Niemal wychodził z siebie, żeby tylko „wyciszyć" to co mówił ten cholerny...
Starał się skupić na tekście, ale każde słowo padające z obcych ust sprawiało, że nadrukowane litery zaczynały tańczyć po kartce, nie chcąc układać się w sensowne zdania.
Może pocieszyłoby go to, że rozmowa okazała się być bardzo krótka. Tylko, że po niej dalej nie mógł zaznać upragnionego spokoju.
Daiz umilkł na krótką chwilę.
- Ha...? On się naprawdę rozłączył! – krzyk sprawił, że Jun wzdrygnął się mimowolnie.
Krótko po tym telefon poleciał przez pokój, odbijając się później od ściany. Słysząc, że Daiz wstaje z fotela i rusza w jego stronę jedynie zacisnął mocniej palce na trzymanej książce. Dalej nie odrywał wzroku od tekstu, pomimo że czytanie stawało się dla niego coraz mniej możliwe.
Jak on go strasznie nienawidził.
- Chuj naprawdę się rozłączył – powtórzył, jakby sądził, że jego rozmówca mógł jakimś cudem nie usłyszeć go za pierwszym razem.
Jednocześnie oparł dłonie na podłokietnikach dużego fotela i nachylił się do drugiego mężczyzny.
Blisko, blisko na tyle by Jun musiał znosić jego oddech na twarzy. Zmusił się, by spojrzeć w te zwierzęce jego zdaniem oczy. Na długo wcześniej nauczył się, że unikanie kontaktu wzrokowego kończy się niechcianym dotykiem. A ten był jeszcze gorszy.
- Wierzysz w to?
- Tak.
Naprawdę miał nadzieję, że to wywoła jakąś reakcję, ale tak się nie stało. Cholerny sekciarz zdawał się go nawet nie słyszeć.
- Ale dobrze, tak też się możemy bawić – patrzył mu w oczy nawet nie mrugając.
W zasadzie... im dłużej Jun z nim przebywał, tym bardziej podejrzewał, że Daiz był czymś co jedynie udawało człowieka. Kiedy tylko inni go nie widzieli przestawał mrugać, przestawał oddychać. Rzadko widział by ten jadł lub zasypiał.
- Dam im czas. Niech sami zrozumieją, że są w pierdolonej pułapce i przyjdą żebrać po informacje,
- Możesz się ode mnie wreszcie odsunąć?
Im dłużej na niego patrzył, tym bardziej pragnął go uderzyć. A później znowu... tyle razy, ile tylko będzie potrzebować, żeby zatłuc go na śmierć. Nawet nie dbał o to, czy ten potwór zobaczy myśli, w których dostaje w głupi ryj książką w twardej oprawie.
- Zobaczymy, jak teraz im pójdzie zabawa w detektywów – zabrał mu książkę i bezczelnie rozsiadł się na kolanach rozmówcy.
- Chyba się przeceniasz.
- Zobaczymy kiedy plan mojego uroczego...
- Zamknąłby cię w powieści o jebanym piekle jakby się dowiedział, że dalej tak o nim mówisz – przerwał mu, mając nadzieję, że mężczyzna w końcu się zamknie.
Pisarzyny też nie lubił, ale ten przynajmniej nie miał, jak go denerwować.
- Tak, bo z pewnością jest teraz w stanie to zrobić – zaśmiał się. – Rozczulasz mnie, kochanie.
- Kiedy tylko nadejdzie moment, że nie będziesz mnie miał jak powstrzymywać, pokroję cię żywcem...
Naprawdę musiał z sobą walczyć, by nie rzucić mężczyzną o podłogę. Miał jeszcze zbyt wiele do stracenia.
CZYTASZ
Niezakończony świat [Ranpoe]
FanfictionCzasami nasze marzenia potrafią stać się naszym największym przekleństwem... Poe w końcu udało się dokonać tego, na co pracował przez lata - stworzył doskonałą powieść detektywistyczną. Jednak właśnie wtedy dotarło do niego, że już dawno zmienił sw...