Rozdział 9: Elizabeth

15 5 2
                                    

Kazanie od McGonagall trwało prawie godzinę. Przez całą drogę powrotną do zamku nie odzywała się ani słowem, co było tylko ciszą przed burzą. Za wymknięcie się z zamku każda dostała po minus dwadzieścia punktów, a Liz otrzymała dodatkowe minus trzydzieści za poranną bójkę w Wielkiej Sali. Dostały zakaz odwiedzania Hogsmeade przez cały miesiąc, a żeby wyładowały swój gniew, przez tydzień codziennie po lekcjach będą sprzątać łazienki na różnych piętrach.

— Rozmawiałam również z profesorem Slughornem oraz Flitwickiem — powiedziała już nieco spokojniej. — Panna Baxendale i pan Parkes dołączą do was. Żyjemy w trudnych czasach i nie potrzebujemy podziałów. Liczę na to, że dojdziecie do porozumienia i zachowacie się wystarczająco dojrzale, by przeprosić się nawzajem...

— Z całym szacunkiem pani profesor, ale wolałabym wypić siki trolla niż ich przeprosić — wtrąciła Kelly.

Elizabeth jej przytaknęła.

— Czasami trzeba schować dumę do kieszeni, by coś zmieniło się na lepsze.

— Oczywiście rozumiemy intencję — odezwała się Liz — ale czy w tym przypadku skutek nie będzie odwrotny do zamierzonego?

— W tym roku stawiamy na współpracę. Divide et impera. Wiecie co, to znaczy?

— Dziel i rządź — przetłumaczyła Lauren.

— Dokładnie. Dziel i rządź. Tego właśnie pragnie Same-Wiecie-Kto, dlatego zamiast różnic doszukujcie się podobieństw. — Kelly chciała coś jeszcze wtrącić, ale McGonagall uniosła dłoń, gestem ją uciszając. — Możecie już iść. I błagam, w drodze do dormitorium z nikim się nie kłóćcie.

Wyszły z gabinetu, zanim McGonagall mogłaby się zainteresować w jaki sposób, niezauważalnie dostały się do wioski.

— Chociaż wciąż możesz brać udział w najbliższym meczu — mruknęła z zadowoleniem Kelly.

— Qudditch jest twoim największym zmartwieniem? — spytała zszokowana Lauren. — Będziemy codziennie sprzątać łazienki! Kiedy mam się uczyć?

— Na sumy się nie uczyłaś, a i tak wszystko zdałaś śpiewająco...

— Przecież się uczyłam. Poza tym to co innego!

— Pierwszy mecz jest ze Slytherinem? — spytała Grace, zwracając się do Liz. Pokręciła głową.

— Początkowo tak miało być, ale przez to, że Parkes i jakiś jego przydupas ucierpieli podczas naszej małej potyczki, zmieniono kolejność. Chociaż, szczerze mówiąc, bez nich Ślizgoni mieliby większą szansę na wygraną.

— Za miesiąc możemy im zrobić powtórkę — mruknęła Kelly. — Drugi raz nie usuną mnie z tego samego meczu, a też nie mogą przesuwać termin w nieskończoność.

Lauren spojrzała na Kelly kątem oka.

— Nie wszystko da się rozwiązać przemocą. Nie sądzisz, że jesteś nieco agresywna?

Liz i Grace wymieniły spojrzenia. McGonagall poprosiła, aby z nikim się nie kłóciły, ale nie sprecyzowała, by nie kłóciły się między sobą. Atmosfera nieco zgęstniała, ale wtedy Kelly wybuchła śmiechem.

— Ja? Agresywna? Po prostu wzięłam sobie do serca słowa McGonagall i pragnę pomóc mojemu dobremu koledze ze Slytherinu. Ma krzywą przegrodę nosa, więc mu pomogę, by wróciła na swoje miejsce.

— Możesz być przez chwilę poważna? Od pierwszego roku pakujesz nas w kłopoty...

— Skoro mówimy o powadze — wtrąciła Grace. — Co tam u Syriusza, Lizzie? Dostałaś list od Jamesa i Lily? A Remus i Peter? Wieki ich nie widziałam!

Dzieci GryffindoruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz