-Jak to opuścimy Crownphill? Jak zamierzasz to zrobić? Nie wypuszczają nikogo za wielkie mury królestwa.
-To nie twoje zmartwienie, mała czarodziejko.
-Mała czarodziejko? Już kolejny raz mnie tak nazywasz. -Uniosłam brew z rozbawienia.
-Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie, jesteś niecierpliwa.
-Niecierpliwa? -Zmarszczyłam gniewnie czoło.
-Uspokój się trochę, chodź, pójdziemy zakupić rzeczy na podróż.
Przystałam na jego ofertę. Patrząc na zmienną pogodę i braki w żywności definitywnie musieliśmy uzupełnić zapasy. Osiodłaliśmy konie, by wziąć od razu więcej rzeczy.
Ludzie w wiosce szeptali między sobą, wszyscy byli pobudzeni, niektórzy z ekscytacją przekazywali dalej informacje, niektórzy z przestrachem spoglądali na innych.-Co się stało? -Szepnęłam do Jo.
-Nie wiem, ale zaraz się dowiemy.
Podszedł do najbliższego straganu, udawał, że interesuje się rzeczami na sprzedaż.
-Słyszała pani o tych plotkach?
-Panie, jakich plotkach, to wiadomość od samego króla! -Kobiecina uniosła się. Podeszłam bliżej, gdy usłyszałam wzmiankę o królu. Jakiś mężczyzna położył jej dłoń na ramieniu, prawdopodobnie był to jej mąż.
-Wybaczcie mojej żonie, każda taka informacja sprawia, że powraca myślami do czasów wojny.
-Wojna nigdy się nie skończyła, najdroższy panie.
-Co racja, to racja. Ale wiadomość o tym, że w samym centrum ukrywała się magiczna istota pod samym nosem króla! Egzekucja tak ważnej persony w kraju nie pozostanie bez urazu. Pan Peter Clare nie raz przyjeżdżał do naszej wioski, by bezinteresownie pomagać mieszkańcom.
Moje nogi zwiotczały, oparłam się na strzemieniu, by nie upaść.
-Panienko, wszystko w porządku? Zbladłaś! -Kobiecinka spojrzała na mnie ze zmartwieniem, Jo odwrócił się w moją stronę.
-Ma migreny. Weźmiemy to. -Wskazał. Gdy małżonkowie pakowali zakupiony przedmiot, Jo zwinnie podkradł zwitek.- Dziękuję pięknie. Życzę spokojnego dnia.
Jo odwrócił się w moją stronę i czule chwycił mój łokieć. W jego oczach był wielki znak zapytania, kiwnęłam głową, prostując się trochę. W ciszy doszliśmy do chatki.
-Muszę jechać do stolicy. -Wypaliłam.
-Nie.
-Jak to, "nie"?!
-Nie. Nie puszczę cie w paszczę lwa, mała czarodziejko.
-Nie możesz mi wydawać rozkazów! -Byłam w emocjach, nie wiedziałam, czy przemawia przeze mnie złość czy rozpacz.
-Dołączyłaś do mnie, przystałaś na moje zasady.
-Muszę. Tam. Wrócić! -Złapałam się za głowę, zaczęłam kręcić się w kółko.
-Kim on jest? Dla ciebie? -Spojrzałam na niego, z trudem powstrzymałam łzy napływające mi do oczu. Nie chciałam pokazywać słabości przed kimś takim jak on.
-To mój ojciec, Jo. Uciekłam spod miecza samego króla. Szukają mnie.
-A więc to ty jesteś tą "zabójczą i krwiożerczą bestią"? -Chciał rozładować napięcie, jednak nie do końca mu to wyszło.- Co zamierzasz zrobić, Sophie? Dać się złapać, zamordować razem z ojcem? Nie możesz mu pomóc.

CZYTASZ
Zło twojej krwi
Fantasy18-letnia Sophie jest córką wysoko postawionego w kraju mężczyzny. Będąc całe życie w ukryciu chce poznawać świat i zacząć chodzić z rówieśnikami do szkoły. Problemem są jednak jej magiczne zdolności, przez które przed jej narodzinami toczyła się kr...