-Powiedzcie najpierw jaki był powód waszej bójki-zacząłem rozmowę na spokojnie. Oni popatrzyli na siebie po czym odezwał się Tony.
-No bo... Jezus powiedziałem, że nie potrafi grać, a on się wkurw8ł i mnie walnął.
-Słownictwo Tony, Marcus teraz chciałbym usłyszeć twoją wersję. -ja oszaleje z ciągłym upominaniem ich o słownictwo.
-No wkurzyłem się i tyle w temacie.
-Dobrze. -przerwałem analizując ich słowa, w kurtce jednak się odezwałem.-skoro tyle macie do powiedzenia, to Tony blokuje Ci dostęp do karty przez 3 tygodnie, a ty Marcus tracisz właśnie telefon j wychodzenie z domu przez 3 tygodnie. To wszystko możecie iść. -podałem im konsekwencje które ich dotyczą. Widziałem w oczach Tony'ego, że jest nieźle wkurzony.
-Jezu, Vincent przestań nie jesteśmy dziećmi.
-W takim razie, nie zachowujcie się jak dzieci, bo bójki w waszym wieku za byle co,chyba nie są potrzebne. A co do ciebie Tony, musisz zrozumieć, że każdy czyn każda decyzja poniesie za sobą konsekwencje. -Tony po prostu wstał, i wyszedł trzaskając drzwiami, Marcus podszedł do mnie i dał mi telefon, i wyszedł. Ja w końcu też wstałem i poszedłem do pokoju Willa,żeby z nim porozmawiać, dlaczego nie zareagował na ich bójkę.(Normalnie Lissy)
Kiedy weszliśmy do pokoju wujka Willa, ten dał mi telefon, a sam coś robił na laptopie. Grałam tak kiedy do pokoju ktoś zapukał, wujek powiedział „proszę” i ten ktoś wszedł, okazało się, że to tata. Najpierw spojrzał na mnie, potem na telefon a potem jeszcze raz na mnie tylko mniej zadowolony.Następnie spojrzenie przeniósł na wujka,ten spojrzał na niego.W końcu ja się odezwałam,bo ile można siedzieć w ciszy.
-Tata!-podbiegłam do niego,oczywiście rzucił mi nie zadowolone spojrzenie z tego,że biegam.Ale mnie przytulił, ja wróciłam na łóżko i dalej grałam.
-Lissy,oddaj telefon wujkowi i idź na chwilę do pokoju, muszę pogadać z wujkiem Willem.-przemówił tata.
-A mogę iść z telefonem? -Jak tylko skończyłam, tata rzucił mi to swoje lodowate spojrzenie dlatego się odezwałam. -Dobra idę do pokoju bez telefonu.
-Lissy nie przeginaj. -eh, oddałam telefon Wujkowi i poszłam do pokoju, wyciągnęłam lalki i zaczęłam się nimi bawić. Po paru minutach znudziła mi się zabawa lalkami, dlatego wyjęłam klocki, i poszłam trochę dalej od lalek. Bawiłam się i bawiłam, i bawiłam. Aż w końcu do pokoju wszedł tata.
-Choć na kolacje, a po kolacji zanim się umyjemy,pozbierasz zabawki.
-A pomożesz mi? -zapytałam z nutką nadzieji.
-Lissy skarbie, musisz sama zbierać swoje zabawki.Ale ten jeden raz ci pomogę dobrze?
-oki -powiedziałam i poszliśmy na dół do kuchni na kolację. Na stole były porozkładane talerze, a chwilę potem pojawiła się gorąca sałatka z rukoli.
Usiedliśmy do stołu wszyscy zaczęli sobie nakładać, mi nałożył tata.
-Lissy, tylko uważaj bo jest gorące. -ostrzegł mnie, a ja wzięłam widelec i zaczęłam jeść, tą saładke kocham, kiedyś mama mi taką robiła. Zjadłam prawie wszystko.
-Już nie chce.-oznajmiłam, a tata spojrzał na mój talerz i się uśmiechnął. Odłożył nasze talerze i poszliśmy na górę.
-No to teraz zabawki, myć się i spać. -przedatawił mi plan a ja westchnęłam.
-A po zbierasz zabawki ze mną? -zapytałam z nadzieją.
-Tak, ostatni raz ci pomagam, musisz sama zbierać swoje zabawki jasne? -ja tylko pokiwałam głową i pozbieraliśmy zabawki, w sumie większość zbierał tata ale trudno. Potem poszedł do garderoby po taką piżamkę:I poszliśmy do łazienki, umył mnie i kazał mi umyć zęby, więc je umyłam. Potem położyłam się na łóżku, ale nie chciało mi się jeszcze spać.
-A położysz się ze mną?
-Tak, posuń się. -jak powiedział, to się posunęła m a tata położył się obok mnie. I czekał aż zasnę.
Przytulał mnie i głaskał po włosach, aż w końcu zasnęłam.-----------------------------------------------------------------
Hejka, dzisiaj troszkę krótszy niż wczoraj ale mam nadzieję, że wam się spodoba♥Papa♥
Słów:619
CZYTASZ
mała Hailie Monet
Fanfictionjest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz się dowiedzieć co się wydarzy to zapraszam do czytania. przepraszam za błęndy.