21

9 2 0
                                    


Była pewna, że natychmiast poczuje ulgę, gdy tylko znajdzie się w obrębie Abaddonu. Tymczasem nadal wbijała paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni, a serce łomotało w piersi. Przełknęła ślinę i wzięła głęboki wdech. Ostatnią rzeczą, której potrzebowała było wywołanie plotek swoim rozgorączkowaniem. Wystawiła głowę przez okno powozu i krzyknęła do dorożkarza, aby zawiózł ją do rezydencji anakimów. Powozem kołysało, a ona starała się usunąć krew spod paznokci. Miała ją również na butach, lecz plamy ginęły pod warstwą błota.

Gdy wysiadła, uniosła suknię nad kostki i spojrzała w dół. Buty były do wyrzucenia, nawet gruntowne czyszczenie by nie pomogło. Strzepała z rękawa grudkę błota, założyła rękawiczki i ruszyła do drzwi. Dorożkarz wziął jej niewielki bagaż - wszystko, co jej pozostało.

- Idź przodem i poinformuj pokojówki, że przybyłam. Niech wywietrzą sypialnię i przygotują aromatyczną kąpiel.

Człowiek skinął głową, ledwie zahaczając o nią spojrzeniem. Gdyby spróbował zdradzić się grymasem, co sądzi o jej wyglądzie, wydłubałaby mu oczy. Do holu weszła niespokojna, na szczęście okazał się pusty w południe. Ruszyła więc szybkim krokiem w kierunku schodów, które wiodły na wyższe piętra. Po drodze mijała lustra, ale oparła się pokusie spojrzenia w odbicie.

- Witaj Ito!

Poderwała głowę. Na szczycie schodów stał Forneus, młody anakim lojalny Molochowi. Poczuła dudnienie krwi w żyłach.

- Nie teraz - wycedziła.

Ale Forneus zdawał się nie usłyszeć. Usiadł bokiem na poręczy i zjechał na sam dół, na ostatnim odcinku tracąc równowagę i niezgrabnie lądując w przyklęku. Uśmiechnął się z zakłopotaniem.

- Moloch zaprasza do siebie - oznajmił.

Zdegustowana jego zachowaniem, pociągnęła nosem, usiłując wyczuć w oddechu Forneusa zapach trunku, jednak młodzieniec nie spróbował choćby kropli.

- Dopiero przyjechałam. Muszę się odświeżyć. Przekaż mu... - urwała.

Forneus zrobił strapioną minę, co nie wróżyło niczego dobrego. Molochowi się nie odmawiało.

Przyjrzała się swojej jedwabnej rękawiczce.

- W porządku. Niech mu będzie.

Na ustach anakima wykwitł uśmiech tak podobny do ludzkiego, że Icie zrobiło się niedobrze. Gdy pospieszył schodami, przeskakując stopnie. Ita zebrała poszarpaną suknię i ruszyła za nim, wbijając wzrok w jego krótko przystrzyżone włosy koloru lnu. Czuła wściekłość, że na nią nie czeka. Zastanawiała się, kiedy znowu się potknie. Zawsze był fajtłapą, jakby nabył w przeszłości poważnych uszkodzeń głowy. Jednakże Molochowi nie przeszkadzały rażące niedoskonałości Forneusa. Gdyby go nie znała, pomyślałaby, że trzyma młodzieńca blisko z powodu litości.

Wreszcie zatrzymali się przed kwaterą włodarza. Forneus otworzył drzwi i przepuścił Itę przodem.

Niechętnie przekroczyła próg i rozejrzała się, mrużąc oczy. Wnętrze prezentowało się dokładnie tak, jak je zapamiętała - niezwykle przestronne i zalane promieniami słońca, wpadającymi przez wysokie okna. Światło rozpraszało się w kryształkach dekorujących żyrandol, co nadawało mu zjawiskowy blask. Ita uczyniła krok do przodu i zatrzymała się przed puszystym, wełnianym dywanem. Wyobraziła sobie, jak przyjemnie byłoby przejść po nim boso i poczuć jego delikatność pod stopami. To by ją odprężyło. Obejrzała się na Forneusa, który zachęcającym gestem wskazał jej, by się rozgościła. Sam przeszedł na drugi koniec pomieszczenia i oparł się o ścianę, obserwując ją z daleka.

AbaddonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz