16

60 3 0
                                        

Spacer

Od naszej przeprowadzki minęło kilka tygodni. Szczerze powiedziawszy tutaj nie jest aż tak źle. Częściej widzę się z rodzicami, co jest naprawdę super, najbardziej z tego cieszy się jednak Scootaloo. A siostry Apple, to już trochę gorsza sprawa. Applebloom znosi to całkiem nieźle, ale zamartwia się momentami tym wszystkim. Natomiast AJ, ma praktycznie każdej nocy koszmary, jednak z każdym tygodniem jest lepiej. Nie potrafi sie do końca tutaj zaklimatyzować. Mimo tego, że mieszkamy razem i śpimy w jednym łóżku, oddaliłyśmy się trochę od siebie, jednak nie winie jej za to. Potrzebuję po prostu czasu, to zrozumiałe.

Jest tutaj spokojnie, nikt nas nie nachodzi. Być może Bright Mac się wycofał po aresztowaniu żony albo szykuje zemstę, jednak to tylko domysły. Myślenie aż nad to o tym wszystkim tylko nam zaszkodzi, a nie pomoże.

Od jakiegoś czasu razem z ojcem próbujemy znaleźć zaginionego brata Applejack. Puki co wiemy, że ostatnio widziany był w Gryfinstone, a to bardzo daleko, jednak nie poddajemy się. Nic nie mówię blondynce, aby jej nie robić nadziei. Kto wie, czy nadal żyje... Jednak mam ogromną nadzieje, że tak.

- Wszystko dobrze Dash? - zapytała dziewczyna wyrywając mnie z zamyśleń.

- Tak, po prostu się zamyśliłam. - obdarzyłam ją uśmiechem, który odwzajemniła.

Dziewczyna usiadła obok i oparła głowę o moje ramie. Od razu objęłam dziewczynę ręką. Uwielbiam z nią tak siedzieć.

- Nie zamartwiaj się tak. Nie znajdą nas tutaj. - wzmocniłam uścisk i spoglądałam na nią.

- Chciałabym, ale to trudne. - mówiła smutno.

- Chodź. Przejdziemy się. - odparłam.

Niechętnie wstała i poszła ze mną. Wiedziałam, że świeże powietrze jej dobrze zrobi. Applejack uwielbia naturę, już nie raz się o tym przekonałam. Udałyśmy się do parku w dość zaciszne miejsce i usiadłyśmy na jednej z ławek znajdujących się tam.

- Dziękuję, że mnie tu zabrałaś. - odparła z uśmiechem i ponownie rozglądała się po całym parku.

Po chwili chwyciłam delikatnie podbródek dziewczyny i odwróciłam jej twarz w moją stronę. Przybliżyłam się do niej i złożyłam na jej ustach krótki pocałunek, który odwzajemniła.

Gdy dziewczyna odsunęła się od mojej twarzy od razu wtuliła się we mnie.

- Nie wierzę... - usłyszałam zza pleców i trochę się zestresowałam, nie poznałam głosu osoby, która stała za mną.

Niepewnie się odwróciłam i ujrzałam za sobą drobną dziewczynę, wiedziałam że skądś ją kojarzę. Jej poliki byly zaróżowione, przypominały kolorem jej włosy, które były długie i lekko podkręcone na końcach. Wtedy doszło do mnie, kto to.

- Fluttershy? - zapytałam niepewnie.

- Rainbow Dash! - powiedziała radośnie i podeszła do nas. - Tyle czasu cię nie widziałam. Mieszkasz tutaj? - zapytała.

- Nie, jesteśmy tylko przejazdem tutaj. - odparłam szybko. - Fluttershy, to jest Applejack. Moja dziewczyna. - odparłam pewnie.

Blondynka zrobiła się czerwona na twarzy, co mnie rozbawiło, jednak udało mi się to ukryć.

- Cześć Applejack. Nie będę zatem przeszkadzać, chciałam się tylko przywitać. - odparła i odeszła w swoją stronę.

Kiedy straciłam różowo włosą z pola widzenia spojrzałam ponownie na twarz blondynki, która również patrzyła w stronę, w którą dziewczyna szła.

- Gdybyś tylko widziała, jak się zaczerwieniłaś. - zachihotałam pod nosem.

Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko zmierzyła mnie morderczym wzrokiem i po chwili wybuchła śmiechem, przez co ja także się zaczęłam śmiać.

- Dziwnie to usłyszeć. To moja dziewczyna... - odparła, gdy tylko przestała się śmiać.

- Brzmi pięknie. Idealnie wręcz. - dałam jej buziaka w policzek.

Niedługo potem poszłyśmy do domu, aby coś zjeść.

Applejack postanowiła, że dziś wraz z siostrą zrobią obiad. Byłam ciekawa co zrobią, zazwyczaj to ja gotuje, a AJ mi w tym pomaga.

Ja w tym czasie siedziałam w salonie ze  Scoot i razem grałyśmy w jakąś gierkę.

- Ugh... Oszukujesz! - mówiła zła.

- Po prostu jestem dobra. - spojrzałam na nią z dumą.

Młoda nie cierpi przegrywać, więc zaraz po tym nasza gra się skończyła.

- Jak się czujesz młoda? - zapytałam.

- No wiesz, jest dziwnie, ale podoba mi się tu. - odparła po chwili namysłu.

- Zdecydowanie dziwnie, ale chociaż teraz masz wiekszy pokój. - szturnęłam ją w ramie.

- To fakt. A co u ciebie Rainbow? - zapytała.

- Czuje się tu dobrze, jednak strasznie martwię się o Applejack. - wyznałam.

- Tak wiem... wszystko się za niedługo ułoży. - uśmiechnęła się ciepło.

Pomimo różnicy wieku potrafiłam się dogadać z siostrą w każdym aspekcie.

- Zapraszamy na obiad! - krzyknęła Applebloom.

Dziewczyny zaserwowały nam dziś spaghetti i na deser szarlotkę. Byłam pod wrażeniem, nie przepadam za ciastami, jednak to mi wyjątkowo smakowało.

Dochodziła godzina 22, już każdy był w swoich pokojach. Leżałyśmy w ciszy przytulone do siebie.

- Mogę o coś zapytać? - zaczęła.

- Oczywiście. - odsunęłam się lekko, aby na nią spojrzeć.

- Jesteśmy ze sobą już trochę czasu i ciekawi mnie jedna rzecz, chociaż obstawiam, że tak, ale jednak nadal się nad tym zastanawiam... - mówiła, z głosu wywnioskowałam, że jest zestresowana.

- Pytaj, przecież Ci odpowiem. - wciąż wpatrywałam się w nią.

- Em... No wiesz... Czy ty już? No wiesz. - domyśliłam się, że o to chodzi i pomimo tego, że pytanie było skierowane do mnie to nie ja czułam stres, tylko ona.

- A więc o to chodzi... Nie, ja jeszcze nie. Nie znalazłam do tej pory odpowiedniej osoby. A ty Jackie? - również zapytałam.

- Właściwie to nie, także czekam na tą jedyną. - uśmiechnęła się.

Nie był to zwykly uśmiech. Mam wrażenie, że sugeruje mi, abyśmy to zrobiły, jednak pewności nie mam. Za jakiś czas pewnie się o tym przekonam...

Tajemnicza Blondynka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz