PATRYK
Bezapelacyjnie przepadłem. Wyjeżdżając łudziłem się, że to co poczułem wciągu tych kilku minionych dni straci na sile, że to tylko zauroczenie a ta smarkula wcale nie zawróciła mi w głowie do tego stopnia, abym ciągle o niej myślał. A jednak, myślałem. Kurwa, nie potrafiłem przestać.
Sprawy w kancelarii nieco się pokomplikowały i harowałem jak wół od rana do nocy aby przygotować wszystkie niezbędne dokumenty i wrócić do Drapła. Do niej. Ojciec ciągle stał mi nad głową czym doprowadzał mnie do szału.
– Dlaczego nie przywiozłeś jej tutaj? – dopytywał jakby nie znał odpowiedzi.
– Dlaczego sam po nią nie pojechałeś? – odbijałem piłeczkę. – To twoja matka.
– Dobrze wiesz, że jest uparta jak osioł, a ja mam duży proces na głowie – tłumaczył pociągając spory łyk szkockiej.
– Najwyraźniej upór jest u nas rodzinny – obdarzył mnie surowy spojrzeniem. Jeszcze kilka lat temu ten nieznoszący sprzeciwu wzrok sprawiał, że przechodziły mnie ciarki. Zygmunt Balicki potrafił spalić człowieka samym spojrzeniem. Teraz jednak nie bardzo mnie to już ruszało. – Dokończę tu wszystko i wrócę do Drapła – oznajmiłem nie odrywając się od pisania na klawiaturze. – Ciągle mam niewykorzystany urlop a sprawy o odszkodowanie czy grzywnę zleć aplikantom.
– Jesteś zły, że odsuwam cię od ambitniejszych spraw? – spytał, ale brzmiało to bardziej jak stwierdzenie.
– Skąd ten pomysł? – zakpiłem odrywając na chwilę wzrok od komputera i skierowałem go na staruszka. – Nie chcesz pokazać partnerom, że faworyzujesz syna, że traktujesz go jak każdego innego świeżego prawnika. Tyle, że to nie prawda.
– Chcę mieć pewność, że będziesz gotowy zmierzyć się z czymś większym.
– A kiedy twoim zdaniem będę na to gotowy? – wkurwiało mnie to jego podejście, ale nie miałem ochoty po raz kolejny udowadniać mu jak bardzo się co do mnie myli.
– Załatw co masz załatwić i możesz jechać – odparł podnosząc się z miejsca i odkładając szklaneczkę na biurku. – Postaraj się ją tutaj ściągnąć. – I wyszedł.
*
Tak jak przypuszczałem babcia czekała na nas z pokrojonym i jeszcze ciepłym ciastem. Jego zapach wyczuliśmy już przed domem. Drożdżowe Krystyny Balickiej to niepodważalne mistrzostwo świata. Niepodrabialny smak mojego dzieciństwa. Weszliśmy do środka, po drodze zgarniając Kacperka, który uczepił się nogi swojej starszej siostry i nie zamierzał jej puścić. Babunia siedziała w salonie z pilotem od telewizora w ręku. Kiedy nas usłyszała poderwała się z miejsca. Podszedłem do niej i od razu zauważyłem, że miała zaspane oczy. Pewnie upał i upieczenie dwóch wielkich blaszek ciasta bardzo ją wyczerpało. Pocałowałem ją w czoło i powiedziałem, żeby się nami nie przejmowała, sam się wszystkim zajmę a ona niech odpocznie. Nawet specjalnie nie protestowała, musiała być naprawdę zmęczona. Martwię się o nią coraz bardziej. Na początku sierpnia muszę wracać do pracy i nie chcę zostawiać jej tu samej, ale coraz trudniej jest namówić ją do wyjazdu. Staram się nie myśleć o tym, że mogą to być nasze ostatnie wakacje, jednak nie jestem już dzieckiem i doskonale widzę jak z każdym dniem moja najlepsza na świecie przyjaciółka pomału gaśnie.
Wskazałem Alicji zejście na ogród za domem a sam sięgnąłem do szafki kuchennej po talerzyki. Kątem oka dostrzegłem, że wszystko jest dokładnie wyczyszczone a jedna z blaszek już została opróżniona z zawartości. Ciekawe, gdzie jest ta banda głodomorów i mam nadzieję, ze trochę jej tu pomagali pod moją nieobecność. Zgarnąłem talerz z ciastem i wyszedłem z nim na ogród, gdzie Alicja uciszała szkraba tłumacząc mu, że starsza pani śpi i nie wypada jej budzić.

CZYTASZ
It's always been you
RomanceOna podkochiwała się w nim od zawsze. Była pewna, że on widzi w niej jedynie głupiutką sąsiadkę jego babci. Nie miała pojęcia, że obserwował ją latami i czekał na moment kiedy w końcu będzie mógł się do niej zbliżyć. Alicja skrywa w sobie wiele taj...