26.

10.1K 487 366
                                    

CARTER:

Była sobota. Aurelia miała dziś urodziny. Długo głowiłem się nad tym, gdzie ją zabrać. W końcu wybrałem miejsce, które kochałem całym sercem. To, w którym czułem się najlepiej. 

Wiedziałem, że jej też się tam spodoba.

Czułem jednak, że dziewczyna nie będzie chciała nigdzie ze mną jechać, więc musiałem zrobić to podstępem. Umówiłem się z nią pod pretekstem korepetycji. Zgodziła się, oznajmiając, że nie ma całego dnia, bo musi jeszcze odwiedzić Riley, a na wieczór umówiła się z Melody. 

To co dla niej zaplanowałem miało nam zająć cały dzień, jednak nie zamierzałem jej tego mówić. 

Zaparkowałem pod jej domem, czekając aż wyjdzie. Stukałem palcami w kierownicę w rytm rockowego kawałka lecącego z głośników. Po chwili zauważyłem Aurelie zmierzającą w stronę auta. Miała na sobie czerwoną koszulową bluzkę i spodenki. Dobrze, że nie ubrała dresów. 

Przeszło mi przez myśl, że w czerwonym wygląda naprawdę ładnie. 

Brooks otworzyła drzwi i usiadła na miejscu pasażera. Wzięła ze sobą książki i zeszyty. Naprawdę planowała się uczyć w swoje urodziny. Urocze. 

- Hej - przywitałem się pierwszy. Przyjrzałem się jej. Pomalowała się. Wyglądała lepiej niż zazwyczaj. I była jakby szczęśliwsza, co w sumie mnie cieszyło.

Może się domyślała, że ją gdzieś zabieram i dlatego się tak wystroiła? Może jej siostra coś jej powiedziała? Ale jeśli by wiedziała, to przecież nie zabierałaby książek? A może chciała tylko stwarzać pozory i pozwolić mi na zrobienie jej niespodzianki?

Moją uwagę przykuł wisiorek na jej szyi. Wcześniej nie widziałem, żeby nosiła biżuterię. To nie było w jej stylu. 

Teraz byłem już niemal pewny, że wystroiła się dla mnie. 

- Cześć - powiedziała, rzucając książki na tylne siedzenie. Pewnie wiedziała, że już nam się nie przydadzą. - Do której biblioteki jedziemy? Ta w której byliśmy ostatnio jest dziś otwarta tylko do czternastej. 

Spojrzałem na zegarek. Dochodziła dwunasta. 

- Pojedziemy do innej. Jest trochę dalej, ale mają dziś otwarte do późna. 

Aurelia pokiwała głową. Na szczęście nie wypytywała o adres biblioteki, bo musiałbym coś wymyślać. 

Do celu mieliśmy trochę ponad godzinę drogi. Wiedziałem, że w końcu zorientuje się, że cel naszej podróży jest zupełnie inny. 

Gdy tylko wyjechaliśmy na ulicę Brooks przełączyła stacje w radiu. Normalnie bym się z nią kłócił, ale w końcu dziś był jej dzień. Mogłem przeboleć słuchanie beznadziejnej muzyki przez godzinę, jeśli miało ją to uszczęśliwić. 

- Jak tam z Riley? - spytałem. 

Aurelia przeniosła na mnie wzrok. 

- Już lepiej - powiedziała zadowolona. - W przyszłym tygodniu powinni ją wypuścić do domu. 

Widziałem, że ją to cieszyło. Doskonale wiedziałem jak się czuła. W końcu sam kiedyś przeżywałem coś podobnego. 

- Jak tam między tobą a Loganem? - spytała, na co spojrzałem na nią zaskoczony. 

Nie rozumiałem o co jej chodzi. Czemu o niego pytała?

- Co?

- No pogodziliście się już? Ostatnio wyglądaliście jakbyście chcieli się pozabijać. 

ULTRAVIOLETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz