Prolog 1/2

2.1K 84 5
                                    

Auto jechało przez stare drogi. Yami spoglądała co chwila to na drogę, to na swego wuja, który wiózł ją starym pickupem do jakieś szkoły.
-Skąd rodzice wytrzasnęli tą szkołę? Perspektywa pójścia do zwykłej nie wydawała mi się taka zła.
-Yami, to nie tak...-zaczął powoli jej wuj.-Ta szkoła... jest inna. Niewielu się do niej dostaje. To "Szkoła Marzeń", w której uczysz się tego, na co masz ochotę.
-Wujek... Nie musisz mi słodzić o tej budzie. Wierzę ci, ale wiem, że tu chodzi o to co zrobiłam.
-Zrobiłaś to, co uznałaś za słuszne. Nikt nie ma ci tego za złe.
/-/-/RETROSPEKCJA/-/-/
Kiedy Yami wróciła z wycieczki po lesie zdziwiła się ciszą w domu wujostwa. Zwykle ciocia śpiewała różne piosenki. Coś było nie tak...
Wchodząc do domu, chwyciła zapobiegawczo nóż trapera, należący do jej wujka. W kuchni siedział obcy mężczyzna. Na podłodze leżała martwa ciocia z odrąbaną głową. "Yami... Spokojnie! Gość siedzi tyłem...." Wyskoczyła do przodu i rzuciła się na niego, podrzynając mu gardło.
-Go to sleep, cholerny grubasie.-szepnęła.
Następnie zabiła pozostałych oprychów, chcących ograbić dom.
/-/-/KONIEC RETROSPEKCJI/-/-/
-Yami, żyjesz?
-Taa... Zamyśliłam się.-odrzekła przeczesując białą grzywkę.
-Spoko. Za chwilę będziemy na miejscu.
-Wow! Nieźle!-przerwała mu dziewczyna, widząc sporo budyków, otoczonych wielką puszczą.-To prawie miasto!
---TIME-SKIP---
Rozpoczęcie roku szkolnego wyglądało jak zwykle. No, prawie.
Sporo osób obecnych tutaj patrzyło na mnie z góry. Ale sporo z tych ważniaków miało "odmienne" cechy. Niektórzy mieli jaszczurze bądź psie ogony, inni mizerne skrzydła małych ptaków, a nie które dziewczyny motyle skrzydełka i czułki.
"Do jakiego zwierzyńca ja trafiłam..."
Yami czuła się lepsza od nich. Jedyne co miała w sobie zwierzęcego to sen. Spała jak suseł, więc nawet przejeżdżający pociąg by jej nie obudził. Przy okazji miała nieco lepszy słuch, co bardzo lubiła. W pewnym momencie usłyszała nieco stłumione śmiechy dochodzące z góry. "To na górze jest widownia? Ciekawe, kto tam jest. Musi im być nieźle wesoło. Hmm... Jest ich tam co najmniej dziesięcioro." Po chwili jednak zakończyła się uroczystość, więc Yami postanowiła odnaleźć teraz swój pokój. Przy wyjściu zobaczyła komputerek. Wstukała w nim informacje i została odesłana do jakiejś pani.
-D-dzień dobry.-przywitała się nieśmiało.
-Witam. Jak cię zwą?
-Yami.
-Miło mi cię poznać. Jestem Angela i zajmuję się informowaniem wszystkich o wszystkim. Proszę tu jest mapa szkoły. Na odwrocie jest mój numer, gdybyś się zgubiła. Trzymaj. To twój klucz do domku. Trafił ci się trzyosobowy. Miłego dnia!
-D-dziękuję. Nawzajem.
Yami spojrzała na mapkę i kluczyk. Na breloczku była wyrta 5. Odszukała wuja i ruszyła w stronę domku. Był biały w czarne wzory. Pożegnała szybko wuja i wniosła bagaże do sypialni.
Wszystko było białe.
"Trochę tu nudnawo.-pomyślała, dotykając ramy łóżka.-Szkoda, że to łóżko tak szpitalnie wygląda..."
Nagle łóżko zmieniło kolor. Rama zrobiła się czarna, a kołdra w czerwone plamy jak krew.
-No, to ja rozumiem!
Spojrzała na szafę. Była podzielona na 3 części. Postanowiła "pomalować" środkową. Gdy ta stała się czarno-biała, Yami włożyła do niej wszystkie ciuchy z walizki. Następnie poukładała swoje szpargały na biurku, które w kilka chwil stało się czerwone. Położyła na nim swojego kochanego lapka i podłączyła go do ładowarki. Po chwili usłyszała skoczne kroki za drzwiami. Do domku weszła dziewczyna....
____________________
Resztę prologu dopiszę jutro. Jestem już zmęczona, ale mam nadzieję, że historia tej dziwnej szkoły was zaciekawi :)

Szkoła marzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz