Kazanie od McGonagall trwało prawie godzinę. Przez całą drogę powrotną do zamku nie odzywała się ani słowem, co było tylko ciszą przed burzą. Za wymknięcie się z zamku każda dostała po minus dwadzieścia punktów, a Liz otrzymała dodatkowe minus trzydzieści za poranną bójkę w Wielkiej Sali. Dostały zakaz odwiedzania Hogsmeade przez cały miesiąc, a żeby wyładowały swój gniew, przez tydzień codziennie po lekcjach będą sprzątać łazienki na różnych piętrach.
— Rozmawiałam również z profesorem Slughornem oraz Flitwickiem — powiedziała już nieco spokojniej. — Panna Baxendale i pan Parkes dołączą do was. Żyjemy w trudnych czasach i nie potrzebujemy podziałów. Liczę na to, że dojdziecie do porozumienia i zachowacie się wystarczająco dojrzale, by przeprosić się nawzajem...
— Z całym szacunkiem pani profesor, ale wolałabym wypić siki trolla niż ich przeprosić — wtrąciła Kelly.
Elizabeth jej przytaknęła.
— Czasami trzeba schować dumę do kieszeni, by coś zmieniło się na lepsze.
— Oczywiście rozumiemy intencję — odezwała się Liz — ale czy w tym przypadku skutek nie będzie odwrotny do zamierzonego?
— W tym roku stawiamy na współpracę. Divide et impera. Wiecie co, to znaczy?
— Dziel i rządź — przetłumaczyła Lauren.
— Dokładnie. Dziel i rządź. Tego właśnie pragnie Same-Wiecie-Kto, dlatego zamiast różnic doszukujcie się podobieństw. — Kelly chciała coś jeszcze wtrącić, ale McGonagall uniosła dłoń, gestem ją uciszając. — Możecie już iść. I błagam, w drodze do dormitorium z nikim się nie kłóćcie.
Wyszły z gabinetu, zanim McGonagall mogłaby się zainteresować w jaki sposób, niezauważalnie dostały się do wioski.
— Chociaż wciąż możesz brać udział w najbliższym meczu — mruknęła z zadowoleniem Kelly.
— Qudditch jest twoim największym zmartwieniem? — spytała zszokowana Lauren. — Będziemy codziennie sprzątać łazienki! Kiedy mam się uczyć?
— Na sumy się nie uczyłaś, a i tak wszystko zdałaś śpiewająco...
— Przecież się uczyłam. Poza tym to co innego!
— Pierwszy mecz jest ze Slytherinem? — spytała Grace, zwracając się do Liz. Pokręciła głową.
— Początkowo tak miało być, ale przez to, że Parkes i jakiś jego przydupas ucierpieli podczas naszej małej potyczki, zmieniono kolejność. Chociaż, szczerze mówiąc, bez nich Ślizgoni mieliby większą szansę na wygraną.
— Za miesiąc możemy im zrobić powtórkę — mruknęła Kelly. — Drugi raz nie usuną mnie z tego samego meczu, a też nie mogą przesuwać termin w nieskończoność.
Lauren spojrzała na Kelly kątem oka.
— Nie wszystko da się rozwiązać przemocą. Nie sądzisz, że jesteś nieco agresywna?
Liz i Grace wymieniły spojrzenia. McGonagall poprosiła, aby z nikim się nie kłóciły, ale nie sprecyzowała, by nie kłóciły się między sobą. Atmosfera nieco zgęstniała, ale wtedy Kelly wybuchła śmiechem.
— Ja? Agresywna? Po prostu wzięłam sobie do serca słowa McGonagall i pragnę pomóc mojemu dobremu koledze ze Slytherinu. Ma krzywą przegrodę nosa, więc mu pomogę, by wróciła na swoje miejsce.
— Możesz być przez chwilę poważna? Od pierwszego roku pakujesz nas w kłopoty...
— Skoro mówimy o powadze — wtrąciła Grace. — Co tam u Syriusza, Lizzie? Dostałaś list od Jamesa i Lily? A Remus i Peter? Wieki ich nie widziałam!
CZYTASZ
Dzieci Gryffindoru
Fanfiction❝Wiemy, czym jesteśmy, ale nie wiemy, czym się możemy stać.❞ Hamlet ❤️ Elizabeth Redstone potrafi wniknąć w umysł innych, tak by nikt nie zauważył jej obecności. To niezwykły dar, który z pewnością pomoże jej w roli szpiega dla Zakonu Feniksa. Jedna...