XVI. Zemsta za krew?

7 3 0
                                    

-Jak to? Czemu? Ten naszyjnik to był prezent... Od wiedźmy.

-Wiedźmy? W Crownphill?

-Tak, dokładniej w samej stolicy. Nauczycielka historii.

-Snow. Już wiem. Zdrajczyni własnego rodu. Po cichu cie zabijała.

-Jakim cudem? Czułam się tak dobrze, mając na sobie ten naszyjnik...

-Nie dziwię się. Nie masz możliwości wyrzec się własnej mocy jak zwykła wiedźma, szmaragd sprawił, że twoja moc przygasła, schowała się w kąt, jednak była ciągle truta.

-Chyba nie do końca rozumiem... -Spojrzałam na niego zmieszana.

-Umierasz, Sophie. Twoja moc zżera cie od środka. Każdy, kto miał kontakt z twoją magią, również. Twoja energia pachnie śmiercią.

Nie wiedziałam co powiedzieć, co zrobić. Przez dłuższą chwilę patrzyłam w jeden punkt.

-Jestem w stanie ci pomóc.

-Jak?

-Nie jestem do końca pewien, jak to działa. Nauczę cie panować nad magią... Przekażę ci wszystko, co wiem. Jo razem z Paulem będą uczyć cie walki.

-Kim jest Paul?

-Poznasz go niebawem. Na dniach powinien wrócić do osady.

-W porządku, ale... Co chcesz w zamian, panie?

-Możliwe, że kiedyś, w przyszłości będzie nam potrzebna twoja pomoc. Na razie Alecowi przyda się pomoc przy zwierzętach, przy leczeniu chorych.

-Oczywiście, w porządku... Tylko co z tym, by własna magia mnie nie zabiła?

-To jest bardzo powolny proces, Sophie. Najpierw musisz opanować walkę i zapanować nad własnymi mocami.

-Ale... -Spojrzał na mnie wymownie.- Rozumiem.

-Jakbyś miała jakieś pytania, pytaj. Miłego dnia, Sophie. -Delikatnie mu się ukłoniłam, na co z uśmiechem pokręcił głową. Odszedł.

Podbiegła do moich pleców klacz.

-Oh, mała... Się wkopałyśmy w tym życiu...

[...] Chwilę później.

Zostawiłam Bohrę w sprzyjających jej warunkach i wróciłam do domku, w którym wcześniej się ocknęłam. Usłyszałam 2 doniosłe głosy ze środka. Niekulturalnie było podsłuchiwać czyjeś rozmowy... Jednak to było silniejsze ode mnie. Stanęłam dość blisko drzwi, zaczęłam wsłuchiwać się w głosy.

-Mówiłem ci, że to okropny pomysł. Miałeś się jej pozbyć, Joseph! - Usłyszałam nieznany mi głos.

-Nie mogłem, rozumiesz? Ona ma w sobie coś...

-Ogarnij się, bracie. Ta dziewczyna sprowadzi na ciebie kłopoty. A może i na całą wioskę!

-Miałem ją zostawić na pastwę śmierci? Doskonale wiesz, że by zginęła.

-Oh, Jo... Jo, Jo, Jo... Od kiedy przejmuje cie los jakiejś małolaty z Crownphill! Wyruszyłeś na długą i ciężką misję, a wracasz z gówniarą i jakąś bestią na czterech nogach! - Usłyszałam jedynie dźwięk wyciąganej broni.

-Nigdy więcej tak nie mów, Paul. Rozumiesz?

-Odbiło ci, stary... Czujesz coś do tej dziewczyny? - Spięłam się. Wsłuchiwałam się jeszcze uważniej.

-Uspokójcie się wreszcie. -Odezwał się trzeci głos w pomieszczeniu, to chyba był Alec.- Joseph zrobił to, co uważał za słuszne. Skoro Theo jakimś cudem na to przystał, to nie macie nic do powiedzenia.

Zło twojej krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz