92.

666 51 101
                                    


Pierwszego dnia tuż po uznaniu Adama za mieszkańca hotelu atmosfera była tak gęsta, że można by ją kroić nożem i podawać jako deser. Pan wielki dickmaster, swoją droga gówniana ksywka, chodził naburmuszony wyzywając wszytko i wszystkich co weszło mu w drogę, poza Ojcem oczywiście oraz Niffty śledzącą go z ukrycia trzymającą ogromny ostry szpikulec gotowy przebić nim tętnice byłego anioła. Wyjątkiem w nienawiści był również Angel Dust od którego Adam chciał wysępić autograf, randkę, usługę... generalnie miał dość duże oczekiwania, które zostały dość szybko zniwelowane przez Charlie i pogardę byłego gwiazdora porno.

W międzyczasie Vaggie próbowała powstrzymać sprzątaczkę tłumacząc jej ponownie całe przedsięwzięcie, jednak to nie zadziałało, a ogień w różowowłosej podsycał Alastor chcący ją sprowokować. Z kolei Niffty pragnęła pochwały od szefa, dlatego obserwowała ofiarę atakując znienacka wywołując tym szerszy uśmiech na twarzy Radiowego Demona.

- Alastor! Przestań zachęcać Niffty do zabójstw - Vaggie mierzyła Władcę groźnym spojrzeniem w dłoni dzierżąc włócznie.

- Moja droga, nie chce niszczyć marzeń tej niewinnej słodkiej istotki - dramatycznie przyłożył rękę do piersi drażniąc tym dziewczynę - Jako jej bliski przyjaciel chce dla niej jak najlepiej, powinnaś to docenić.

- Ugh! Tylko grasz mi na emocjach, dwoje się się troje by ją znaleźć - fuknęła z frustracji spowodowanej zniknięciem pokojówki.

- Oh, posiada znakomitą technikę kamuflażu, jest tak mała, że może być dosłownie wszędzie - nie powie tego na głos, lecz jest z niej cholernie dumny - Widocznie nie zrozumiała znaczenia twych słów moja droga, powinnaś być bardziej klarowna.

- Jeśli go zabije Charlie będzie zrozpaczona... no może nie aż tak - dodała pospiesznie - Ale zrozum, to jej kolejna ważna misja w której ją wspieram, dlatego Niffty musi przestać. Gdyby nie Niebo sama bym jej chętnie pomogła.

- Podzielam twój punkt widzenia, jeśli ją spotkam przekażę jej twą opinię - odparł udając życzliwość.

Oczywiście że tego nie zrobi, to przeczy wartościom, które wyznaje.

- Wątpię, ale i tak dzięki - odeszła ruszając na dalsze poszukiwania.

Uśmiechnięty Władca skierował kroki do kuchni po wyśmienicie gorzką kawę dodającej smaku wszechobecnej piekielnej rzeczywistości. Tuż po wejściu do pomieszczenia zastał w nim opartego o blat Lucyfera przeglądającego w telefonie najnowsze plotki z życia Grzeszników. Swoją drogą nie widział go cały dzień nie licząc poranka.

- Ciekawy sposób na unikanie naszego nowego przybysza - rzucił od niechcenia.

Blondyn podskoczył widząc wychodzącego z cienia Alastora, który uwielbiał wywołujące emocje wejścia.

- Nawet nie wiesz jak mocno powstrzymuje chęć zabicia tego kutasa - westchnął odkładając urządzenie.

- Nie jesteś w tym odosobniony, zdecydowana większość chce to zrobić - cień wyjął z szafki kubek i nalał błogosławiony napar, podczas gdy jego właściciel urządzał sobie przyjemną konwersacje.

- Z tobą na czele? Dalej mu nie wybaczyłeś za to co zrobił i nie wciskaj mi kitu, że nie, sam jestem na niego cholernie wściekły - uniósł złośliwie kącik ust.

- Wierz mi Lu Lu, jest wiele powodów dla których chce to zrobić, jednak ambicje naszej kochanej Charlie są priorytetem - potargał włosy blondyna w międzyczasie biorąc łyk podanej mu kawy.

- Dlatego nie mogę jej zawieźć, więc musisz mnie powstrzymać jeśli będę chciał go walnąć i mówię to tobie bo doskonale wiem, że tego nie zrobisz - chytry cień przemknął przez twarz Diabła.

Freakin Love [RadioApple] Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz