Rozdział 28 -Lan Zhan, zobacz, co upolowałem!-

69 11 5
                                    

    Przez miesiąc postanowiliśmy mieszkać z Lan Zhan'em w Jaskini Tłumiącej Demona tylko we dwoje, ponieważ uznaliśmy, że zrobimy sobie zasłużony i opóźniony miesiąc poślubny. Zazwyczaj ludzie wybierają się w tym czasie w podróż, ale uznałem, że nie unikniemy zostania wędrownymi kultywatorami, więc przynajmniej teraz moglibyśmy pożyć statecznym życiem.

     Pierwszy tydzień minął nam tak, że ja ciągle wychodziłem polować, a mój mąż czytał przyniesione do jaskini książki.

   - Lan Zhan, upolowałem bażanta.- Zawołałem raz bardzo z siebie zadowolony, ale Lan Zhan nie mrugnął nawet okiem znad książki.

   - Lan Zhan, upolowałem kurę!- Zawołałem innym razem, sądząc, że jak zmienię moją zdobycz, to jego reakcja będzie lepsza.

     Nie myliłem się, ponieważ tym razem Hanguang-Jun upewnił się, czy zwierzę nie pochodziło czasem z czyjegoś kurnika. Zapewniłem go o bezpańskości ptaka.

   - Lan Zhan, upolowałem królika!- Zawołałem jeszcze innym razem.

     Lan Wangji zbladł i spojrzał na mnie wielkimi oczyma, wypuszczając z rąk książkę.

   - Lan Zhan, ja tylko żartowałem hahaha...

   - Nieśmieszne.- Odburknął i wrócił do książki.

   - Ej no weź! Nie obrażaj się... Mężusiu?

   - Nie obrażam się.- Odpowiedział, ale wciąż wyglądał na obrażonego.

     Wskoczyłem mu na kolana i pocałowałem go w policzek.

   - Nie obrażaj się.- Powtórzyłem.

   - Mn. Daj drugiego.

     Drugi tydzień był trudniejszy, ponieważ już na jego początku stanęło przed nami okrutnie trudne zadanie zrobienia prania.

   - Przydałaby się Mian Mian- westchnąłem głośno, a A-Zhan spojrzał na mnie jak na idiotę.- Tak tylko palnąłem... W sumie... Jesteśmy tu tylko my. Czemu niby nie możemy chodzić nago?

     Lan Zhan z czerwonymi uszami wyrwał mi moje szaty i poszedł sam nad rzekę by wyprać nasze ubrania. Gdy wrócił, moja szata wewnętrzna była tak czysta, jak nigdy!

     Trzeci tydzień byliśmy już poza Jaskinią, ponieważ sekta Lan poprosiła nas o asystę przy Nocnych Polowaniach młodzieży.

   - Lan Zhan, idźmy pobawić się z dziećmi!- Zachęcałem go podekscytowany.- Zanim się rozmyślą!

   - Mn, co tylko chcesz.

     Zrezygnowaliśmy z naszego leniwego życia dla przygody z młodymi, ale nie mogliśmy postąpić inaczej, gdyż byłem niezwykle zaciekawiony zachowaniem młodego pokolenia Lan'ów. Czy będą tak samo nudni jak młody Lan Zhan? Czy będą przestrzegać zasad nawet poza terytorium Gusu? Tyle pytań i moim jedynym sposobem uzyskania na nie odpowiedzi była wspólna podróż z powrotem do domu mojego męża.

     Odebraliśmy młodzież spod siedziby sekty i wspólnie wyruszyliśmy do pobliskiego miasta, w którym zgłoszono uciążliwe pojawianie się niskiej rangi trupów.

     Miasto, do którego trafiliśmy na Nocne Polowanie, tętniło życiem- w przeciwieństwie do młodej bandy nudziarzy, którą zamierzałem poprowadzić moją własną i nieziemską ścieżką edukacji.

   - Lan Zhan, skoro mieszkańcy tak się bawią, to i alkohol pewnie mają dobry! Spróbujmy wieczorem!- Powiedziałem do mojego ukochanego.

   - Seniorze Lan, ale przecież Hanguang-Jun nie...- Próbował się wtrącić z najstarszy z prowadzonych przez nas uczniów, ale zaraz umilkł na odpowiedź Lan Zhan'a.

   - Mn, A-Ying. Napijmy się wieczorem.

   - Dzieci! Wy też dołączycie, co nie?- Zawołałem do nich.

     Przysięgam, że kilku już prawie krzyczało ,,oczywiście", ale najstarszy uciszył ich gestem dłoni.

   - Ci! Nie zapominajcie, że to nasi seniorzy... Co jeśli to taki ukryty test?- Wyszeptał, pewnie przekonany, że go nie słyszę.

     Jego mina w momencie, kiedy podnosiłem do ust piąty słój regionalnego wina tego wieczoru, była bezcenna! Arcydzieło! Nie dodałbym nawet odrobiny zszokowania więcej!

     Wróćmy jednak do popołudniowej pory, kiedy to naprawdę wczułem się w moją nauczycielską rolę.

   - Jesteśmy na miejscu. Jak myślicie: co teraz?- Zapytałem.

   - Znajdujemy mściwe trupy i przeprowadzamy oczyszczenie okolicy.- Padła pierwsza odpowiedź.

   - Rozstawiamy zabezpieczające okoliczne domy talizmany i dopiero ruszamy szukać trupów.- Padła druga odpowiedź.

   - Widzisz ich, Lan Zhan? Kompletnie bezużyteczni- zwróciłem się do męża, mlaskając językiem.

     Tym razem najmłodszy z gromadki nie wytrzymał, poczerwieniał na twarzy i wyrzucił z siebie:

   - Seniorze... Co w takim razie powinniśmy zrobić według ciebie?!

   - Oczywiście, zacząć od dialogu z mieszkańcami- odpowiedziałem z uśmiechem i poczochrałem go po głowie. 

Zostańcie ze mną, zostańmy razem /MDZS/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz