Rozdział 30

32 7 1
                                    

              Od piętnastego listopada minęło dokładnie dwanaście bardzo długich i bardzo wyczerpujących dni. Dostałam całkowity zakaz wychodzenia z posiadłości, w której mieszkałam. Jedynymi wyjątkami były sytuacje, w których mógł towarzyszyć mi Lucas. Chodził za mną wszędzie jak cień. Dosłownie, ponieważ cienie mają to do siebie, że nie mówią. Tak jak Lucas przez ostatnie dwanaście dni. Najpierw dałam mu czas. Później próbowałam zachęcić go do rozmowy. Z każdym kolejnym dniem irytowałam się coraz bardziej, ale nie pomogły ani prośby, ani groźby, ani krzyki. Przez cały ten czas odezwał się do mnie dokładnie dwanaście razy. Liczyłam, imponująca średnia. Dwa dni temu się poddałam. Skoro jedyne co słyszałam to „uspokój się", „nie krzycz" oraz ewentualne „tak" lub „nie" to w sumie nie było o co walczyć.

Od Iana wiedziałam, że Malcolm Knight nie pojawiał się w firmie. Nie było go też w swojej posiadłości, ale dalej kierował firmą i wydawał polecenia. Podejrzewaliśmy, że uciekł, bo znał swojego starszego syna i wiedział, że aktualnie jego stan jest na tyle niestabilny emocjonalnie, że odważyłby się skrzywdzić ojca nawet na terenie firmy.

Dziś w końcu przyszedł dzień, w którym miałyśmy razem z Aileen jechać po dodatki do willi. Uparłam się by dokończyć swoją pracę, mimo że Lucas za pośrednictwem Iana próbował mnie przekonać bym nie zbliżała się do budynku, w którym ostatni raz widziano Malcolma Knighta. Ściślej mówiąc, ja widziałam. Wiedziałam, że Lucas nie puści mnie samej gdziekolwiek, dlatego musiałam poczekać aż będzie mógł poświęcić cały dzień na łażenie ze mną po sklepach. Właśnie dlatego staliśmy pod Maisons du Monde. Za chwilę miała do nas dołączyć Aileen.

- To nam zajmie cały dzień, wiesz o tym, prawda? – zapytałam znudzonym tonem Lucasa, który siedział za kierownicą swojego auta. Doczekałam się jedynie kiwnięcia głową.

- Długo jeszcze będziesz milczał? Zaczynam mieć naprawdę dość.

Cisza.

Moja cierpliwość się skończyła. Musiałam użyć czegoś mocniejszego by zmusić go do mówienia.

- Wiesz, że wszystko tym psujesz? Jak mogłabym zakochać się w kimś, kto od prawie dwóch tygodni spędza ze mną prawie całe dnie, ale nie odzywa się do mnie ani słowem?

Widziałam, że mięśnie na jego szczęce się napięły.

- Może nie chcę, żebyś się we mnie zakochiwała – odezwał się.

Zabolało, ale nie mogłam się poddać. W końcu coś powiedział więc musiałam to wykorzystać.

- Nareszcie. Stęskniłam się za twoimi irytującymi tekstami.

- A co miałem ci powiedzieć?! – podniósł głos co w niewielkiej przestrzeni samochodu dawało dużo większy efekt.

- Nie wiem, może na przykład, że będziesz ze mną i że poradzimy sobie z tym razem? Wiedziałam w co się pakuję, gdy wróciłam tu z Anglii. Jeśli myślisz, że mnie tym do siebie zniechęcisz to się mylisz. – Wysiadłam z samochodu i skierowałam się w stronę sklepu, bo chwilę wcześniej dostałam wiadomość od Aileen, że już czeka.

- Dobrze mi szło zniechęcanie cię do siebie. Przecież powiedziałaś, że się we mnie nie zakochasz. – Lucas krzyknął za mną, ale go zignorowałam.

- Za późno, Lucas. Na to jest już za późno... - szepnęłam do siebie tak, by chłopak nie mógł mnie usłyszeć.

Od kilkudziesięciu minut chodziłyśmy po sklepie z Aileen szukając wszystkiego, co nam będzie pasowało do wykończonych już wnętrz.

- Niedługo święta, jak będziesz je spędzać? – zapytała mnie dziewczyna.

Zerknęłam ukradkiem na Lucasa, który cały czas szedł za nami.

Błękit w głębi - seria KOLORY CZ. I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz