ROZDZIAŁ X

19 1 0
                                    

Akane nie bardzo wiedział, co robić ze sobą zrobić. W teorii mógłby odwiedzić Watanabe w barze. Nie chciało mu się jednak tam jechać, gdyż chłopak był zapewne dość zajęty. Miał jechać już w poniedziałek, ale wypadło mu z pamięci. Uznał, więc, że skoro nie ma nic do roboty, pojedzie gdzieś za miasto.

Świetnym miejscem na wypad było pewne miasteczko oddalone jakieś 200 kilometrów. Za nim jednak tam pojechał, poszukał numer do Isagiego i zadzwonił.

- Halo? - Spytał znudzony głos w słuchawce.

- Odwiózłbyś dzisiaj Sasakiego?

- A czemu ty nie możesz?

- Mam sprawę do załatwienie dość daleko od Tokio. Nie zdążę wrócić na czas.

- Mogę go odwieść - mruknął.

- Dzięki.

Już po chwili pędził w stronę celu, jakiego miał wbitego w nawigację. Było to praktycznie na końcu terenu należącego do Shiwy. Można powiedzieć, że było to graniczne miasto z klanem Osamu. Na szczęście należało jednak do Shiwy.

Miasteczko to miało w sobie pewien urok. Chodziło tutaj o dużą ilość dekoracji i roślinność. Były tutaj głównie pola ryżowe, a miasto utrzymywało się z rybołówstwa czy gorących źródeł. Głównym powodem jego przybycia było w sumie to drugie. Udał się, do jednego z trzech miejsc gdzie się one znajdowały.

- Ahh - westchną po zanurzeniu w ciepłej wodzie.

W domu również miał gorące źródła jednak świeże powietrze i żywa roślinność robiły zupełnie inny klimat. Gdy tak siedział zanurzony po sam nos, usłyszał dwa męskie głosy, które właśnie dyskutowały o czymś po drugiej stronie zbiornika.

Był on tak zbudowany, że tworzył coś w rodzaju literki „U". Pozwało to na odcięcie się od innych i poczucie prywatności, jakie zapełniał brak widoku obcych z drugiej strony basenu.

Ciekawy czarnowłosy postanowił jednak zobaczyć, kim byli nowoprzybyli. Głos wydawał mu się dość znajomy, więc wyjrzał lekko znad kamiennej ścianki. Wtem oczy jego oraz jednego z chłopaków się skrzyżowały.

- Akane? - Zapytał.

Już po chwili wszyscy trzej siedzieli po jednej stronie basenu. Przybyłymi okazali się starzy przyjaciele chłopaka, których poznał kiedyś na jednym z wyścigów. Niestety przez przynależność do innych klanów, nie mogli się za często widywać.

Pierwszy z nich miał dość długie blond włosy spięte w koka. Niestety, ale miał dość spore odrosty i widać było, że je farbował. Miał także oczy bardzo podobne kolorem do tych Menmy. Czarnowłosy jednak wiedział, że nosi soczewki a jego naturalnym kolorem był brąz.

Obok niego siedział chłopak o ciemnej karnacji i czarnych włosach. Z tego, co się dowiedział, jego matka była z Afryki, a ojciec Japończykiem. Do tego miał jasno-brązowe oczy do złudzenia przypominające bursztyn. Nosił on mulet, jednak obecnie jego boki miały dość duży odrost.

- Co tu robicie?

- To samo pytanie zadaje tobie - powiedział roześmiany. - Akurat dzisiaj Takuma ma wolne - wskazał na ciemnoskórego. - Ja również nie mam żadnego patrolu. Postanowiliśmy, więc wybrać się na randkę.

- Chyba wam przeszkadzam, co?

- Spokojnie - uśmiechnął się bursztynowooki. - Dawno się nie widzieliśmy, więc nie ma problemu. I tak widzę się z Raichim codziennie.

- Przeszkadza ci to? - Spytał podejrzliwie, blondyn.

- Skądże - wzruszył ramionami. Obaj zaczęli sobie dopiekać.

DRIVERSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz