Lorene po powrocie do motelu zaczęła analizować cały poprzedni dzień. Harry sprawiał wrażenie pewnego siebie, władczego i perfekcyjnego. Był młody po trzydziestce, dobrze zbudowany. Jego wyrzeźbiona klatka piersiowa dobrze odznaczała się pod koszulą. Miał niski ton głosu, który był niesamowicie seksowny. Lorene jeszcze nigdy nie była przy kimś tak skrępowana. Harry działał tak na kobiety. Z jednej strony wykorzystywał swoją sytuację, z drugiej uczucia między nim a kobietami były płytkie.
Harry przez cały czas swojego służbowego wyjazdu myślał o brunetce. Nie mógł powiedzieć,że nie zawróciła mu w głowie. Jędrne pośladki w krótkiej spódniczce, krągłe biodra i ponentny biust. Dawno nie był z kobietą dlatego tak działała na niego Lorene. Do tego ten uśmiech i głębokie spojrzenie. Mężczyzna nie mógł się doczekać powrotu do domu jak nigdy. Dlatego chciał jak najszybciej domknąć ważny dla firmy kontrakt i ruszyć w drogę powrotną.
Lorene rano wzięła szybki prysznic ubrała się w wygodne czarne spodnie i błękitną lnianą koszule. Podwinęła rękawy bo na zewnątrz było ponad dwadzieścia stopni. Poszła w kierunku willi, która była oddalona tylko o kilka przecznic. Po drodze zrobiła zakupy za pieniądze, które dał jej Harry na zakupy.
Po przyjściu na miejsce pierwsze co to poszła z Luną na długi spacer. Miała jeszcze dużo czasu na przygotowanie obiadu dla szefa a dom lśnił czystością. W czasie spaceru znowu zaczęła myśleć o mężczyźnie. Ze swoim chłopakiem rozstała się ponad rok temu. Od tego czasu nie miała nikogo. W tej chwili nie miała nawet czasu żeby szukać nowej miłości, a zdrada nadal ja bolała gdzieś głęboko w sercu. Lorene po przejściu po osiedlu spojrzała na zegarek. Było po dwunastej. Postanowiła, że wróci i zacznie szykować posiłek. Po dotarciu na miejsce poszła obmyć twarz do łazienki gdyż upał dawał o sobie znać. Przy okazji starła kurze na blacie i umywalce. Łazienka mężczyzny była utrzymana w ciemnych barwach. Niemal wszystko było pochowane w szafkach. Na wieszaku wisiała jedynie koszula Harrego. Widać było, że była noszona. Kobieta chciała chwycić ją do prania. Zapach perfum mężczyzny wciąż utrzymywał się na materiale. Był tak hipnotyzujący, że Lorene musiała ją powąchać.
W tym samym czasie Harry otwierał już drzwi do mieszkania. Przywitała go Luna. Mężczyzna rozejrzał się po domu lecz nie widział nigdzie swojej pracownicy. Obiad nie był jeszcze gotowy. Co prawda poinformował ją, że wróci późno ale liczył, że posiłek może będzie już gotowy. Stwierdził, że pójdzie na piętro poszukać kobiety i przy okazji odświeży się po podróży. Wszedł do swojej łazienki i zobaczył kobietę. Lorene akurat zaciągała się zapachem kiedy to drzwi do łazienki otworzyły się z impetem.
- Co ty tu robisz? - spytał Mężczyzna.
- Ja.. ja eee.- zająkała się Lorene.
- Słucham? - był zdziwiony jej zachowaniem.
- Chciałam tylko posprzątać w Pana łazience.
- Czemu więc wąchasz moją koszule?
- yyy sprawdzałam tylko, tylko...
- Dość. Idź przygotuj posiłek, wróciłem szybciej ale jestem głodny.
- Dobrze już idę. - odpowiedziała Lorene i speszona uciekła do kuchni. Co za wstyd. Pomyśli,że jestem nienormalna. Zastał mnie w takiej sytuacji. Jak miałam mu się wytłumaczyć? Dziewczyna rzuciła się w wir pracy szykując późny lunch. W tym czasie Harry brał prysznic. Co za dziewucha. Wącha jego koszule. Mogła wziąć ją poprostu do prania. Wyglądała dziś za to mega seksownie. Spodnie wydłużały jej nogi, koszula znowu rozpięta na trzy guziki od góry odsłaniała nieco biustu. Włosy znów spięte w luźny kok. Nim się zorientowałem Harremu stanęło przyrodzenie. Shit! Tak nie może być by gosposia działała na niego w ten sposób. Harry tym razem postanowił, że ubierze szare dresy i biały tshirt. Była niedziela a on resztę dnia planował spędzić na tarasie. Zszedł na dół by zobaczyć czy dziewczyna przygotowała już posiłek. Lorene wyciągała już potrawę na talerz i szykowała stół. Harry wszedł po cichu do jadalni i przyglądał się dziewczynie.
Lorene nie słyszała jak szef schodzi na dół i nie była świadoma jego obecności. Odwróciła się żeby zanieść kieliszek na wino i sztućce po czym wystraszyła się mężczyzny i upuściła szkło na podłogę. Kieliszek rozbił się w droby mak. Mężczyzna przygladał się kobiecie jak ta zaczyna zbierać szkło z ziemi. Co za niezdara pomyślał sobie. Pracowała w restauracji nie powinno to się wydarzyć.
- Przepraszam, przepraszam Pana bardzo. Ja..ja - zaczęła się znowu jąkać. Co do cholery, nigdy tak nie miała. - ja nie chciałam. Nie sądziłam, że ktoś tu stoi i się wystraszyłam.
- Nie chciałem Cie wystraszyć ale musisz być bardziej uważna. Podaj mi jedzenenie jak jest już gotowe. - odpowiedział nieco oschłym głosem.
Kobieta spojrzała na niego od dołu, gdyż nadal była na kolanach i zbierała odłamki szkła. Harry był ubrany teraz w wygodne ubranie. Dresy niestety odznaczały się tam gdzie nie powinny, na co delikatnie się zarumieniła. Harry zauważył lekki rumieniec na policzkach kobiety. Wiedział, już jak na nią działa. Stwierdził, że przez jakiś czas może ją podrażni swoją osobą.
Kobieta podała jedzenie do stołu mężczyźnie. Ten zjadł już w ciszy poczym poszedł na taras. Zdjął koszulkę żeby poleżeć w słońcu i złapać trochę promieni. Czekał aż Lorene przyjdzie i spyta go o coś.
W tym czasie Kobieta posprzątała w kuchni i jadalni. Było już przed piątą popołudniu. Chciała iść odpocząć do domu ale musiała spytać o zgodę. Wyszła więc na taras na którym odpoczywał jej szef. Zobaczyła go bez koszulki. Leżał na leżaku z delikatnym uśmiechem. Wiedział, że dziewczyna się krępuje przy nim.
- Czy mogę na dziś skończyć pracę? - spytała.
- Jeżeli wszystko zrobiłaś to tak. Rozliczę się z tobą, jest koniec tygodnia.
Wstał poczym wręczył jej pieniądze. Dzięki temu będzie mogła odłożyć coś na wklad w wynajem mieszkania w okolicy.
- Znalazłaś jakieś miejsce gdzie możesz się zatrzymać?- spytał.
- Tak, jest niedaleko stąd. Ale to tylko chwilowe miejsce. Nie są tam najlepsze warunki.
- Gdzie się mieszkasz?
- W motelu pracowniczym.
- To nie jest najbezpieczniejsze miejsce. Wieczorami zdarzają się bójki w motelu.
- Nie miałam wyboru. Nie stać mnie jeszcze na wynajem lepszego mieszkania. Jeżeli coś znajdę będę potrzebowała jeden dzień na przeprowadzkę ze starego mieszkania.
- Dobrze, dam Ci dzień wolny. Na ten czas nalegam żebyś została tutaj. Miałbym wyrzuty sumienia gdyby coś Ci się stało w tamtym miejscu.
Kobieta była w szoku. Nie takiej propozycji się spodziewała. Co prawda nie uśmiechało jej się wracać do motelu. Rano dostała informacje, że do pokoju przydzielą jej jeszcze jedną osobę. W nocy faktycznie do późna odbywały się tam libacje. Dziewczyna chwilę przemyśla propozycję. W tym czasie Harry wstał z leżaka. Jego boskie ciało zabrązowiło się od słońca. Był tak dobrze wyrzeźbiony i zbudowany, że kobiecie przyszła jedna myśl do głowy. Jak bierze ją w objęcia i przyciska do muru całując ją namiętnie. Po chwili sama w myślach się skarciła. Do cholery co ty robisz dziewczyno. To Twój szef.
- Dziękuję za tą propozycję, skorzystam z niej. To prawda w motelu noc nie minęła mi najlepiej.
- W takim razie zajmij ten pokój co pierwszej nocy. Podrzucę cie po Twoje rzeczy do motelu.
- Nie trzeba mogę przejść się sama.
- Mnie się nie odmawia. - powiedział władczym głosem, na co dziewczyna się delikatnie wzdrygła.
- D..dobrze.
- Wsiadaj, jedziemy. Jeden warunek, na wieczór przygotuj mi jacuzzi i drinka. Muszę odpocząć.
- Przygotuje.
Udali się do samochodu poczym Harry ruszył w kierunku motelu. Droga minęła w ciszy. Zatrzymał się pod wejściem. Dziewczyna pobiegła spakować rzeczy i rozliczyć się w recepcji. Harry wypatrywał kobiety. Zauważył jak niesie nieco sfatygowaną walizkę. Wyszedł pomóc jej wsadzić ją do bagażnika.
- Dziękuję za pomoc.
- Jedźmy już do domu. A ty opowiedz mi coś o sobie.
CZYTASZ
Twoja Premia
Roman d'amourLorene po tym jak straciła swoją pracę zaczyna poszukiwaania nowej. Trafia na ogłoszenia pomocy domowej z atrakcyjnymi warunkami zatrudnienia. Nowy pracodawcą bardzo ją onieśmiela. Dziewczyna jest przy nim skrępowana a on wykorzystuje ten fakt. Drob...