Rozdział 3: Nie rób tego więcej

81 10 21
                                    

– Podsumujmy – mruknął Lan Sizhui, głaszcząc królika, który wdrapał się na jego kolana.

Lan Jingyi opierał się o drzewo, już dawno porzuciwszy próby ogarnięcia tego całego bałaganu. Tłumaczenia Xie Liana i Luo Binghe były dla niego zbyt abstrakcyjne.

– Senior Luo to demon...

– Pół demon – poprawił, siłując się z królikiem, który uwziął się na jego wstążkę na czoło. Uparcie chciał ją zabrać.

– Przepraszam. Więc, senior Luo to pół demon, najsilniejszy spośród niebiańskich demonów. Z kolei senior Xie – spojrzał na mężczyznę, o którego uwagę zabiegała większość królików i Wróżka – jest Niebiańskim Urzędnikiem, czyli po prostu bóstwem... wojennym?

Xie Lian uśmiechnął się.

– Właściwie, zajmuję się zbieraniem śmieci.

– Głowa mi pęka – jęknął Lan Jingyi.

Dla Lan Sizhuia też było to zbyt wiele, ale próbował zachować rozsądek.

– Hanguang-jun i senior Wei są kultywatorami. Jaki związek mają z demonem i bóstwem? – zastanowił się głośno.

– Panicz Wei opracował demoniczną kultywację – przypomniał Wen Ning. On również bawił się z królikami, ale jego pusta twarz wydawała się nie pasować do tego zajęcia.

– Ale czy w takim przypadku nie powinien zamienić się z seniorem Luo?

– Jest demonicznym kultywatorem? – zainteresował się Xie Lian.

– Tak – potwierdził Lan Sizhui. – Ale to dobry człowiek – dodał szybko.

Xie Lian zaśmiał się krótko.

– Spokojnie, nie zamierzam go oceniać tylko dlatego, że wybrał tę ścieżkę. Uważam, że nie powinno się decydować, że ktoś jest dobry albo zły tylko przez wzgląd na to, co widać na pierwszy rzut oka.

Nagle rozległ się dość głośny dźwięk. Wszyscy spojrzeli na Lan Jingyi. Chłopak zarumienił się delikatnie i złapał za brzuch.

– Przepraszam – wymamrotał.

– Racja, to pora obiadu – uświadomił sobie Lan Sizhui i zwrócił się do mężczyzn: – Wybaczcie. Wy pewnie też umieracie z głodu.

– Skoro o tym mowa – mruknął Luo Binghe, klepiąc się po brzuchu, jakby w ten sposób porozumiewał się z żołądkiem.

Jak na zawołanie zaburczało mu w brzuchu. Wszyscy parsknęli śmiechem. Nawet Wen Ning w końcu wygiął usta w ledwie widocznym uśmiechu.

– Zaraz coś przygotuję – obiecał Lan Sizhui. – A-Ning, pomożesz mi?

Wen Ning skinął głową, ale nie zdążył wstać, gdy Xie Lian klasnął w dłonie:

– Pozwólcie mi to zrobić!

– Co zrobić? – nie zrozumiał Lan Sizhui.

– To zaklęcie sprawiło wam nie lada problem. Chciałbym za to przeprosić, dlatego pozwólcie mi przygotować obiad.

– Nie! – zawołał natychmiast Lan Jingyi, prostując plecy. – Znaczy... – zmieszał się, gdy zdziwione spojrzenia padły na niego.

– Nie, czekaj! – sapnął Lan Sizhui. – Teraz to nie jest senior Wei.

– Och, rzeczywiście! – Lan Jingyi wyglądał na uspokojonego. – Gorzej nie będzie.

– Jest taki kiepski w kuchni? – zainteresował się Luo Binghe.

Zamiana ciałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz