scenariusz dla moich sąsiadów.

97 10 24
                                    

Dla wszystkich, którzy przejmują się za bardzo.

Zośka siedziała na ganku z podkulonymi nogami. Swoje jasne włosy średniej długości związała w luźną kitkę, a jej zwiewna brązowa sukienka delikatnie powiewała na wietrze. Z środka domu dochodziły dźwięki muzyki Queen, co oznaczało, że Janek pracował nad nową powieścią. Zośka rozejrzała się po podwórku i dostrzegła, że ta stara prukwa, która była ich sąsiadką, znowu się na nią gapi.

Zawsze się gapiła zupełnie, jakby Zośka była jakimś kosmitą. Cóż dla niej pewnie była.

W Janku i Zośce widziała dwóch chorych na głowę gejów, z czego jeden przebierał się w sukienki i zapuścił włosy. Czasem Zośka dopuszczała do siebie myśl, że może sąsiadka miała rację. Wtedy jednak Janek zawsze ją przytulał i mówił, jak bardzo ją kocha i jak piękna jest.

Poza tym po tylu różnych obelgach nie tylko od sąsiadki nauczyła się w końcu nie przejmować. To był żmudny proces, ale w końca poczuła się na tyle pewnie z samą sobą, że potrafiła po prostu olać tych ludzi lub odpowiedzieć znudzonym tonem jakimś równie niemiłym komentarzem, zamiast starać się to wszystko wyjaśnić. Ludzie, którym naprawdę na niej zależało, rozumieli.

Wzięła wdech świeżego wiejskiego powietrza. Kochała to miejsce. Kochała też człowieka, dzięki któremu mogła nazwać je domem.

Rudy był dla niej wszystkim. Najważniejszym punktem jej własnego układu słonecznego. To jemu pierwszemu powiedziała o swojej tożsamości, o tym, że nie czuje się dobrze, będąc chłopakiem. To on był też pierwszą osobą, która przytuliła ją i powiedziała: "to między nami niczego nie zmieni, będę cię akceptował mimo wszystko".

Oczywiście Alek i Basia z czasem też ją zaakceptowali, ale to słowa Janka od zawsze znaczyły najwięcej, chociaż nie okazały się one prawdziwe.

To coś zmieniło.

Kiedy Zośka odkryła, kim jest i powiedziała o tym przyjaciołom, miała 20 lat. Półtora roku później jej włosy, które zaczęła zapuszczać, sięgały już prawie do ramion, a jej relacja z Jankiem zaczęła się rozwijać. Pocałowali się. I potem jeszcze raz. Aż wreszcie po mniej więcej pół roku takich podchodów, ustalili, że chcą być w związku.

Teraz mieli po 26 lat i mieszkali na wsi. Pisali książki, chociaż właściwie to Janek pisał, a Zośka co jakiś czas wtrącała swoje trzy grosze do fabuły. Basia z Alkiem natomiast byli rok po ślubie i teraz spodziewali się dziecka.

Zośka czuła ukłucie w sercu. Ona i Janek nie mogli wziąć ślubu, bo śluby "homoseksualne" były zabronione. Nikogo nie obchodził fakt, że oboje są hetero. Zośka nie miała piersi - dla nich nie była kobietą. Natomiast tłumacząc określenie transpłciowość, ludzie zawsze odpowiadali: "czyli gej i transwestyta".

Nie mogli mieć też z Rudym dzieci z oczywistych powodów biologicznych. Adopcja też nie wchodziła w grę. Teoretycznie jedno z nich mogłoby zaadoptować dziecko, ale nie byliby oboje prawnymi opiekunami, bo - ponownie - "homoseksualiści" nie mogą mieć dzieci.

Zośka mogła zapuścić włosy, ubierać się kobieco, nakładać makijaż, ale ludzie i tak znajdywali coś, co mówiło im, że nie jest "prawdziwą kobietą". Czy to zarys szczęki, kiedy nie miała na twarzy odpowiedniej warstwy podkładu, czy to głos, który mimo jej starań wciąż był niższy niż powinien. Gdy nakładała obciślejszą bluzkę lub sukienkę, niektórzy potrafili rzucić komentarz w stylu: "skoro uważasz się za kobietę, to mógłbyś sobie chociaż cycki zrobić".  Pomijając w ogóle możliwość, że  cispłciowe kobiety też mogą nie mieć piersi z różnych przyczyn, czego ci idioci najwyraźniej nie brali w ogóle pod uwagę, to Zośka bardzo chciałaby mieć piersi. Tylko - uwaga, chyba nikt się tego nie spodziewał - operacje tego typu też były zabronione.

scenariusz dla moich sąsiadów. ROŚKA 90s AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz