Wojownik z pod Cholownika. Znieczulenie. tom 1

Rozdział 4 Czesc 3

Jechalismy droga przez lasy, Kacper pisal jakiegos sms'a na swoim OPPO A12.

-Wiecie że senator zaprasza moejgo kolege na bal i możemy isc razem z nim? - Powiedzial i lekko rozejrzal sie po nas.

-No chyba jasne - Powiedzialam wesoła

-Mi sie tak zbytnio nie chce - Powiedziala Majtki.

-Dobra Lenka, więc możesz siedziec w aucie i czekac na nas. Ja za to mam pomysl. Będą tam osoby które bawia sie w 11 wrzesnia 2001 jako samoloty. - Powiedzial kacper i wytlumaczyl nam plan.

Dojechalismy na miejsce balu, Majtki zostala w aucie a my wyszlismy.

U Senatora zaczął sie bal, tanczyli wszyscy i znali sie wszyscy. Bylo już ponad tysiąc par, pięknie grała znajoma melodia. Na sali od nas jest trzech Kacper, ja i Lena. Mamy ukrytą dobrze broń, mamy zacisniete gardla, nie odzywamy sie do nikogo i nie mówimy nic. Widzialam jak ogromnie tłuste panie tasowały karty panom posłom, nikt do powiedzenia nie miał tu nic choć wszyscy krzyczeli głośno. O nas jakby zapomniała historia, jakby bieda nas wołała, stalismy cicho między osobami, dalej nie mówilismy nic. Zobaczylam jak sam prezes wlazł na stól, brawa i toasty dalej nie milkły. Ostro pochlali jacyś koledzy kacpra. Wiemy dobrze co mamy robić i wzrokiem zaczelismy szukać sie czesciej. Zbliża sie nasz czas, coraz mocniej swedza nas ręce ale dalej nie mówimy nic. U senatora kończy sie bal, z gardeł gości leciał haft za haftem. Cuchneły przepocone futra. Na sali bylo nas trzech Kacper, ja i Lena. Każdy z nas w ręku trzymał nóż, śliniły sie poderżnięte gardła lecz my daslej nie mówimy nic. Szybko wyciągnelam patyk z kieszeni i zrobilam kilka trików, rzucilam czar wymazujący pamięc i razem z Kacprem i Leną wyszlismy z balu, gdy sie ogarną bedą mysleli ze sami to sobie zrobili. Szybko pobieglismy w strone auta i wsiadlismy do niego, Majtki już wnim czekała.

- Dobra, szybciej, szybciej, szybciej - Krzyknąl kacper i odpalil silnik. Szybko wyjechalismy w strone ulicy.