Chemica

18 3 3
                                    

Następnego dnia, gdy już miałam iść na przystanek, by pojechać do szkoły, do mojego pokoju wlazła Agnes. Dziewczyna weszła do mojego pokoju i od razu zaczęła mówić:

- Słuchaj Miśka nie idź na autobus, Edvin cię podwiezie.- powiedziała, a ja dostałam szoku. Edvin był dla mnie miły, ale nie jakoś specjalnie. Nigdy wcześniej nie podwoził mnie do szkoły, zawsze tylko Agnes, więc dlaczego dziś jest inaczej?

-Jesteś tego pewna?- spytałam spokojnie moją siostrę.

- No tak ten kretyn zaproponował, że cię podrzuci w końcu to ta sama szkoła. Za dziesięć minut na dole Mia.- oznajmiła i zaczęła wychodzić. Zanim jednak znikła powiedziała.- Nie mogę codziennie się spóźniać, bo mnie wywalą.- powiedziała i zniknęła.

  Tak jak kazała dziesięć minut później czekałam na dole. Gdy dziewczyna zaszła wyszłyśmy z domu.

Przed domem stało auto chłopaka. Weszłyśmy do auta i od razu przywitałyśmy się z kierowcą:

- Hej Edvin.- przywitałam się i zapięłam pasy.

- Siema młoda – powiedział, patrząc w lusterko, przez które złapaliśmy kontakt wzrokowy.

- Siema dzbanie!- przywitała się wyszczerzona brunetka. Edvin odpłacił jej pięknym za na dobrym.

- Witaj wariatko!- odgryzł się jej i ruszył z pod naszego domu. Agnes nie spodobało się to przezwisko.

- O mnie mówisz tak?! Ja wariatka?!- zaczęła krzyczeć, ze śmiechem.

- Gdzieś bym śmiał tak mówić o tobie.- zaczął mówić i znów oboje zaczęliśmy patrzeć w lusterko.- Naturalnie mówię o Świętym Mikołaju.- powiedział zachowując powagę, ja jednak nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać, po chwili Edvin sam wybuchną nim.

- No ja myślę.- powiedziała i dołączyła do nas. Po chwili gdy się uspokoiliśmy, znów zaczęliśmy gadać.- Idziemy na imprezę do Jamesa?-spytała bruneta.

- Jasne w końcu piątek to chlania początek.- powiedział z uśmiechem na ustach.

- To nie było czasem tak „piątek to weekendu początek" ?- spytałam zaciekawiona, jak odpowie.

- Nie w przypadku mnie i twojej siostry.-powiedział

- W sumie to racja, bo jesteście alkoholikami.- stwierdziłam szeptem, a tamci zaczęli się śmiać.

- W sumie to racja.- przyznała Agnes.- Ty Mia idziesz z nami nie?- zaproponowała mi.

- Ja i imprezy?- zapytałam sarkastycznie. To się nie łączy to się nawet nie rymuje.

Od zawsze wolałam zatapiać się w świecie fikcji literackiej.-To chyba nie jest dobry pomysł.- stwierdziłam.

- Miśka za niecały rok będziesz miała osiemnastkę, a Ty jeszcze nigdy niebyłaś na imprezie.- mówiłaś na co kierowca wybałuszył oczy.

- Teraz to na sto procent idziesz z nami.- rozkazał mi na co dziewczyna przytaknęła.-Nie słyszę sprzeciwu, sam cię tam zaprowadzę.- uprzedził.

- Nie chce wam przeszkadzać.- powiedziałam spędzona. Agnes spojrzała na mnie z pod byka.

-Mia, ten debil jechał tak, że walnęłaś się w głowę?- spytała na co walnęła Edvina.- Ty mi nigdy nie przeszkadzasz, jesteś moją malutką siostrzyczka i wolę ciebie niż cały świat.- powiedziała na co ja w głębi serca się wzruszam.

  Zaparkowaliśmy już i wychodząc z samochodu powiedziałam tylko.

- Pójdę z wami.- oni na tą wiadomość od razu się uśmiechnęli.- Pa alkocholicy.- krzyknęłam na odchodne i poszłam pod salę od fizyki.

*.*.*

  Po kilku lekcjach przyszedł czas na lunch, weszłam do stołówki, zaczepił mnie Edvin:

- Siadasz, ze mną i z moimi znajomymi z drużyny?- spytał spokojne.

- Będzie Agne?- spytałam również ze spokojem.

- Przyjdzie  do nas, na razie kłuci się z chemicą.- oznajmił, a ja wzięłam głęboki wdech i wydech, na co on się zaśmiał.

- O co tym razem?-spytałam z załamaniem nerwowym.

- Agnes nie słuchała, więc pani dała jej podchwytliwe pytanie z podstawówki.-zaczął, a ja słuchałam zaciekawiona.- pytanie brzmiało jaki jest wzór strukturalny na wodór.-mówił, a ja zastanawiałam się co ona odpowiedziała.- Agnes stwierdziła, że węgiel i wapń dadzą nam wodór bo odpowiedziała, że C+Ca=H.-oznajmił a ja walnęłam się w głowę.

- Ona wie, że w tym roku szkolnym będzie postać egzaminy, by dostać się na studia?-spytałam a on kiwną głową.- Mam załamanie!- powiedziałam i walnęłam sobie otwartą dłonią w czoło.

- Dobra chodź do mojego stolika młoda.-poprosił w pewnym sensie.

- Okej, ale wymyśl jakieś bardziej oryginalne przezwisko niż „młoda", bo takie mówi połowa fikcyjnych ludzie do swojej miłości. Ty nie jesteś fikcyjny, ja nie jestem twoją miłością.-stwierdziłam i udaliśmy się do stolika, gdzie chłopak przedstawił mi swoich kumpli.

  Po dziesięciu minutach do stołu przyszła moja siostra, ostro wkurwiona.

- Ta menda z chemii!- krzyknęła po czym usiadła.

- Pani Jones Agne.- poprawiłam ją.

- Chuj interesuje mnie jej nazwisko.- powiedziała.- stwierdziła, że mam za tydzień test z chemii że wszystkich lat mojej edukacji, taką ocenę jaką dostanę to taką mam na świadectwie. – mówiła zdenerwowana.- Jednak jak obleje to będę musiała poprawiać klasę!- zakończyła i zaczęła mówić.

- Mogę cię pouczyć, w końcu rozszerzam chemię od trzech lat- oznajmiłam

- Za to Miśka cię podziwiam ja na rozszerzonym angielskim nie wyrabiam, a Ty rozszerzasz aż trzy przedmioty i jesteś w grupie językowej.- powiedziała.

- Po prostu szybko wszystko zapamiętuje.-stwierdziłam.- Tak cię wyuczę na ten test, że ta  idiotka na zawał zejdzie.- powiedział na co Edvin i Agne się uśmiechnęli.- Nikt nie zostawi mojej siostry w liceum.

-Mówiłam ci, że jesteś wspaniałą?- powiedział, z udawanymi łzami w oczach.

- Tak.- potwierdziłam

  Resztę dnia nie działo się już nic ciekawego....

Love storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz