Kręciłam się po własnym pokoju, nie mogąc uspokoić myśli. Za dużo się dzisiaj stało, a prawdopodobnie to jeszcze nie koniec!
-Sophie, spokojnie. Niech panienka usiądzie. Pani ojciec kazał panią przyszykować. - Sarah złapała mnie delikatnie za ramiona i poprowadziła na krzesło.- Co się takiego stało?
-Oh... Gdybyś tylko wiedziała... Tyle się dzisiaj stało. Jeszcze to małżeństwo!
-Małżeństwo? To świetnie, pani! Gratuluję, książę się oświadczył?
-Wiedziałaś o tym? - Nagle moja cała uwaga skierowała się na Sarah.
-Ja... Nie, ja się tylko domyślałam.
-Sarah... Jak mogłaś nic mi nie powiedzieć! - Oburzyłam się.
-Przepraszam, Sophie. Twój ojciec i król zabronili. Nikt nie mógł nic powiedzieć.
-Nikt... To ile osób wiedziało?
-Wszyscy... Pani... - Ze skruchą przeczesywała moje włosy.
-Nooo świetnie! Eh... Ale to może dobrze. Może to sprawi, że będę mogła żyć inaczej? Matt... Książę jest dobrą osobą.
-I przystojną. -Zaśmiałyśmy się. Zabrzmiało pukanie. Spojrzałyśmy po sobie, po czym Sarah wstała, by otworzyć.- Witaj, książę.
Słysząc słowa służki wstałam i odwróciłam się w stronę drzwi.
-Mogę prosić? - Wystarczyły 2 słowa, by dziewczyna zrozumiała, że książę chce pogadać z moją osobą na prywatności. Sarah opuściła pokój w mgnieniu oka.
-Książę. - Z delikatnym uśmiechem, ukłoniłam się z gracją.
-Już wiesz.
-O małżeństwie? Tak. - Skrępowanie nie pozwalało mi spojrzeć mu w oczy.
-Prosiłem go, by poczekał. Chciałem zrobić to osobiście. A mówił, bym tyle nie zwlekał.
-Tyle? To znaczy?
-Małżeństwo było moim pomysłem. Wiedziałem od dawien dawna, że ojciec będzie szukał wybranki mojego serca, by była przy moim boku i urodziła kolejnego dziedzica.
Zrobiło mi się ciepło, wręcz gorąco. Książę sam zaproponował takie rozwiązanie...
-Dlaczego? Przepraszam... Nie, żebym nie chciała, po prostu...
-Ciekawi cie to. Rozumiem. Kiedyś Ci to opowiem. Dzisiaj musisz być jednak gotowa na wieczór, więc nie mamy czasu na rozmowy. Przyszedłem po prostu cie zobaczyć.
Odprowadziłam go uśmiechem, ukłonił się skinieniem głowy, gdy wychodził z pokoju, odpowiedziałam mu głębszym ukłonem. Chwilę później wróciła Sarah. Zaczęłyśmy szykować mnie na wieczór u króla. Myślami byłam gdzieś indziej, służka również nie nalegała na rozmowę. Spodziewałam się skromnej uroczystości jak co roku, a tu nagle tak huczna impreza. Bogowie...
Czas leciał nieubłaganie szybko, nie zorientowałam się, kiedy trzeba było wyruszać. Tłumy zebrały się pod murami królewskimi i naszymi, by tylko ujrzeć moją twarz, którą tak długo ukrywał mój ojciec przed światem.-Jeśli chcesz, Sophie, mogą podjechać końmi trochę bliżej... Nie musisz się im pokazywać, jeśli... -Przerwałam ojcu.
-Nie, w porządku. - Wyprostowałam się z uśmiechem na ustach, który miał zamazać cały stres. Po 18 latach w "ciemnicy" zobaczę normalnie żyjących ludzi? Niemożliwe.
Czułam się trochę jak jałówka na targu, gdy Ci wszyscy ludzie patrzyli na mnie, oceniali, jednak nikt nie odważył się wystąpić z szeregu i podejść za blisko. Niektórzy mierzyli mnie wzrokiem pełnym... odrazy? Nie rozumiem tylko czemu... A jeśli ktoś podejrzewa mnie o moje moce? Może to widać? Może ojciec dogadał się z królem i po prostu wiezie mnie na rzeź?! Prawie wpadłam w panikę, gdy w końcu dojechaliśmy do zamku. Wszystko wyglądało inaczej, niż się spodziewałam. Wszystko było przyozdobione w urodzinowe ozdoby. Moje nerwy zamieniły się w dziecięcy zachwyt. Królewska straż pomogła mi wysiąść wygodnie z karocy, a w samym progu pojawił się książę. Posłaliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenie, podszedł do mnie, złapałam go pod rękę i zaprowadził mnie do wielkiej sali balowej. Wszystkie głosy nagle zamilkły, gdy wraz z księciem weszłam w tłum. Multum pięknie ubranych ludzi patrzyło prosto na nas.

CZYTASZ
Zło twojej krwi
Fantasy18-letnia Sophie jest córką wysoko postawionego w kraju mężczyzny. Będąc całe życie w ukryciu chce poznawać świat i zacząć chodzić z rówieśnikami do szkoły. Problemem są jednak jej magiczne zdolności, przez które przed jej narodzinami toczyła się kr...