17. Poważne Rozmowy

726 52 5
                                    

Lucas

Byłem pewien, że reszta dnia już nie będzie taka piękna, jak początek. Nieustannie karciłem się w myślach za to, że jak ostatni idiota próbowałem ją pocałować. Miała rację, odwracając głowę. Też bym ją odwrócił na jej miejscu.

Byłem stracony. Jeśli miałbym porównywać to do siatkówki, to mógłbym śmiało stwierdzić, że przegrałem po zaledwie jednym rozegranym secie. Bo kolejne zamierzałem odpuścić i siedzieć bezczynnie.

Austin na pewno sprowadzi mnie na ziemię, kiedy mu opowiem o całej sytuacji, ale do tej pory zamierzałem się nad sobą użalać.

Całą grupą poszliśmy na późny obiad, podczas którego jedynie potakiwałem lub zaprzeczałem. Zapychałem sobie usta jakimś makaronem, byle nie musieć się zbyt wiele odzywać. Oczywiście nie mogło to umknąć mojemu najlepszemu przyjacielowi oraz jego narzeczonej.

Clarissa już od dłuższego czasu przyglądała mi się uważnie, aż w końcu z brzdękiem upuściła swój widelec na talerz. Mruknęła ciche “przepraszam”, następnie wstając od stołu oraz kiwając mi głową, bym poszedł za nią.

W milczeniu również się podniosłem, by powędrować za Holt. Pozostali byli tak pochłonięci porywającą historią Logana, że nawet nie zauważyli, jak odchodziliśmy. Może poza Austinem, który wzrokiem odprowadzał narzeczoną.

Restauracja, w której jedliśmy, była przepiękna i dopiero teraz to dostrzegłem. Miała stoliki zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz, gdzie siedzieliśmy z przyjaciółmi. Zaledwie kawałek dalej znajdował się ogromny balkon z widokiem na ocean. Właśnie tam stała Clarissa, podrygując niecierpliwie nogą.

— Co się stało? — zapytała od razu, gdy tylko podszedłem bliżej.

— Zjebałem.

— Co zjebałeś? — uniosła jedną brew, by następnie obdarzyć mnie podejrzliwym spojrzeniem.

Bez zastanowienia opowiedziałem jej o wszystkim. Sekunda po sekundzie, nie pomijając najmniejszego uśmiechu na twarzy Kimberly, czy jej rozmarzonego wzroku, który zatrzymał się na moich ustach i który wysłał mi cholerny impuls.

— Odwróciła się?

— Ta — parsknąłem, udając, że mnie to nie rusza. Byłem jednak marnym aktorem.

Obróciłem się tyłem do widoków, a plecy oparłem o betonową barierkę, czy co to tam było. Skrzyżowałem nogi w kostkach, a wzrok wbiłem w budynek przed sobą.

Z pewnością nie było widać, że mnie to bolało.

Ani trochę.

— Rozmawialiście o tym?

— Nie. Później zaczęliśmy zbierać się na ten obiad i tak jakoś wyszło, że nie było kiedy o tym rozmawiać. Zresztą chyba wolę nie poruszać tego tematu. Lepiej będzie zapomnieć i dać sobie spokój. To od początku zapowiadało się na porażkę.

— Nie możesz tak mówić. — Clarissa stanęła naprzeciw mnie z rękoma skrzyżowanymi na piersiach.

Zadarła nieco głowę, jednak równie szybko ją opuściła przez rażące słońce. Miałem ochotę się roześmiać, ale ta sytuacja wymagała powagi.

— Lubisz ją — bardziej stwierdziła, niż zapytała. — I wierz mi lub nie, ale ona też cię lubi. Po prostu ma sporo problemów, przez które ciężko jej podejmować jakiekolwiek kroki w relacji z tobą.

Zrobiłem wielkie oczy na te słowa, bo nie miałem bladego pojęcia, skąd Clary miała takie informacje. Najwyraźniej zauważyła, że powiedziała zbyt dużo, ponieważ odchrząknęła głośno i nienaturalnie się napięła.

Our losing game Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz