Rozdział 15

35 7 0
                                    

Jaylynn

Poranek nie należał do najprzyjemniejszych. Ledwo zdołała obudzić się na tyle wcześnie, by w ogóle zdążyć do szkoły, a poza tym jej matka jakimś cudem została na noc w domu. Co prawda po tym, jak Jaiden ją odwiózł, zdołała uniknąć zasięgu jej wzroku i zaszyć się w swoim pokoju, jednak tuż przed wyjściem, dostrzegła ją na kanapie. Jak zwykle oglądała telewizję i nie zwracała uwagi na pozostawiony po sobie bałagan.

- O, Jaylynn! - zawołała z szerokim uśmiechem, co utwierdziło dziewczynę w przekonaniu, że w nocy musiała sporo wypić i nadal ją po tym trzymało.

Bardzo chciała po prostu zignorować swoją matkę, ale ta stanęła w przejściu, gdy na szybko sznurowała buty. Spojrzała wtedy na nią ze zniecierpliwieniem. Nie miała ochoty wysłuchiwać jej dziwnych tekstów i próśb o pieniądze, kiedy miała tylko piętnaście minut na dojście do szkoły.

- Co ci? - mruknęła Chloe, jak gdyby nigdy nic jedząc przed córką kawałek jabłka.

Cóż... Mimo ciągłego spożywania fast foodu, chipsów i słodyczy, jej matka lubiła czasem poudawać, że zdrowo się odżywia. Ani trochę nie było po niej widać, jaki styl życia prowadzi, zresztą Jaylynn również nie miała żadnych problemów z tyciem. Chociaż akurat ona jadła po prostu mniej niż powinna.

- Spieszę się do szkoły - oznajmiła w końcu, kiedy rodzicielka najwyraźniej nie zamierzała odpuścić. - Mogłabyś mnie... Ej! - krzyknęła, gdy kobieta wyrwała jej plecak z rąk.

Próbowała z powrotem go złapać, ale wzajemne przeciąganie się doprowadziło tylko do tego, że wszystkie rzeczy ze środka wysypały się na podłogę. Ukucnęła, szybko zbierając książki i inne przedmioty, ciesząc się, że chociaż sam plecak nie ucierpiał. Nie zniosłaby tego, że mógłby się rozerwać zaledwie po kilkunastu dniach użytkowania. Poza tym był za pieniądze od Jaidena, więc czym bardziej byłoby jej wstyd.

Patrząc na portfel, który szybko dopadła jej matka, szybko przypomniała sobie, że powinna mu oddać te parę banknotów. Był jednak jeden problem - na własne oczy widziała, jak ze środka znika wszystko, co rano tam włożyła.

- Mamo! To na moje śniadanie! - krzyknęła z oburzeniem. - Sama ciężko je zarobiłam!

Chloe tylko zarzuciła włosami i włożyła sobie pieniądze do kieszeni szortów. Zaraz potem podniosła z podłogi jabłko, które wylądowało tam podczas szarpaniny i z powrotem wzięła je do buzi.

- Mi też się coś należy. Mieszkasz ze mną, więc powinnaś chociaż raz kupić matce buty!

Jaylynn sapnęła z oburzeniem, ale powstrzymała się od dalszej wymiany zdań. Była pewna, że gdyby pozwoliła sobie na więcej, to powiedziałaby, co sądzi o swojej matce. Jako że nie byłyby to ani trochę ładne słowa, wolała po prostu stamtąd wyjść.

Szybko zarzuciła plecak na ramię i wyszła, nieplanowanie trzaskając drzwiami. Mogła śmiało powiedzieć, że życie zdecydowanie jej nie lubiło, skoro schodząc ze schodów, poślizgnęła się na ostatnim schodku i z hukiem upadła na beton.

Ledwo potrafiła utrzymać łzy w oczach, gdy trzymała się za obolałe kolano. I nie chodziło tylko o to, że je sobie zdarła. Miała po prostu dosyć.

Grupy Joe, która wbrew zapewnieniom Jaidena mogła cały czas ją ścigać, matki prostytutki, która zabierała jej środki do życia, szkoły, w której sobie nie radziła i tego, że nie potrafiła już zapanować nad swoim życiem. Wydawało jej się, że wszystko stopniowo się wali i ani trochę jej się to nie podobało.

A to, że Jaiden wtrącił się w jej sprawy i być może nieświadomie sprawił, że członkowie gangu ją znienawidzili, wprawiało ją w złość i wstyd jednocześnie. W końcu nie potrafiła tak po prostu uwierzyć w to, że ci ludzie dają jej spokój po takim okropnym incydencie z Katem w roli głównej.

Regained HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz