń.
-Nie jest naładowany- odpowiadam mu, śmiejąc się i sama naładowuję pistolet, wtedy Liam już nie czeka aż sama go odłożę i po prostu zwinnie mi go zabiera.Wywijam usta w podkówkę, jak dziecko, któremu zabrało się zabawkę.
-Chodź, prześpij się- pociąga mnie w stronę łóżka-Jak ty w ogóle tam trafiłaś do tej speluny?
-Nie wiem- kładę się, wzdychając, a potem jednak się podnoszę i próbuję ściągnąć z niego koszulkę, ale mi nie pozwala, więc mówię -Kocham cię.
-Nie ma mowy, jesteś pijana- odpycha moje dłonie od swoich spodni.
-Żeby to pierwszy raz- mruczę rozczarowana.
-To było niebezpieczne- mówi nagle, a ja pytam, wzdychając
-Niby co?
-Pójście do tego klubu, nie powinnaś tam iść, po co tam poszłaś?
-Bo tak chciałam, a kim ty niby jesteś żeby mi mówić co mam robić? Jaka była najbardziej spontaniczna rzecz jaką w życiu zrobiłeś? Zaparkowanie w miejscu na którym pisze 'nie parkować'?
-Możliwe, ale przynajmniej moje życie jest bezpieczne.
-Kogo to obchodzi? Prześpisz całe życie, martwiąc się tylko bezpieczeństwem?
-Nie wydaje mi się, żebym marnował moje życie.
-Ja nie marnuje mojego.
-Marnujesz, po co studiowałaś medycynę skoro i tak teraz jedyne, co robisz to popełniasz zbrodnie?
-Może to jest to, czego chcę? Chcę być mordercą.
-Nie chcesz być.
-Chyba lepiej wiem to od ciebie- mruczę.
-Myślę, że sama nie wiesz, co robisz i co mówisz. Po co w ogóle do tego należysz, ile miałaś lat kiedy dołączyłaś do cholernego gangu?
-Szesnaście.
-I od razu kazali ci zabijać?
-Nic mi nie kazali, gdybym nie chciała, to by mnie tam nie było. Moim pierwszym zadaniem była zwykła kradzież dokumentów- przewracam oczami- Czemu cię to obchodzi?
CZYTASZ
Liars
Fanfiction-Wiele was łączy- mówi do mnie Anna. -A dzieli wszystko- przewracam oczami, do końca przeglądając akta Liama. -Wiesz, co o tym myślę?- pyta, spoglądając na mnie. Gówno mnie obchodzi w tej chwili, co myślisz Ann- myślę, wkładając za pasek jeansów pis...