16.

336 10 4
                                    

Gdy wszyscy poza moim najstarszym bratem opuścili pomieszczenie, Vincent zaczął rozmowę.

- A więc Hailie, opowiesz mi co się tam wydarzyło.

Co tu dużo mówić. Powiedziałam mu wszystko, dosłownie... Gdy doszłam do momentu gwałtu nie obeszło się bez płaczu, ale Vince jak to Vince umiał mnie uspokoić jak nikt inny.

                                🍄

Po dwóch tygodniach badań i rehabilitacji, mogłam wrócić do domu. Byłam przeszczęśliwa, bo chyba jak nikt inny nie nawidziłam szpitali.

Gdy wjechaliśmy do garażu w rezydencji powoli wysiadałam z auta, jednak ktoś mi to uniemożliwił, bo po chwili poczułam, że się unoszę.

- Dylan.... - westchnęłam. - Puść mnie.

- Nie, mała dziewczynko. Dopiero co wyszłaś ze szpitala. Lekarz mówił, że nie możesz się przemęczać.

- I uważasz, że przejście 50 metrów z garażu do salonu to przemęczanie się? - zapytałam zirytowana.

- Tak, więc się uspokój i nie wierć - odpowiedział.
Jezus, ale miałam ochotę mu wtedy przywalić!

Gdy z "pomocą" brata dotarłam na kanapę w salonie, po trzykrotnym zapewnieniu go, że mogę zostać sama i nie zabiję się oglądając film, poszedł do siebie i dał mi święty spokój.

Dobra, wiem, wiem. Możecie sobie myśleć, że robią to dla mojego dobra czy że się martwią, ale ile można!? No przecież, żeby bać się mnie zostawić samą na chwilę w salonie.
I choć w sumie nigdy mi to nie przeszkadzało, wręcz to lubiłam, to pytanie co dwie minuty, czy czegoś nie potrzebuję, czy dobrze się czuję, czy nic mnie nie boli. No można zwariować!

Po krótkim zastanowieniu, uznałam, że mam dość i pójdę na spacer. Z tego co wiem to Sony miał mieć dzisiaj wolne, więc bez problemu wyjdę z domu niezauważona.

Tak też zrobiłam i chwilę później szłam leśną ścieszką obok drogi. Jak mi tego brakowało. Tego beztroskiego poczucia wolności. Jeśli można to w ogóle tak nazwać, nazywając się Hailie Monet. No ale cóż, wiecie o co mi chodzi.

Szłam tak jeszcze dobre 10 minut, póki nie zobaczyłam, że na drodze obok mnie zatrzymuje się auto.

I to, kurwa, nie byle jakie auto...

Gdy je dostrzegłam najpierw z niedowierzaniem otworzyłam buzię, a potem poczułam zbierające się pod powiekami łzy.
Lecz gdy zobaczyłam, kto z tego auta wysiada, myślałam że zejdę tam na zawał...

⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐
Hejka! Dawno mnie tu nie było, ale wracam i postaram się znów wstawiać rozdziały regularnie.
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał.♥️

Swoją drogą, może zróbmy sobie KONKURS. Osoba, która zgadnie kim jest tajemnicza postać, która wysiadła z samochodu, będzie mogła wybrać imię ( męskie ) jednej z postaci, która pojawi się w dalszych rozdziałach.
A więc powodzenia!
Kto pierwszy ten lepszy;) ♥️🦋🍄




Od początkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz