Katsuki
Za czołem otwierać oczy, strasznie bolała mnie noga i głowa.
Widziałem przed sobą biel
-Za jasno- wymamrotałem ledwo.
Byłem strasznie zmęczony. Usiadłem na łóżku, ledwo co mogłem utrzymać oczy otwarte.
Byłem w pokoju pielęgniarki, miałem podłączona do reki kroplówke i krew.
Za czołem się rozglądać, nikogo nie było.
Czyli przez chwilę będę mógł odpocząć.
Za czołem szukać po swoich kieszeniach mojego telefonu. Ale nie było go tam, spojrzałem na moje spodnie. To nie były te w których biegałem, miałem na sobie szare dresy. Mój wzrok sikerował się na półke. Zobaczyłem mój telefon, wziołem go do dłoni i wpisałem hasło dostępu.
W moich powiadomieniach były nie odebrane połączenia od moich rodziców i od Izuku. Czemu dzwonili?
Coś się stało że Izuku zadzwonił?
Może chce żebym do niego przyszedł.
Wybrałem jego numer i przyłożyłem telefon do ucha.
-Halo? Izuku czemu do mnie dzwoniłeś? - spytałem się zmartwionym głosem.
-Kacchan!!!! Nic ci nie jest!? - krzyknoł do słuchawki
-A co miało mi stać? Wszystko jest dobrze - powiedziałem zakłopotany.
-Na pewno wszystko dobrze? Widziałem filmik jak walczyłeś z jakimś mężczyzną i zostałeś ranny! - jaki filmik? O czym on mówi
- Izuku jaki filmik? - spytałem się
-Jak kto jaki!? Jak walczyłeś z tamtym gościem który porwał tamtą dziewczynkę! - Ktoś mnie nagrał? Czemu do chuja?
-Nic mi nie jest Zuzu, spokojnie.
Jestem u pielęgniarki i przed chwilą się obudziłem i jestem podłączony do kroplówki i do krwi - Powiedziałem spokojnie
-Jesteś pewny? -spytał się zmartwionym głosem.
-Czy ty się o mnie martwisz Nerdzie? -zaśmiałem się do słuchawki.
- A że byś wiedział że się martwiłem! -Od kiedy on krzyczy?
-Izuku spokojnie -zaśmiałem się.
- Jak ty wogule się czujesz Nerdzie? -zaśmiałem się
-Jest dobrze, wziołem leki i byłem na rozmowie z psychologiem. - wymamrotał
-I chciałem cię przeprosić że kazałem ci wyjść, byłem zły na wszystko i wszystkich- powiedział płaczliwym głosem.
-Nic się nie stało Nerdzie ty, rozumiem że byłeś zły - powiedziałem spokojnie
- I proszę nie płacz bo nie ma po co słonko -powiedziałem czule.
-Kocchan... - powiedział z płaczem
- Kocham cie słoneczko, wiesz? - powiedziałem to spokojnie i czule.
-Też cię kocham kacchan... - powiedział ze śmiechem w głos pociągając nosem przy tym. Mój mały brokuł.
Zaśmiałem się do słuchawki. W końcu usłyszałem od niego że mnie kocha.
Nagle ktoś wszedł do pomieszczenia. Była to moja matka.
-Przepraszam Izuku ale pewna wiedźma przyszła do szkoły- powiedziałem do słuchawki
-Papa kacchan.. Kocham cię- powiedział
-też cię kocham -powiedziałem do słuchawki i się rozłączyłem.-KATSUKI BAKUGO! - popatrzyłem na moją matkę
-możesz przestać krzyczeć? Jestem zmęczony -powiedziałem dość szorstko.
-Co cię na padło by walczyć ze złoczyńcą!?
Gdzie wogule byli nauczyciele !? Jesteś jeszcze dzieckiem do cholery!!!!!! MOGŁEŚ UMRZEĆ- zaczeła się wydzierać
Nagle wszedł do pokoju mój ojciec
-Kochanie spokojnie - powiedział i położył swoją dłoń na jej ramię.
-Nic mi nie jest - powiedziałem
-Wiesz może jak się tamten złoczyńcę się nazywa? - zadając to pytanie wszedł do pomieszczenia pan Aizawa.
- No tak, bo każdy się przedstawia szczególnie w tedy gdy chce porwać jakiegoś dzieciaka - powiedziałem dość ostro. Jak oni mnie wkurzają
-To nie była próba porwania tylko próba ucieczki tej dziewczynki od tego faceta -powiedział sennym głosem.
-heh? -
-Ta dziewczyna została uznana za porwaną gdy była noworotkiem- powiedział to dość poważnie.
-Katsuki uratowałeś ją - powiedział mój ojciec.
- Co w tym nie zwykłego że kogoś ratuje? Chce zostać bohaterem więc to normalne - powiedziałem spokojnie. Sensej spojrzał na mnie poważnie.
-Katsuki ić do swojego pokoju i odpocznij, a ja porozmawiam z twoimi rodzicami -powiedział chłodno.
Wstałem i do reki wziołem stojak na kroplówkę, na szczeście miała kółka więc bez problemu mogłem się przemieszczać.
-A i powiadom kogoś żeby przyszedł do pielęgniarki jak skończy ci się kroplówka i wtłczanie krwi, i powinna do ciebie przyjść by ci odpiąć -powiedział gdy wychodziłem już z pomieszczenia.Szłem właśnie do swojego pokoju.
-Katsuki Bakugo! - krzykneło kilka osób na raz. Odwruciłem się i zobaczyłem moja durnowatą klasę.
-ZAMKNĄĆ KURWA RYJE! - krzyknołem.
Kurwa mać, udo mnie jeszcze boli i głowa to jeszcze debile coś odemnie chcą.
-CZEGO W CHUJE CHCECIE?!? - znowu krzyknołem, kto by się nie wkurwił jeśli jest się zmęczonym i obolałym**.
-Bakubro! Ale to była męska walka. - zaśmiał się gówno włosy.
- Czemu masz dalej kroplówkę? - Spytała się .
-BO KURWA MI SIĘ TAK PODOBA! -
Za czołem wchodzić na schody.
Byłem już przy drzwiach od pokoju. Otworzyłem do pomieszczenia i zamkniłem za sobą drzwi na klucz.
Usiadłem na lóżku.
Wziołem telefon do reki, i wybrałem numer telefonu Izuku. Po chwili odebrał.
-Halo? Kacchan? Wszystko dobrze? - za czoł zadawać pytania Izuku.
-Wszystko dobrze słoneczko- powiedziałem troskliwie.
-Co tam robiłeś Izuku? - spytałem się.
-Nic takiego, byłem na badaniach, czytałem książkę i nic ciekawego- Powiedział po chwili wesoły.
-Wiesz kiedy wyjdziesz ze szpitala? -spytałem się
-Za około 2-3dni- powiedział
-Cieszy mnie to, mam przyjechać po ciebie? -
-Nie wiem jeszcze kacchan- powiedział smutny. Czemu był zasmucony?
- Mam dziś przyjść do ciebie? -spytałem się
-Jesteś ranny a ty chcesz do mnie przychodzić!? Kacchan nie możesz! Może coś ci się stać! -zaśmiałem się na to
- Nie martw się o mnie, nic mi nie będzie. A jeszcze spacerek dobrze mi zrobi - powiedziałem wesoły.
I się rozłączyłem, napisałem do gówno włosego czy może iść do pielęgniarki żeby wyje że mnie to plastikowe gówno. Po 10 minutach ktoś przyszedł i mi wyciągnoł wenflon.
Wstałem z łóżka i zmieniłem ubrania, luźna koszulka i krótkie spodenki.
Na udzie miałem opatrunek, stwierdziłem że go zmienię jak wrócę.
Założyłem czarne buty i mogłem już iść. Po drodze z kuchni wziołem ze sobą mus wiśniowy.༶•┈┈⛧┈♛༶•┈┈⛧┈♛༶•┈┈⛧┈♛༶•┈┈⛧┈♛༶•┈┈⛧┈♛
Sorry za błedy 😘
CZYTASZ
upadek - bakudeku
RomansaByłem tak strasznie przerażony, nie mogłem się ruszyć. Patrzyłem na leżącego chłopaka z zielonymi włosami na ziemi. Był to Deku. Mój Deku Wokół niego było pełno krwi, wszyscy krzyczeli. Nie wiedziałem co zrobić, podeszłem do niego.