jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz się dowiedzieć co się wydarzy to zapraszam do czytania.
przepraszam za błęndy.
Kiedy zjadłam naleśnika, to czekolada była wszędzie, na mojej buzi, na ciuchach i na stole. -Skończyłam. -powiedziałam, a tata spojrzał na mnie, wstał i kazał mi też wstać, stałam na ziemi a tata wycierał stolik, wtedy odezwał się wujek Dylan. -Dziewczynko serio? Jesteś cała brudna, jak mała dzidzia. -spojrzałam na niego wściekle, znaczy chciałam, ale chyba mi nie wyszło bo wszyscy się śmiali nawet tata się uśmiechnął. -Shane przebiera Lissy, a ja na was czekam w gabinecie. -powiedział tata, wychodząc. Do mnie podszedł wujek Shane. -Choć, idziemy się ubrać. -wziął mnie na rączki, tak kocham. Weszliśmy do pokoju, a on poszedł do garderoby. -Co by ci tu wybrać? -Nie wiem, bierz co chcesz. -odpowiedziałam, bo nie wiem w co ma mnie ubrać, w końcu wyszedł z garderoby z tym:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ubrał mnie w to,najpierw myjąc mi buzie i rączki. -Choć pokażesz się tacie, a wujek podsłucha jak twój tatuś daje opier...krzyczy na nich. -pokiwałam głową, a wujek Shane wziął mnie na rączki, żeby było szybciej. Podeszliśmy pod gabinet taty, i wujek przyłożył ucho do drzwi bo ochroniarz znikł. Po chwili ktoś podchodził do drzwi, dlatego wujek szybko się od nich odsunął i złapał za klamkę. -Shane? Lissy? Co wy tutaj robicie? -odezwał się tata, czyli teraz moja kolej. -Chciałam ci się pokazać tatusiu. Patrz jak ładnie wyglądam. -powiedziałam, tata spojrzał na mnie po czym się odezwał. -Ślicznie wyglądasz, co ty na to żeby pojechać na plac zabaw? -Taaaaak kocham cie!!!! -wykrzyknęłam szczęśliwa. -No to pojedziemy zaraz. Tylko znajdę jakiś fajny.-powiedział i weszliśmy do gabinetu. Tata usiadł za biurkiem i szukał na laptopie, a ja siedziałam z wujkami i Marcusem. -Vince? Możemy jechać z wami? -zapytał wujek Dyla. Tata spojrzał na niego. -Na plac zabaw? Dylan ile ty masz lat? 5?-odezwał się do niego, i wtedy odezwał się wujek Tony. -Mentalnie to nawet mniej niż Lissy, czyli 3 albo 2. -Ty Debi... Znaczy się Debiutancie, miałem na myśli, serio Vince. -odezwał się wujek Dyla, wszyscy wybuchli śmiechem oprócz taty i mnie, bo nie wiem o co chodzi. Tata pokręcił głową i szukał dalej, po kolejnych 5 minutach odezwał się. -Choć Skarbie, pokaże ci na jaki jedziemy okej? -Tak idę tatusiu.-podeszłam do niego i zobaczyłam duży plac zabaw. -Chyba, że chcesz jechać na salę zabaw? -Nie, ten plac zabaw jest super. Jedziemy??-zapytałam, tata pokiwał głową, i złapał mnie za rączkę. -Wy zostajecie i nie chce was widzieć tam jasne-zapytał chłopaków oni pókiwali głowami z jedną ręką za plecami, ja i tata wyszliśmy, i udaliśmy się do wyjścia, założył mi buty i poszliśmy do samochodu. Zapiął mnie i sam wsiadł. No i ruszyliśmy. Dojechaliśmy po chyba 10 minutach. -Łał, ale fajny. -Choć Lissy. -powiedział i wyjął mnie z fotelika.Poszliśmy na plac, gdy tylko weszliśmy puściłam rękę taty i chciałam pobiec na zjeżdżalnie, ale tata mnie złapał i powiedział. -Nie możesz biegać, to jest nie bezpieczne, są tutaj też inne dzieci, i może ci się coś stać, jeśli wpadniesz w inną dziewczynkę czy chłopczyka. -No dobra tata, ja chce już się bawić a nie gadać. -Lissy. -powiedział a ja spojrzałam na niego niewinnie.Troche pobiegłam na zjeżdżalnie. Tam była jakaś dziewczyna chyba w moim wieku a obok niej jej chyba mama. Postanowiłam,że się do niej odezwę. -Hej, ja jestem Lissy a ty? -O hej, ja jestem Amelka. -spojrzałam ma tate uśmiechnięta, tata odwzajemnił mój uśmiech a Amelka pociągnęła mnie do jej mamy, a koło jej mamy stał tatuś. -Stało się coś Amelka? -zapytała jej mama. -Nie mamo, tylko mam nową koleżankę, to jest Lissy. -Dzień Dobry. -przywitałam się grzecznie, żeby tata nie zrobił mi zaraz wykładu na temat kultury. -Oh, Dzień Dobry. -Tatusiu, to jest Amelka. -Dzień Dobry. -Dzień Dobry Amelio. -odezwał się mój tata. -Tataaa? -Tak Lissy? -A będzie mogła przyjechać do nas? -zapytałam, tata się zastanawiał ale po chwili mi odpowiedział. -Tak, jeśli będzie chciała i jej mama się zgodzi, pods mi Pani numer to będziemy w kontakcie. -No dobrze, 555 678 ***, nazywam się Klara. -Dziękuje, Vincent. -przedstawili się a ja pobiegłam z Amelką na huśtawki, ale nie potrafimy się jeszcze huśtać. -Tatusiu. -powiedziałam a on podszedł i zaczął mnie huśtać. To samo zrobiła jej mama, tata z nią nie gadał. Tata spojrzał na zegarek po czym powiedział. -Zbieramy się Lissy, bo jest zimno i robi się późno a ty musisz zjeść kolacje. -Jeszcze chwilka proooszę. -złożyłam ręce jak do modlitwy. -No dobrze masz jeszcze 10 minut i ani sekundy więcej. -powiedział a my pobiegłyśmy na trampoline. Skakałyśmy cały czas. W końcu mój tata się odezwał.-Jedziemy. -Okej tato, pa Amelka Dowidzenia.-pożegnałam się, bo wiem, że je#li bym się kłóciła to tata był by zły. A ja nie chce żeby był zły. Bo może mnie już nie zabrać na ten plac zabaw a ja go bardzo lubię, Amelka mnie przytuliła a ja to odwzajemniłam. Poszłam za rączke z tatą do auta, wsadził mnie i zapiął, i pojechaliśmy do domu. Kiedy weszliśmy do domu to wujek Tony i Marcus się bili. -Will, co tu się dzieje?? -powiedział lekko wkurzony tata. -Zabierz Lissy na góre. -Okej. -odpowiedział mu wujek Will, i wziął mnie na rączki, poszliśmy do jego pokoju. A tata był na dole i ich chyba uspokajał.
(Vincent) Kiedy wszedłem do domu z Lissy, Tony i Marcus się bili. Automatycznie się wkurzyłem, bo Lissy nie powinna takich rzeczy widzieć. Jednak ukryłem częściowo swoje zdenerwowanie. -Will, co tu się dzieje? -spojrzałem na Shane'a i Dylana którzy dopingowali i nakręcili ich, westchnąłem i zwróciłem się do Willa. -Zabierz Lissy na góre. -Okej. -odpowiedział i wziął ją na ręce, nie mówiłem nic bo chciałem żeby jak najszybciej znalazła się na górze. Podszedłem do chłopaków i ich rozdzieliłem wyrywali się. -Dylan trzymaj Tony'ego, Shane trzymaj Marcusa.-rozkazałem a sam zastanawiałem się co mam zrobić. Jednak po chwili stwierdziłem, że zabiorę ich do biblioteki na rozmowę. -Zapraszam waszą dwójkę do biblioteki, Teraz. -Ok. -odpowiedział Tony, czasami mam wrażenie, że są jeszcze dziećmi. Poszedłem jako pierwszy a oni za mną do biblioteki, kazałem im usiąść na kanapie, sam usiadłem w fotelu. To będzie ciężka rozmowa coś czuje.