CARTER:
Była sobota. Aurelia miała dziś urodziny. Długo głowiłem się nad tym, gdzie ją zabrać. W końcu wybrałem miejsce, które kochałem całym sercem. To, w którym czułem się najlepiej.
Wiedziałem, że jej też się tam spodoba.
Czułem jednak, że dziewczyna nie będzie chciała nigdzie ze mną jechać, więc musiałem zrobić to podstępem. Umówiłem się z nią pod pretekstem korepetycji. Zgodziła się, oznajmiając, że nie ma całego dnia, bo musi jeszcze odwiedzić Riley, a na wieczór umówiła się z Melody.
To co dla niej zaplanowałem miało nam zająć cały dzień, jednak nie zamierzałem jej tego mówić.
Zaparkowałem pod jej domem, czekając aż wyjdzie. Stukałem palcami w kierownicę w rytm rockowego kawałka lecącego z głośników. Po chwili zauważyłem Aurelie zmierzającą w stronę auta. Miała na sobie czerwoną koszulową bluzkę i spodenki. Dobrze, że nie ubrała dresów.
Przeszło mi przez myśl, że w czerwonym wygląda naprawdę ładnie.
Brooks otworzyła drzwi i usiadła na miejscu pasażera. Wzięła ze sobą książki i zeszyty. Naprawdę planowała się uczyć w swoje urodziny. Urocze.
- Hej - przywitałem się pierwszy. Przyjrzałem się jej. Pomalowała się. Wyglądała lepiej niż zazwyczaj. I była jakby szczęśliwsza, co w sumie mnie cieszyło.
Może się domyślała, że ją gdzieś zabieram i dlatego się tak wystroiła? Może jej siostra coś jej powiedziała? Ale jeśli by wiedziała, to przecież nie zabierałaby książek? A może chciała tylko stwarzać pozory i pozwolić mi na zrobienie jej niespodzianki?
Moją uwagę przykuł wisiorek na jej szyi. Wcześniej nie widziałem, żeby nosiła biżuterię. To nie było w jej stylu.
Teraz byłem już niemal pewny, że wystroiła się dla mnie.
- Cześć - powiedziała, rzucając książki na tylne siedzenie. Pewnie wiedziała, że już nam się nie przydadzą. - Do której biblioteki jedziemy? Ta w której byliśmy ostatnio jest dziś otwarta tylko do czternastej.
Spojrzałem na zegarek. Dochodziła dwunasta.
- Pojedziemy do innej. Jest trochę dalej, ale mają dziś otwarte do późna.
Aurelia pokiwała głową. Na szczęście nie wypytywała o adres biblioteki, bo musiałbym coś wymyślać.
Do celu mieliśmy trochę ponad godzinę drogi. Wiedziałem, że w końcu zorientuje się, że cel naszej podróży jest zupełnie inny.
Gdy tylko wyjechaliśmy na ulicę Brooks przełączyła stacje w radiu. Normalnie bym się z nią kłócił, ale w końcu dziś był jej dzień. Mogłem przeboleć słuchanie beznadziejnej muzyki przez godzinę, jeśli miało ją to uszczęśliwić.
- Jak tam z Riley? - spytałem.
Aurelia przeniosła na mnie wzrok.
- Już lepiej - powiedziała zadowolona. - W przyszłym tygodniu powinni ją wypuścić do domu.
Widziałem, że ją to cieszyło. Doskonale wiedziałem jak się czuła. W końcu sam kiedyś przeżywałem coś podobnego.
- Jak tam między tobą a Loganem? - spytała, na co spojrzałem na nią zaskoczony.
Nie rozumiałem o co jej chodzi. Czemu o niego pytała?
- Co?
- No pogodziliście się już? Ostatnio wyglądaliście jakbyście chcieli się pozabijać.
CZYTASZ
ULTRAVIOLET
Teen FictionDla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się poddawać. Ma prosty plan, który nie będzie kosztował go wiele wysiłku - zawróci w głowie jakiejś na...