ROZDZIAŁ V

19 1 0
                                    

Nim się zorientowali nastała już sobota. Dla wielu był to po prostu dzień wolnego jednak dla osób pokroju Sasakiego, był to dzień decydujący o jego dalszym życiu. Od samego rana spotykały go same nieprzyjemne rzeczy. Wpierw wstając z łóżka uderzył się o jego kant, później uderzył głową w drzwi szafki, potknął się gdyż jego but się rozwiązał, a szybka w telefonie pękła po kolejnym upadku. Na co dzień miał ogromne szczęście, ale dzisiaj wyjątkowo miał ogromnego pecha.

Gdy tylko zaraz po wstaniu otrzymał SMS od nieznanego numeru z informacjami gdzie ma się z jawić i o której godzinie, oblał go zimny pot. I wtedy właśnie zaczęła się ta katastrofa.

--><--

- Akane! - Chłopak usłyszał krzyk swojego ojca i niechętnie wstał z kanapy.

Ten zagrzybiały dziad, jak to lubił go nazywać, kazał wstać mu o 7: 00 rano i zacząć przeglądać jakieś papiery. Chłopak oczywiście grał do prawie 5: 00 na komputerze, więc oczywistym było, iż nie był wstanie logicznie myśleć. Szybko, więc zasnął oblepiony papierami i dopiero krzyk ojca zbudził go z porannej drzemki.

- Nie śpię! - Podskoczył i szybko chwycił jakąś kartkę udając, że czyta.

- Trzymasz ją do góry nogami - skomentował starszy.

- A faktycznie - szybko obrócił kartkę i się zawstydził. - Ups?

- I jak ja mam niby z tobą wytrzymać? - Westchnął. - Jako mój następca powinieneś sam garnąć się do tej roboty i wszystko robić, a nie zwalać całą robotę właśnie na mnie.

- Kto powiedział, że chcę - ziewnął, lecz po chwili otrzymał karcące spojrzenie. - Oj no wiem. Tylko wiesz, ja nie jestem jeszcze gotowy. Nie jestem tak ambitny jak Izumi. Ja po prostu chce mieć jeszcze jakąkolwiek młodość. I tak wiem już całkiem sporo, a w razie, czego Enji i Tsuyoshi mi pomogą.

- Ehh - westchnął. - To nie zmienia faktu, że się obijasz - został zdzielony papierami po głowię. - Zbyt się rozleniwiłeś. Chyba muszę ci wprowadzić większą dyscyplinę. Umiesz, chociaż jakieś podstawy zarządzania z tej twojej uczelni?

- Coś tam umiem - ziewnął. - Budowę rynku czy takie tam. Coś nie coś potrafię.

- Powinienem cię chyba na jakiś obóz wysłać. Może za tydzień?

- A co ze studiami?

- I tak śpisz na każdych zajęciach, a jak nie ściągasz na testach no Menma je za ciebie robi. Myślę, że tutaj nie mają nic do gadania.

- Nienawidzę jak masz racje - mruknął. - Powiedz mi, chociaż czy pojadę z kimś znajomym...

- Jeszcze nie zdecydowałem czy w ogóle pojedziesz - powiedział.

- Mhm. Idę zobaczyć, co robi Hikari - wstał z kanapy i udał się w stronę jednego z korytarzy.

- Jak śpi to go zostaw w spokoju - dodał na od chodne jego ojciec.

Czarnowłosy szedł spokojnym krokiem po rezydencji. Pokój jego brata był w tym samym skrzydle, co jego, więc szybko tam dotarł i zapukał do drzwi. Nikt mu jednak nie odpowiedział, więc wślizgnął się do środka.

- Hikari? - Zapytał, gdy przekroczył próg pokoju.

- Jestem w łazience! - Usłyszał głos chłopaka.

Nie zamierzał naruszać jego przestrzeni osobistej, więc usadowił się na jednej z kanap. Ostatnio mało czasu spędzał ze swoim braciszkiem, czego mu obecnie brakowało. Miał zamiar dzisiaj to nadrobić.

DRIVERSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz