Rozdział 36 - Dawca

79 7 4
                                    

Siedziałem w poczekalni przychodni, w której byłem badany. Aby oddać swój szpik, musiałem przejść badania, które wskażą czy jestem do tego odpowiednią osobą. Co do tego raczej nie miałem zastrzeżeń. Mimo moich problemów, byłem raczej całkiem zdrowy.

Potrzebowałem również zgody rodziców, jednak mimo moich obaw, obaj się zgodzili, choć ojciec niechętnie podpisywał papiery, które zostały mu podane. Nie przejmowałem się tym jednak zbytnio, ponieważ najważniejsze było to, że podpisał, nawet jeśli w milczeniu, z zaciśniętymi ustami i twarzą tak czerwoną jakby go miało rozsadzić ze złości. W sumie było to całkiem śmieszne.

Choć zapewne w każdej innej sytuacji zaśmiałbym się z tej miny, to teraz po prostu nie potrafiłem. Czułem się całkowicie wyprany ze wszystkich emocji, odkąd George trafił do szpitala. Często myślałem jedynie o tych dziwnych, podłączonych do jego ręki rzeczach. Niby były to kroplówki, ale dożylnie podawano jeszcze antybiotyk, przeciwbólowe i tym podobne, więc w sumie nie miałem pojęcia co akurat chłopak dostał.

Wiedziałem jednak jedno.

Że go kocham.

I że zrobię dla niego wszystko.

Sflustrowany patrzyłem na drzwi tego cholernego gabinetu. Kiedy w końcu przestaną się przejmować tymi wynikami i zaczną przeszczep? Chce jak najszybciej powrócić do normalności, a nie jest to możliwe bez George'a, ponieważ to właśnie on tworzy moją "normalność".

Akurat zza drzwi wyszła jakaś pielęgniarka, więc momentalnie podniosłem się i miałem zamiar wypytywać o wszystko, jednak ona odezwała się pierwsza.

- Jeśli czekasz na wyniki badań to lepiej idź do domu i wróć troszkę później. Mamy dużo ludzi a mało pracowników i ciężko to wszystko ogarnąć.

Nic nie odpowiedziałem, jedynie ruszyłem w głąb korytarza, jednak nie do wyjścia, a na oddział, który w sumie nie wiem jak się nazywał, ale po prostu leżał na nim George więc czułem potrzebę pójścia tam, szczególnie w wolnym czasie.

Otworzyłem delikatnie trochę zdarte białe drzwi bojąc się, że chłopak może na przykład spać. Nie chciałem go obudzić, ponieważ zakładałem, że cierpi i tak mu łatwiej.

Chłopak jednak nie spał, jedynie grał w jakąś grę ze słuchawkami na uszach, które bez problemu mogłem zauważyć mimo, że były bezprzewodowe. Po prostu włosy George'a wypadały wręcz garściami i były zdecydowanie mniej gęste. Ciężko mi się na niego patrzyło przez to. Nie chodziło oczywiście o to, że mi się już nie podobał. Nadal był według mnie najpiękniejszy na całym świecie, ale wiedziałem, że on tak nie uważa, a wypadające włosy zdecydowanie bardziej go dobijały.

Ponieważ były jedną z niewielu rzeczy, które tak na prawdę w sobie lubił.

Gdy podszedłem trochę bliżej, on zauważył mój cień i od razu chciał się zerwać, jednak miał założony wenflon, więc ruch ręki go zabolał.

- Ej spokojnie. Nie widzisz mnie ani pierwszy ani ostatni raz - rzuciłem aby trochę rozluźnić atmosferę.

- A co jeśli tak? - odpowiedział masując obolałe miejsce.

- Nawet o tym nie myśl - usiadłem obok niego, ponieważ sam mi zrobił miejsce - mówiłem ci już. Oddam ci swój szpik i wszystko będzie dobrze.

- Będzie tak jak dawniej?

- Myślę, że może nawet lepiej.

Uśmiechnął się.

- Błagam jak już stąd wyjdę, zabierz mnie na lody! Jedzenie tutaj jest okropne.

Kiedy ciebie już nie ma [dnf]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz