Epilog

114 13 30
                                    

Zamknąłem spory notatnik i odłożyłem długopis na bok. Nasza nastoletnia historia w końcu została zakończona. Książka, w której opisałem wszystkie nasze przeżycia, za niedługo zostanie wydana.

To trochę głupie, że napisałem ją dopiero teraz - dwadzieścia lat po tych wydarzeniach. Jednak teraz, czuję się gotowy, by świat dowiedział się o działaniu J. C., a raczej Astrama Shillera. Niech dowie się co ten człowiek zrobił naprawdę, a nie tylko to, co mógł wyczytać w gazetach.

Wierzchem dłoni przetarłem zmęczone oczy. Nie spałem dziś zbyt wiele, ale nie przez koszmary, które męczyły mnie gdy byłem młodszy. Tak naprawdę od mojego ostatniego snu, w którym widziałem Ariona, już nigdy nie miałem ani jednego koszmaru. Usłyszałem, że ktoś woła mnie z kuchni. Wstałem powoli z krzesła w gabinecie i ruszyłem w tamtą stronę.

Zobaczyłem tam mojego najlepszego przyjaciela, który szykował śniadanie. Podszedłem do niego i przywitałem się z uśmiechem. Wziąłe torebekę z kanapkami, a ze stołu podniosłem kluczyki.

Mieszkaliśmy razem w sporym mieszkaniu w Tokio. Razem z Gabrielem zatrudniliśmy się w firmie Keenana. Nasz przyjaciel został światowej sławy detektywem, więc praca razem z nim była bardzo opłacalna. Poza tym spodobało mi się rozwiązywanie zagadek, prostszych czy trudniejszych.

Dziś jednak mieliśmy dzień wolny, co oznaczało, że odbędzie się dzisiaj spotkanie z Aitorem, które jest już naszą tradycją. Za każdym razem, gdy nasze urlopy odbywały się w tym samym czasie spotykaliśmy się w jakimś miejscu i plotkowaliśmy.

Dzisiaj padło na jego dom, bo wszelkie restauracje i kawiarnie były pozamykane. Aitor naprawdę stał się innym człowiekiem. Jest teraz bardzo, ale to bardzo odpowiedzialny. Choć dalej używa swoich nie śmiesznych żartów i potrafi śmiać się z każdej bzdury, jest inny.

W tamtym roku przejął firmę swoich rodziców. Dwa lata temu poślubił Skie, co było niesamowitm szokiem dla wszystkich, byłych graczy Raimona. Jednak naprawdę dobrze się dogadywali, więc nikt nic nie mówił.

Zjadłem szybko kanapkę i wyszedłem z mieszkania. Gabriel wyszedł za mną i zamknął drzwi. W jego przypadku cały czas był taki sam. Mówiąc "taki sam" mam na myśli charakter, bo z wyglądu się zmienił. Jego ciało było bardziej umięśnione, przez częste treningi na siłowni. Poza tym ściął włosy. Były na tyle krótkie, że nie musiał ich wiązać, ale na tyle długie, że wpadały mu do oczu.

A ja? Ja nie zmieniłem się w ogóle. Na moim nadgarstku cały czas wisiał pasek z bandany Terry'ego, włosy były tej samej długości i koloru. Jedynie stałem się wyższy, ale to żadna zmiana.

Każda rozmowa z Aitorem, czy innym naszym przyjacielem, zawsze - albo w większości przypadków - zaczynała się od słów "a pamiętasz jak?". Kochałem to. Wspólne wspomnienia, którymi mogliśmy się dzielić, były najlepsze.

Teraz czas uciszyć wszelkie pytania. Nie. Nie jestem z Gabrielem. Próbowaliśmy, ale niezbyt nam to wyszło. Nie do końca potrafimy traktować się, jak kogoś więcej niż najlepszego przyjaciela. Powiedział mi, że wiele lat temu był mną zauroczony i prawda mówiąc ja też, ale życie lubi namieszać. Jednak dobrze nam razem, żyjąc pod jednym dachem jako przyjaciele. Kochamy się, jak przyjaciele. Ale nie wiadomo co czas pokaże. Nigdy nie wiadomo.

***

Przez drogę życia poznałem wielu cudownych ludzi.

Razem odnaleźliśmy coś, co zostało utracone.

Razem odnaleźliśmy zło, które czaiło się w mroku.

Wiem, że nowa historia nigdy nie dorówna tej. W niej byłem prawdziwie szczęśliwy, smutny, przestraszony i otoczony osobami, które kocham.

Jednak wiele tych osób już mnie opuściło: Arion, Victor, Sol, Terry, Sam, Rusty, Lucian, Shun i Hugh. Tak naprawdę jest ich więcej. Dziesięć osób, które zdradziło mnie dla Darka i reszty. Myślałem, że mogłem im ufać, ale myliłem się.

Trochę żal mi przyznać, że przez dwadzieścia lat, ani razu się do nich nie odezwałem. Nie ważne ile razy do mnie pisali i dzwonili, nigdy nie odpowiedziałem.

Ale życie toczy się dalej. Może i byłem, jestem i będę otoczony przez fałszywe osoby, ono zatrzyma się dopiero wtedy, gdy umrę.

Czas pożegnać się z dzieciakami, które starały się być detektywami i zaryzykowały życie, by tylko nie prosić dorosłych o pomoc. Czas pożegnać tą historię.

Jednak pożegnania nie muszą być smutne, prawda? W końcu mamy happy end, a przecież w każdej historii to jest najważniejsze.

Jest to koniec pewnego rozdziału w moim życiu. Epilogu, który kończy moją... Nie. Kończy naszą historię. Czas zamknąć powieść i zacząć pisać od nowa.

KONIEC

Tom Drugi ||Odnaleźć zło, które czai się w mroku || - Inazuma Eleven GoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz