heat waves

179 29 14
                                    


czerwiec był najgorszy ze wszystkich miesięcy. całe życie evana składało się z oczekiwania na ten konkretny czas w roku, choć ku ironii, wcale nie był on w żaden sposób szczęśliwy.

minęły dwa lata. dwa lata odkąd zerwał z barty'm i dwa lata odkąd przez nich rozpadł się cały zespół. dalej pamięta dramatyczne zakończenie trasy na przedostatnim koncercie. może dobrze, że zrezygnował ze sławy, bo ludzie po tamtej sytuacji go prawdopodobnie nienawidzą.

nie wie po co to robi. w tym momencie już nie podejmuje całkiem rozsądnych decyzji. jest pierwsza w nocy, a od wyszukuje na spotify jedną z ich piosenek. bardzo konkretną. jedyną, której tekst został napisany przez niego, bo tym zazwyczaj zajmował się regulus i pandora.

w pokoju jest duszno i otwarte okno przestało być wystarczające. blondyn gasi lampkę, kładzie się na łóżku i wpatruje w sufit. to wcale nie pomaga, a może jest gorzej. wie, że nie powinien był włączyć tej piosenki w momencie, gdy rozbrzmiewają pierwsze słowa. mimo tego nie fatyguje się, by wstać i zatrzymać wspomnienia przelatujące przez jego głowę, a heat waves leci w zapętleniu.

ich związek nie był wcale taki zły. przynajmniej na początku. rosier tylko czasem, w niektóre noce, zastanawia się, co tak naprawdę ich przekreśliło. w którym momencie coś przestało grać. wie, że powinien przestać i spróbować iść do przodu, ale nie potrafi. może nawet nie chce. pomimo tego, że czuje się żałośnie, bo barty od kilku tygodni wstawia zdjęcia z jakąś blondynką, a on dalej słucha piosenki, której napisał o nim.

obiecał sobie i dorcas (bardziej dorcas), że nigdy nie będzie próbował skontaktować się z mężczyzną. w tym celu usunął nawet jego numer z listy kontaktów, choć sam nie wie jak miałoby to być pomocne, skoro zna go na pamięć.

bardzo nie chce tego robić, ale zrzuci winę na tekst piosenki, wysoką temperatura na dworze, czerwiec i późna godziną.

bez zastanowienia wpisuje ciąg cyfr i waha się tylko raz zanim naciśnie zieloną słuchawkę.

pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty, piąty. koniec. nie odebrał.

i to może nawet lepiej. telefon znów ląduje gdzieś na poduszce, a myśli evana powracają to bez sensownego analizowania całej ich relacji. nie na długo. słyszy dzwonek i nie musi sprawdzać, by wiedzieć. to przecież coś czego sam chciał, a jednak nie odbiera od razu. podnosi się do pozycji siedzącej i odchrząkuje, przedłużając czas, na wypadek gdyby barty się jednak rozmyślił i rozłączył.

evan? — słyszy i wystarczy mu sam głos barty'ego, by z jego sercem stało się coś niepoprawnego. dorcas go zabije.

— cześć. nie powinien był dzwonić, przepraszam — poczucie winy dopada go, gdy przypomni sobie najnowsze zdjęcia na instagramie chłopaka i wszystkie artykuły plotkarskie, które spekulują na temat nowej dziewczyna, pojawiającej się na profilu croucha dość często.

— nie powinieneś. ale to zrobiłeś — westchniecie po drugiej stronie wyraża zmęczenie, co wcale nie pomaga rosierowi. — dlaczego to zrobiłeś?

— nie wiem. słuchałem heat waves i pomyślałem o tobie — mówi szczerze, bo kłamanie nie ma sensu. samo zadzwonienie było wystarczająco żałosne.

— oddzwoniłem.

— co? — nie do końca rozumie, o co chodzi brunetowi. nie jest w aż takim dołku emocjonalnym, by tego nie zauważyć.

— usunąłem twój numer jakiś czas temu, ale widziałem, że to ty dzwonisz. na początku stchórzyłem, ale pomyślałem, że chcę z tobą porozmawiać — evan nie jest całkiem trzeźwy i w głowie dalej szumi mu muzyka, ale jest całkiem pewien, że się nie przesłyszał. on chce z nim porozmawiać.

— okej — mówi tylko, a odpowiada mu cichy, znajomych śmiech.

— okej — cisza jest odrobinę niezręczna, ale nie trwa długo. — czy mam przyjechać?

— tak, tak. jeśli chcesz, oczywiście — odpowiada trochę zdezorientowany. to wydaje się nierealne i możliwe, że to wszystko jeszcze nie dotarło do evana.

— dalej mieszkasz w tym samym miejscu?

— tak.

— zaraz będę — barty się rozłącza, ale za kilkanaście minut evan znów usłyszy jego głos. tym razem nie przez telefon.

późne noce w połowie czerwca może jednak nie są takie złe.

heat waves | rosekillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz