Brooks siłą wpił się w moje usta i mocno przyciskał swoim ciałem mnie do ściany, potem jego dłonie zjechały na moje pośladki i mocno się na nich zacisnęły.
Starałam się wyrwać, ale byłam zbyt słaba, na dodatek on cały czas próbował wepchnąć język do mojej buzi.
Tak strasznie się bałam, że za chwilę on zrobi to, czego bardzo nie chciałam, właśnie gdy sobie to wyobraziłam, ten dupek próbował zsunąć moje spodnie. Szamotałam się, przez co upadliśmy na ziemie. Miałam na tyle szczęścia, że w tej starej, zaśmieconej uliczce leżała pusta butelka, szybko ją chwyciłam i mocnym uderzeniem rozbiłam ją na głowie Brooksa, który oszołomiony uderzeniem od razu mnie puścił.Szybko zawróciłam motor, cała zapłakana i roztrzęsiona uciekłam z tamtąd. Jechałam bardzo szybko, samochody trąbiły na mnie, ale miałam to gdzieś. Byłam przerażona, nie mogłam uspokoić oddechu, o mały włos nie wjechałam na pieszych, przechodzących przez pasy. Na szczęście jedna z kobiet, która była najbliżej zdążyła odskoczyć i obyło się bez tragedii. Jednak byłam przekonana, że ktoś wezwał policję, po zobaczeniu tak rozpędzonego motoru, którego kierowca nie wie czym jest w tej chwili hamulec i rozwaga.
Dojechałam do domu, odstawiłam motor koło garażu i szybko pobiegłam do swojego pokoju. Byłam bardzo roztrzęsiona, łzy spływały z moich oczu jak wodospad, nadal ciężko było mi się uspokoić. Nagle mój telefon zabuczał, co oznaczało, że mam nową wiadomość. Chwyciłam go i weszłam w skrzynkę odbiorczą.
Od:Brooks
Pożałujesz tego dziwko! Nie myśl że jak teraz udało ci się uciec to następnym razem będziesz mieć tyle samo szczęścia. Spróbuj wynurzyć czubek nosa z domu to od razu cie dorwe i zrobie to czego dzisiaj nie udało mi się zrobić. Dobranoc skarbie :D mam nadzieję że ci się przyśnię ;*
Gdy to przeczytałam rzuciłam swojego iPhona na koniec łóżka i zalałam się płaczem. Nie mogłam się uspokoić, na dodatek tego wszystkiego jutro miał odbyć się wyścig, w którym bardzo chciałam wystartować. Niestety w obecnej sytuacji to było niemożliwe, jednak nie zamierzałam się poddać.
Jai POV
Wróciłem wkurwiony do domu, zastałem tam jak zwykle radosnego Beau, który grał w fife.
-Jai, mam dobre wieści.-oznajmił z uśmiechem.
-Niby jakie?-zapytałem obojętnie, bo nie miałem ochoty teraz z nim paplać, tylko iść do pokoju.
-Luke jutro przylatuje.-odwołuje to co powiedziałem. Gdy usłyszałem imię bliźniaka mój humor natychmiastowo się polepszył.
-Naprawdę, o której? Kiedy z nim gadałeś? Czemu do mnie nie zadzwonił?-zasypałem brata pytaniami, które tylko go rozbawiły.
-Nie wiem, uspokój sie!-zaczął się śmiać, plując przy tym jak lama.
-Debil!-rzuciłem i odeszedłem od tego psychopaty. Poszedłem do swojego pokoju i usiadłem na łóżku. Wyjęłem z kieszeni moich czarnych spodni telefon, miałem dwie wiadomości, jedna była od mojego sobowtóra.
Od:Luke(idiot)
Cześć braciszku, mam nadzieję że się stęskniłeś bo już jutro znowu będę ci dokuczał ;D szykuj się! Luke
Moje kąciki ust powędrowały do góry, naprawdę mam takiego tępego brata, niech lepiej on się szykuje bo ma do czego. Potem otworzyłem drugą wiadomość od Naomi.
Od:Nao(miś)
Jesteś zbyt wolny Brooks... nigdy nie uda ci się mnie złapać. Przykro mi ale jeżeli nie pamiętasz to ja zawsze wygrywam na Demon Street ;) śpij dobrze bo jutro znowu będziesz mógł oglądać tylko moją tylną rejestracje ;D
Ona jest chyba zbyt pewna siebie, a to ją osłabi, tym razem postaram się i wygram z nią. Ale na wygranej się nie skończy.
Do:Nao(miś)
Życzę szczęścia... załóżmy się, jeśli wygrasz to dam ci spokój ale jeśli to ja wygram to dobrowolnie mi się oddasz. To jak, stoi?
Nie musiałem długo czekać, już po chwili dostałem odpowiedź.
Od:Nao(miś)
Zgoda.
Naomi POV
Byłam pewna swojej wygranej, po szybkim prysznicu poszłam spać, żeby mieć siłę na jutrzejsze starcie.
Byłam w ciemnym lesie, wokoło mnie rosły duże, ponure drzewa. Byłam sama, nie miałam nic, szukałam drogi, byłam zmęczona i bardzo słaba. Po długim błądzeniu i chodzeniu w kółko znalazłam rzekę, szybko podeszłam do niej żeby się napić. Woda była czerwona, bo to nie była woda tylko krew, w tafli czerwonej cieczy dostrzegłam swoje odbicie, za moimi plecami stała czarna postać. Obróciłam się, ale nikogo tam nie było, wstałam i odeszłam z tamtąd nadal szukając drogi do domu. Szłam w zdłuż krwawej rzeki i nareszcie doszłam do drogi, stanęłam na środku i rozejrzałam się, po chwili ujrzałam człowieka. Szybko podbiegłam do niego żeby poprosić o wskazanie drogi. Mężczyzna obrócił się, to był Jai, miał czarne oczy i zakrwawione usta, w ręce trzymał moją głowę, gdy to zobaczyłam rzucił się na mnie...
-Nieeeee!-wrzasnęłam, wstając do pozycji siedzącej, byłam mokra od potu, a moje serce waliło jak oszalałe.
Na zegarze była 2:25 w nocy, położyłam się z powrotem i starałam się unormować przyśpieszony oddech.
-To tylko sen.-szepnęłam do siebie i zamknęłam oczy, by ponownie zasnąć, niestety nie udało mi się i siedziałam tak, aż do rana.
Ogarnęłam się z nudów już o 6:00, nigdy tak wcześnie mi się to nie zdarzało. Po kolejnej godzinie postanowiłam iść do sklepu po kawę, bo akurat mi się skończyła a ja bardzo jej potrzebowałam. Wzięłam portfel i ruszyłam w drogę, miałam kawałek drogi, ale nie przeszkadzało mi to pomimo mojego zmęczenia.
Byłam tak zaspana, że potrafiłam tylko kontrolować drogę pod swoimi stopami, gdy nagle, jeb. Podniosłam wzrok a moje serce stanęło, przede mną stał Jai i patrzył na mnie. Szybko odeszłam od niego i zaczęłam biec do sklepu, byłam strasznie zaskoczona jego widokiem, a może tylko mi się zdawało? Może strach dotyczący Brooksa płatał mi w głowie figle?
Kupiłam w sklepie to, po co przyszłam i wróciłam pośpiesznie do domu, na szczęście tym razem na nikogo nie wpadłam.Jai POV
Wcześnie rano usłyszałem hałas i rozmowy na dole. Wiedziałem, że to Luke więc szybko zbiegłem przywitać się z bliźniakiem.
-Siema bracie!-krzyknął Luke na mój widok, rzuciliśmy się sobie w ramiona. Bardzo mi go brakowało, on też chyba się stęsknił.
-Nareszcie jesteś.-rzuciłem radośnie. Potem poszliśmy do salonu, Beau pobiegł do sklepu po piwo i coś tam jeszcze.
-Byłem w sklepie, mogłem zadzwonić i spytać co wam potrzeba.-oznajmił Luke.
-Spoko, niech Beau się trochę przejdzie, dobrze mu to zrobi.-zaśmiałem się.
-Wiesz co, jak wychodziłem wpadła na mnie jakaś lala i patrzyła na mnie jakby zobaczyła potwora, a potem szybko uciekła.-skrzywił się, ale potem znowu się uśmiechnął.
-Chyba wiem kto to był.-rzuciłem.
-Kto?
-Taka jedna, nie ważne...-westchnąłem.
-Coś ty jej zrobił, że tak się mnie przestraszyła, bo chyba wzięła mnie za ciebie.
-Nic jej nie zrobiłem... jeszcze.-mruknąłem, brat zmarszczył brwi, chyba był na mnie zły.
-Jeszcze? Tylko spróbuj jej coś zrobić idioto.-warknął.
-Nie znasz jej to czemu ją bronisz?!-krzyknąłem. Luke bardzo się zdenerwował i rzucił się na mnie lekko przyduszając. Wtedy do salonu wszedł Beau, jego mina była zszokowana i trochę przerażona.
#############
Macie kolejny rozdział ;) proszę o więcej komentarzy bo słabo.
CZYTASZ
Foster brother
FanfictionOna: Niepokonana, zawsze zwyciężająca i nigdy nie pokazująca swojej twarzy. On: Przegrywający, zawsze przegrywa z NIĄ, chce odkryć jej tożsamość... jednak to nie jest takie łatwe bo ONA jest dla niego za szybka.