Rozdział 44

68 7 0
                                    

- Ale dziś możecie sobie odpuścić.- zapowiedział Dylan, a my wszystkie spiorunowałyśmy go wzrokiem.
- Niestety ale nie możemy go przegapić.- nalegała Emily
- No dobrze. To może później z nami porozmawiacie bo wujek Monty i Maja przyjechali właśnie aby was poznać.- powiedział Will, a my udałyśmy się na salę treningową.
- Ej a może dziś potrenujemy z wiecie czym?- pokazałam na naszyjniki.- No wiecie pamiętacie co Vince mówił, a ja  nie chcę aby to odkryli.
- Ja też.
- Ja tak samo.
- A może po prostu zamkniemy salę aby nikt nie wszedł.
- A co zrobisz z oknami? Tu nawet zasłon nie ma.
- Z tym może być problem.
- Hailie ma rację dopóki oni tu są nie możemy trenować normalnie.
- Zgoda.
- To może póki oni są to spędzimy nasz czas na trening 2 godziny na naszej wspólnej ulubionej czynności czyli akrobatyce. A potem dajmy tak mniej więcej 4 godziny zamiast 8 godzin treningu w samotności.- zaproponowała Emily
- No dobra.
- A po osobnych treningach spotkajmy się znowu tutaj na tym samym co teraz robimy i będziemy tak robić aż do ich wyjazdu.- wymyśliła Nicole
- Git.- powiedziałyśmy wszystkie, zrobiłyśmy rozgrzewkę, poszłyśmy do drążków i zaczęłyśmy robić równe akrobacje na drążkach. Po 2 godzinach wziełyśmy nasze rzeczy.
- Pamiętajcie że dopóki oni nie wyjadą nie możemy wogóle ściągać naszyjników, a gdy tylko już sobie pojadą nasze treningi wracają tak jak wcześniej.- przypomniałam im.
- Ja tutaj w zasadzie mogę zostać bo nie mówiłam wam. To zabrzmi dziwnie że ja to mówię ale ja nie chcę całymi dniami przesiadywać z roślinami chciałabym móc spędzać czas na tym co kocham oczywiście rośliny też kocham ale chce spędzać czas tutaj na akrobatyce.- powiedziała Lili
- Pewnie.
- Nie ma sprawy.
- Ja na twoim miejscu też bym tak postanowiła.

Rodzina Monet - ŻywiołyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz