• Rozdział 4 •

69 5 24
                                    

Spojrzałam na niego zdziwiona. Blondyn szybkim ruchem zabrał rękę z mojego nadgarstka i przeprosił.

- Um.. Zostanę tylko na chwilę

Chłopak odwrócił się i zaczął iść w stronę pokoju z którego wyszedł. Poszłam za nim.

Pomieszczenie było oświetlone, ponieważ na zewnątrz było już ciemno. Gdzieniegdzie stały głośniki i instrumenty, a na środku stał stół, wokół którego zebrały się 3 osoby. Przeglądali jakieś papiery.

- Hej, Mira! - Pierwszy odezwał się Paweł.

Podszedł i mnie przytulił. Nie powiem, byłam zdziwiona. Znamy się od wczoraj, a on już mnie wita, tak jak jakbyśmy się trochę czasu.

Po poznaniu się ze wszystkimi usiadłam na krześle pomiędzy Pawłem ( Który okazał się gitarzystą ) i Anią ( Menadżerką ). A na przeciwko mnie siedział tajemniczy blondyn, który jak się dowiedziałam miał na imię Jan. Ostatnią osobą był Piotr, lecz on musiał już wracać do domu.

Wyjęłam telefon i napisałam do Olivii.

Ja: W CO JA SIE WPAKOWALAM

Ja: Oni są chyba jakimś zespołem czy czymś, a ja nie mam co robić :(

Livia 💋: Dlaczego nie wyjdziesz poprostu?

Ja: Na dworze -20, ciemno, do tego zaproponowali, że mogę chwilę zostać i się ogrzać. Nawet dostałam kakao :)

Ja: Poprostu było mi głupio odmówić.

Kiedy miałam odczytać kolejną wiadomość od przyjaciółki, usłyszałam głos Ani.

- Uczysz się w Warszawie, Mira?

- Tak właściwie.. Przyjechałam tutaj żeby zacząć nowe życie. Potrzebowałam przerwy od całego zamieszania, które powoduje moja rodzina. Chwilowo pracuje w kawiarence, chociaż życie jednak chciałabym wiązać z muzyką - Powiedziałam na jednym wdechu.

Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni, a ja zaczęłam się jeszcze bardziej stresować.

- Wow, a co dokładnie chciałabyś robić?

- Potrafię śpiewać, robię to od dzieciaka, ale raczej nie chciałabym nagrywać żadnej piosenki ani występować na scenie. Przeraża mnie to, raczej wolałabym śpiewać w chórkach, nikt by nie zwracał na mnie uwagi, a jednak robiłabym to, co kocham.

Ania uśmiechnęła się w moją stronę i powiedziała, że już wiedzą do kogo zadzwonić w razie co. Paweł życzył mi powodzenia, a Jan nawet się słowem nie odezwał, poprostu na mnie patrzył. Spuściłam wzrok na telefon, dalej czując ich spojrzenia.

Livia 💋: Mogę po ciebie pójść jak coś

Livia 💋: Mira?

Livia 💋: Mam nadzieję że cię nie poćwiartowali, bo miałabym problem.

Livia 💋: Byłabym pierwszą podejrzaną 🥲

Livia 💋: Wszystko okej?

Ja: Tak

Ja: Dzięki za troskę 😒

Livia 💋: Zawsze do sług, moja droga. To co, pójść po ciebie? Mogłybyśmy się potem gdzieś przejść

Nie miałam ochoty wychodzić już dzisiaj. Marzyłam tylko o wróceniu do domu i położeniu się do łóżka.

Przewróciłam oczami z uśmiechem i odpisałam, że niedługo wrócę.

Smile | JannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz