Było majowe popołudnie. Cały dzień z udawaną obojętnością a jednocześnie z niekryjącym się podekscytowaniem wpatrywała się w ekran telefonu. Niby od niechcenia sprawdzała czy nie ma od niego nowej wiadomości a jednak w duchu miała nadzieję, że zaraz coś nowego do niej napisze. „Aneta, przestań z tym nonsensem!"- skarciła się w duchu. Nie oczekiwała wiele od tego spotkania-w tym roku będzie kończyć 24 lata, a jednak jeszcze nigdy nie spotkała nikogo kto by jej n a p r a w d ę odpowiadał, kogo by polubiła w całości, a nie tylko w łóżku.
Wiązała się z potrzeby przynależenia do kogoś, poczucia, że jest tam ktoś dla kogo ma żyć. W efekcie tego pokręconego myślenia, jej wszystkie związki wyglądały bardzo podobnie. Kończyły się równię prędko jak się zaczynały i zawsze potem ta sama myśl pojawiała się w jej głowie „czy umiałabym się w ogóle przyjaźnić z tym człowiekiem?". Ale to wtedy nie odgrywało większego znaczenia, póki coś znaczyła dla tej osoby i ta osoba ją pożądała, nie podważała ich sensu, tylko nieopatrznie brnęła dalej, coraz mocniej się zaplątując i coraz częściej się wywracając.
„Tak więc, czemu ten chłopak poznany z internetu miałby być inny od pozostałych?"- odrzuciła prędko myśl z głowy, znajdując sobie jakąś marną wymówkę i po raz kolejny nerwowo wyjęła telefon z kieszeni torby. Zerknęła na godzinę- było 10 minut przed spotkaniem, skończyła już zajęcia, jednak nie chciała być przed czasem i stresować się czekając na niego w wyznaczonym miejscu. Przez chwilę przez głowę przemknęła jej myśl, czy najpierw nie wybadać terenu i jeśli chłopak się jej nie spodoba po prostu uciec od razu i sobie darować te głupoty, jednak było na to już za późno- gdyż dopiero co powiedziała mu w co będzie ubrana. No, to po planie. Westchnęła, próbowała uspokoić goniące myśli i poszła przed siebie. Po drodze zatrzymała się w jakimś sklepie, udając zainteresowanie wystawą tylko po to by nie stać tam jak jakiś debil- „a co, jeśli mnie wystawi? To już lepiej się spóźnić i jak go nie będzie, najwyżej sobie pójdę i będzie po sprawie." Minuty przeleciały jednak bardzo prędko i z modnym 10-minutowym opóźnieniem pojawiła się na miejscu. Po prawej stronie ujrzała mężczyznę ubranego w granatową kurtkę- czyli wszystko się zgadzało z jego opisem. Spodziewała się szczerze kogoś wyższego, a wiadomo, że przy posiadaniu 173 cm wzrostu było to dla niej dość ważne by nie patrzeć na chłopaka z góry. Była zdania, że brak „odpowiedniego" wzrostu od razu odejmuje mężczyznom parę punktów z atrakcyjności. On był jednak te parę centymetrów wyższy, więc nie było tak źle. Poza tym miała na sobie okulary przeciwsłoneczne, które dodawały trochę pewności siebie, także nie mógł zobaczyć jej trochę rozczarowanego spojrzenia. Przywitali się pocałunkiem w policzek jakby to była najbardziej naturalna rzecz pod słońcem, a ona, o dziwo nie poczuła się niezręcznie w takiej sytuacji- często zdarzało się jej w podobnych momentach, pomachać niezręcznie dłonią albo coś z siebie niejasnego wybełkotać.
Od razu poczuła sympatię do tego niepozornego mężczyzny, nie do końca w jej typie, na pewno nie był rodzajem mężczyzny, na którego od razu zwróciłaby uwagę, mijając go na ulicy, ale jednak było w nim coś takiego, co naturalnie wzbudzało w niej zaufanie. Obawiała się, że w przeciwieństwie do luźnych rozmów internetowych, na żywo czeka ich sztywna, nie klejącą się rozmowa, a jednak słowa jakoś same się odnajdywały. Była osobą mocno intuicyjną i już po paru chwilach przez głowę przeszła jej myśl, że może właśnie na takiego normalnego mężczyznę czekała całe swoje życie, że może warto było przemęczyć się przez tych kilka(naście) niewypałów tylko po to by mieć okazję spotkać kogoś takiego jak on. Patrząc na niego, nie mogła przestać się uśmiechać.
Szli bez celu, przed siebie, zagadując się na różne tematy. Wypili piwo, potem dwa i jako, że ten wieczór nie należał do najcieplejszych przenieśli się do pobliskiej klubokawiarni czy jakkolwiek to teraz się nazywa. Zażartował, że z jej introwertycznością pewnie nie chce usiąść w środku wśród tych wszelkich ludzi- nie miał pojęcia, że dopiero przed chwilą pomyślała o tym samym. Usiedli więc na leżaczkach na zewnątrz. Poleciały kolejne piwa i drinki, a tematy do rozmów tak jak alkohol zdawały się nie mieć końca. W pewnym momencie wyciągnęła mp3, udając, że nie chcę już go słuchać (zdarzało się jej po alkoholu robić to parę razy) i po raz pierwszy zaobserwowała taką reakcję. Zaczął niczym komentator sportowy opisywać czynność rozplątywania przez nią słuchawek. Do tej pory to wspomnienie wzbudzało u niej szeroki uśmiech na twarzy. Potem zaczął komentować i dawać narrację do przechodzących obok ludzi. Nie pamiętała kiedy ostatnio tak szczerze się śmiała jak przy nim. I potem zrobiła coś, czego nigdy wcześniej nie zrobiła naturalnie z nowo poznanym chłopakiem- pod pretekstem chęci uciszenia go, zakryła mu usta dłonią, a następnie widząc, że odwzajemnia niby to przypadkowy dotyk, poczuła tak nieodpartą chęć poczucia go, że wymyślała historię która wymagała demonstrowania za pomocą dotyku. Nie mogła wyjść z podziwu, że ktokolwiek jest w stanie obudzić w niej tak silne emocje. Nie wierzyła nigdy wcześniej w miłość od pierwszego wierzenia, naczytała się tylko o niej w jej ulubionych dramatach Szekspira oraz poezjach romantyków brytyjskich, jednak zawsze myślała, że to wymysł pisarzy na potrzeby publiczności. Jednak w tamtym momencie wiedziała, że kocha tego mężczyznę i to właśnie na niego czekała całe swoje życie.