94.

522 56 122
                                    


Na łóżku w pustym zamkniętym szczelinie pokoju siedziała zawinięta w kołdrę Charlie, przeglądająca album rodzinnych zdjęć patrząc na wizerunek uśmiechniętej matki. Co jakiś czas kilka pojedynczych kropel spadało na pościel oraz kartki wspomnień uchwyconych na fotografii trwałe zapisując w formie zaschniętych rozmazanych plam.

Wszystko wydawało jej się takie puste i sztuczne. Nie była pewna czy zna te kobietę obejmującą ją radośnie na jednym ze zdjęć, a przecież spędziła z nią całe życie, oprócz tych ostatnich siedmiu lat, wychowywana na jej podobieństwo.

Co było kłamstwem, a co prawdą?

I najważniejsze pytanie.

Co powinna teraz czuć do matki?

Nie poznała jeszcze całej historii i nie do końca była pewna czy chce, ponieważ zapewne kiedy ją usłyszy wszystko runie jak domek z kart, całe dzieciństwo i to w co wierzyła latami, przede wszystkim chęć zaimponowania Lilith napędzająca ją do działania. Nie tylko matka, również Lucyfer jest jej autorytetem, lecz z nią przebywała o wiele więcej, podczas gdy ojciec przesiadywał w pracowni tworząc wspaniałe rzeczy w których potencjał nie wierzył oraz kaczki o przeróżnych zastosowaniach.

- Charlie - radosny radiowy głos wypełnił sypialnie pełną smutku i depresji.

- Nie mam nastroju na żarty Al - odparła smętnie nie odrywając wzroku od zdjęć, kuląc swe ciało w kulkę.

Wygoniła nawet zmartwioną Vaggie woląc zadręczać swe myśli samotnie pogrążona w ciszy i spokoju.

Miała ułudną nadzieję, że jeśli nie przestanie patrzeć na zdjęcia przeszłość pozostanie taka jak dawniej, jednolita i przejrzysta nie posiadająca drugiego mrocznego tła ukrytego pod spodem.

- Wielka szkoda, gdyż przybyłem w celu poprawy tej niezwykle dołującej miny - bez zaproszenia usiadł obok niej zachowując pewien dystans.

- Doceniam to, ale chce zostać sama - wyszeptała.

Wyglądała niekorzystnie, zapłakana i pomięta jak po wirowaniu w pralce na najwyższych obrotach. Brak chęci do życia oraz apatia wytwarzały aurę zupełnie niepodobną do tej jaką biła na co dzień, rozświetlającą pochmurne dni jak rozgrzane słońce.

Dobijało to nieco demona, choć nie tak bardzo by popaść w podobny stan, przyzwyczajonego do nieco odmiennej wersji księżniczki tryskającej energią, zarażającą swym optymizmem otaczający świat.

- Moja droga, to nie jest rozwiązanie problemu - założył nogę na nogę nie przejęty humorami blondynki.

- To co mam zrobić? Całe życie właśnie mi się zwaliło - lamentowała owijając szczelniej kołdrę wokół swych ramion.

- Porozmawiać z Lucyferem? - zaproponował od niechcenia.

- Nie! - spięła się na samą myśl - Przynajmniej jeszcze, dopóki nie wymyślę co mu powiem.

Władca przewrócił oczami.

Ta dziedziczność jest irytująca.

Doprawdy nie daleko pada jabłko od jabłoni, tym razem nawet dosłownie.

- Powiedz mi co cię trapi jelonku. Wysłucham, tak jak zawsze - powiedział ciepłym tonem pełnym troski, choć groza wciąż była w nim słyszalna.

Finalnie Charlie uniosła swój wzrok znad albumu, chyba pierwszy raz od momentu otworzenia, spoglądając na Władcę pełnymi smutku oczami poszukującymi zrozumienia.

Al wielokrotnie słuchał jej zwierzeń oraz problemów wyciągając z dołka załamania, także nie miała podstaw odmawiać, zresztą potrzebowała powierzyć komuś zmartwienia, a demon zawsze je przyjmował wyrażając potem opinie na ten temat.

Freakin Love [RadioApple] Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz