XXVII. Tylko jedna

3 3 0
                                    

Musiałam skontaktować się z Lydią. Może ona mogłaby mi powiedzieć, co się ze mną dzieje. Dokończyłam oporządzanie koni, jednak wszystko to robiłam zamyślona. Sytuacja sprzed chwili nie dawała mi się skupić na niczym innym. Jo wracał od Theo, dostrzegłszy mnie przy koniach, uśmiechnął się i ruszył dalej. Wszystko stawało się ustabilizowane. A ja i tak czułam się niestabilnie. Na samą myśl o tym wszystkim wykręciłam oczami. Dość użalania się nad sobą. To po prostu żałosne, szukam problemu tam, gdzie go nie ma.

[...] Tydzień później. Lydia's pov

Kręciłam się wokół swoich ludzi. Nie chciałam ich martwić tym, co się dzieje z moją córką, ale sami doskonale to czuli. Jesteśmy z nią złączeni. Jej organizm próbuje walczyć, ale ona nie rozumie, o co chodzi. Nie rozumie moich wskazówek, mrok je przyćmiewa. Jej wspomnienia mieszają się z wspomnieniami jej ojca, naszymi. Nie chcę, by oszalała. Nie chcę, by stała się jednością z mrokiem. Każda próba jej kontaktu z Mundi Magicae kończy się porażką, nie wie jak zburzyć blokujący ją mur. Mrok wykorzystuje jej emocje, atakuje, gdy jest osłabiona złością, smutkiem, strachem. Nic z tego nie pamięta. Ktoś musi ją uświadomić, jednak nie rozmawiają z nią. Boją się jej, boją się jej mocy- nowej, ogromnej. Nikt przedtem nie widział takiej hybrydy.

-Lydio... -Głos zza moich pleców rozproszył moje myśli. Wzdrygnęłam się, odwróciłam.

-Tak, Elo?

-Tam jest jakaś luka. To twoja szansa.

-Co..?

-Możesz spróbować ją przywołać.

[...] Sophie's pov

Po wspólnym wieczorze z Jo ułożyłam się wygodnie w łóżku. Obsypał moje ciało pocałunkami. Potrzebował chwili, by uspokoić oddech.

-Muszę się zbierać. Razem z Theo jesteśmy coraz bliżej zrealizowania planu.

-Nie wracaj zbyt późno. Twoje ciało dalej musi się regenerować. -Uśmiechnęłam się delikatnie. Po całym dni pracy w wiosce czułam zmęczenie, powieki same ciągnęły ku dole.

-Dobranoc, mała czarodziejko, będę niedługo.

Wraz z zamykającymi się drzwiami usnęłam.

-Idź za mną. Mój głos ci pomoże. -Usłyszałam cichy szept. Ciągnął mnie do siebie, ale coś przeszkadzało mi tam dotrzeć.

-Sophie, tędy. -Kilka szeptów naraz. Było ich setki.

-Nie słuchaj ich, oni chcą twojej śmierci. -Otworzyłam oczy wystraszona obcym, zimnym głosem. Stałam w pustce.

-Halo? Jest tu kto?

-Sophie, chodź do nas... Potrzebujesz nas, a my ciebie.

-Tutaj, dziecino, chodź do mnie. Potrzebujesz władzy i potęgi.

Pojedynczy głos zdawał się być mi bliższy, coś ciągnęło mnie w jego stronę dużo bardziej. Zaczęłam za nim podążać.

-Tak, tak. Dobrze, dziecko.

-Sophie... Sophie, córeczko! -Błagalny głos Lydii jakby zdjął ze mnie zauroczenie. Szarpnęłam się w stronę jej głosu. Zaczęłam spadać, jednak to przyniosło mi ulgę. W ślad za mną podążył wściekły okrzyk, przeraził mnie.- Udało Ci się... Udało jej się!

Zaczęłam się rozglądać. To było ono- Mundi Magicae. Ale tym razem było inaczej. Byli wokół ludzie. A raczej... Istoty magiczne.

-Lydio... Co się dzieje?

-Kochanie... Jest okropnie. Zapewne czujesz, że coś złego się z tobą dzieje. Ja... Jesteś gotowa. Musisz wiedzieć.

-Wiedzieć... Wiedzieć co?!

Zło twojej krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz