Była późna jesień około południa. Siedziałem na łące znajdującej się nieopodal wioski w której mieszkam. Patrząc na powoli zachodzące słońce, które za niedługo miało zniknąć z nieba. A właśnie. Zapomniałem powiedzieć. Jestem Mike.a dokładniej Michael. Mam 17 lat, jestem blondynem o krótkich włosach oraz orzechowym kolorze oczu i mieszkam w Everlade, a królem w tym kraju jest Charles IV. Jest niezwykle dobrym człowiekiem. Gdy biedni nie mają pieniędzy, daje im trochę by nie umarli z głodu, ale nie o nim jest ta opowieść. Gdy już się ściemniło, wróciłem do swojego domu, coś mi nie pasowało. W końcu ujrzałem nieznajomego chłopaka o brunatnych włosach.
—hej!—
Krzyknąłem a chłopak popatrzył na mnie swoimi krwistoczerwonymi oczami, a ja zrobiłem krok w tył, ponieważ wyglądał groźnie. W sumie to nie jest codzienny widok, że jakiś nieznajomy chłopak wchodzi ci do domu z nieznajomymi zamiarami. Po chwili zauważyłem, że brunet ma miecz na plecach. Czerwonooki wyszedł przez okno, a ja szybko tam podbiegłem i rozejrzałem się za chłopakiem, lecz go już nie było. Nie miałem jakoś bardzo wartościowych rzeczy, więc nie przejąłem się że chłopak mógł mi coś ukraść. Westchnąłem cicho i usiadłem na krześle bujanym, które odziedziczyłem po moim dziadku po jego śmierci. Troche mi go brakuje, bo spędził ze mną najwięcej czasu. Wziąłem książkę i zacząłem ją czytać przy świecy. Kiedy poczułem zmęczenie, zgasiłem świece, odłożyłem książkę i poszedłem położyć się na łóżku i momentalnie zasnąłem. Rano obudziło mnie głośne zatrzaskową nie drzwi. Przetarłem oczy i się rozejrzałem. Ujrzałem tego samego chłopaka, który odwiedził mnie wczoraj. zerwałem się z łóżka i zanim mogłem jakkolwiek zareagować, brunet podszedł do mnie i przyłożył mi dłoń do ust szperając. —zamknij się. Jeżeli spróbujesz coś wygadać straży to cię wypatroszę jak owieczkę. Rozumiemy się?— popatrzyłem przerażony na chłopaka ale polowałem głową na tak. Nagle ktoś zapukał do drzwi przez co czerwonooki rzucił krótkie "kurwa" i schował się po łóżko, a parę sekund później drzwi się otworzyły ukazując dwóch strażników.
—witam, widział pan może bruneta z czerwonymi oczami, ciemniejszą karnacją i mieczem? Jest dość charakterystyczny.—
Starałem się zachowywać jak najbardziej naturalnie jak mogłem.
—uhm... Nie, nie widziałem nikogo takiego.—
—a moglibyśmy się trochę rozejrzeć?—
—..... Jasne.. nie ma problemu..—
Mężczyźni rozejrzeli się na szczęście albo nieszczęście nie zaglądając pod łóżko. Po czasie wyszli, żegnając się. Czerwonooki wyszedł spod łóżka patrząc na mnie.
—masz szczęście.—
Rzucił i rozejrzał się po czym na mnie popatrzył.
—nawet ładnie tu masz..—
Dopowiedział już trochę bardziej miłym tonem.
—Zapamiętaj sobie na przyszłość. Piśniesz coś straży, będziesz mieć przejebane jak nigdy.—
Kiwnąłem głowo patrząc w dół. Cholera, nie dość, że rozbójnik, to jeszcze poszukiwany przez straż! Po chwili znów popatrzyłem na chłopaka i się trochę od niego odsunąłem. Po chwili chłopak podszedł do okna i już miał wyskoczyć, ale ja złapałem go lekko za nadgarstek. Ten popatrzył na mnie zażenowany.
—czego chcesz.— Powiedział oschło.
—jak się nazywasz?— zapytałem. Co ja wyprawiam?! Przecież on mnie może zaraz ukatrupić jeśli będzie chciał!
—dla ciebie jestem rozbójnikiem. Przynajmniej na razie.—
Na następny dzień chłopak znów przyszedł i kolejny. Po dobrych ponad 3 tygodniach jego odwiedzin, chłopak w końcu ujawnił swoje imię. Miał na imię Ryan i był zaledwie o 2 lata starszy ode mnie. Gdy zapytałem się go, co sprawiło że wszedł na złą stronę, podniósł na mnie głos wykrzykując bym nigdy o tym więcej nie wspominał. Uszanowałem to i nawet nie próbowałem zadawać podobnych pytań. Pewnego dnia nie przyszedł ale nie zmartwiłem się tym faktem. Bo potrafił czasami późnymi porami przychodzićm zacząłem się dopiero martwić kiedy w ogóle nie przyszedł. Postanowilem pójść go poszukać. Był wczesny ranek na szczęście nikogo nie spotkałem.
Po chwili przechadzania się, usłyszałem krzyki... Znajome krzyki... Pobiegłem w tamtym kierunku i zobaczyłem ryana jak szarpie się że strażnikami, a kiedy mnie zauważył, rozszerzył oczy przerażony.613 słów! Nie jest źle. Następny rozdział będzie dłuższy. Mam nadzieję, że spodoba wam się 1 rozdział. Miłego dnia/południa/wieczoru/nocy!
CZYTASZ
czy warto go pokochać?
Romancemłody chłopak o imieniu Michael, poznaje chłopaka, z którym nie powinien się zadawać. po czasie znajomości stają się najlepszymi przyjaciółmi.. a może nawet czymś więcej, ale.. czy ktoś się nie wtrąci w ich przyjaźń?