Rozdział 21

348 7 2
                                    


***

Za pół godziny ma być wyścig Noah a my wszyscy bawimy się w niezapomniane. Jak mówiłam ja nie piję i Noah również. Archer też nie wypił za dużo, może z dwa drinki. Nagle poczułam że ktoś złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą. Zostałam przyciśnięta do samochodu a gdy podniosłam głowę zobaczyłam twarz bruneta.

-Co jest?-zapytał.

-A co ma być?-zapytałam nadal zdenerwowana.

-Unikasz mnie.-stwierdził.

-Nie unikam tylko po prostu nie rozmawiamy przez ostatnie dziesięć minut.-założyłam ręce na piersi.

-Jesteś zła-podszedł do mnie o krok.

-Jestem-przyznałam a on podniósł brew-Ścigałeś się o mnie? Jak ci to w ogóle przyszło do głowy, jeszcze z opaską na oczach nic nie widząc? Czyś ty zwariował?!-krzyczałam gestykulując.

Archer tak jakby nie spodziewał się że wiem że ścigał się o mnie. Przeczesał ciemne kosmyki włosów odgarniając je do tyłu i opuszczając ręce wzdłuż ciała.

-Czemu mi nie powiedziałeś?-zapytałam ciszej.

-Nie wiedziałem jakbyś zareagowała.-przetarł twarz dłońmi.

-To w takim razie..-nie dokończyłam.

-Może dlatego że Demon chciał cię porwać? Raven zrozum że to nie jest bezpieczny świat, i będzie więcej takich sytuacji jak ta.-powiedział.

-Dałabym sobie radę-stwierdziłam.

-Nie jesteś tego pewna czy byłabyś w stanie obronić się przez sześcioma typa z bronią-powiedział.

Zagryzłam policzek od wewnątrz odwracając wzrok.

-Gdyby wygrał byłabyś w jego gangu.-przyznał-To było właśnie po to, aby ustalić czy będziesz u mnie, czy u niego.

-Nie powinieneś ryzykować życia dla mnie.-odparłam.

Spojrzał się na mnie i przysunął jeszcze bliżej, chciałam zrobić krok w tył ale za mną było już auto. Ręka chłopaka wylądowała na czerwonym lakierze auta obok mojego biodra a drugą ręką odgarnął kosmyk włosów za moje ucho. Wstrzymałam oddech i złapałam z nim głęboki kontakt wzrokowy.

-Co robisz?-zapytałam.

-Martwisz się o mnie-stwierdził.

Odwróciłam głowę w prawo unikając jego spojrzenia i odpowiedzi. Nagle poczułam jego czubek nosa na mojej szyi, jego oddech drażnił moją skórę.

-Przyznaj White, nie jestem ci obojętny.-szepnął tuż przy mojej szyi.

Przymknęłam powieki siląc się na to żeby resztki rozumu nie odeszły razem ze złością. Położyłam rękę na jego torsie i lekko odepchnęłam zwiększając między nami dystans. Widziałam ten jego dumny uśmieszek że udało mu się mnie wyprowadzić z równowagi.

-Nie masz racji.-zaczęłam-Nie ze mną takie gierki Vebil, doskonale wiem co chcesz zrobić.-wetknęłam mu mojego paznokcia w pierś-Chcesz mnie zmanipulować.-przymrużyłam oczy a ja zauważyłam że jego wyraz twarzy się zmienia-Zmanipulować, zaliczyć a później zostawić. Wiem jak to jest u mężczyzn, to już norma. Ale ja się nie dam, nie kolejny raz.-zacisnęłam zęby.

Odsunęłam się od niego i widziałam jak jego szczęka się zaciska a dłonie spinają się w pięści.

-Nie wrzucaj wszystkich do jednego worka White.-powiedział i po prostu odszedł.

Ride for Me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz