PATRYK
Wyszedłem z łazienki, a ta cholera ponownie była ubrana. Ona mnie wykończy. Od chwili, w której pierwszy raz znalazłem się w niej nie jestem w stanie oprzeć się jej słodkiemu ciału. Nieustannie odczuwam niepochamowaną potrzebę dotykania jej, calowania, kąsania czuję się przy niej jak narkoman, który nie potrafi oprzeć się swojemu nałogowi. Jest moim narkotykiem i to się już nie zmieni. I wiem to na pewno. To mnie przeraża a jednocześnie sprawia, że czuję ogromną ekscytację.
Zmierzyłem ją wzrokiem z niezadowoleniem, a ona jedynie wykrzywiła te swoje ponętne wargi w triumfalnym uśmieszku. Westchnąłem ciężko i stwierdziłem, że w takiej sytuacji też się ubiorę a przynajmniej zasłonie newralgiczny punk ciała.
– Miałeś rację, umrzemy z głodu i to będzie wyłącznie twoja zasługa – powiedziała wypluwając jajecznicę na talerz.
– Nie przesadzaj nie może być taka zła. Sama ją robiłaś – odparłem zasiadając do stołu z dwoma kubkami aromatycznej kawy.
– Prosiłam, żebyś tylko posolił – westchnęła wycierając język o papierową serwetkę.
– I posoliłem.
– Ile?
– Łyżeczkę – odparłem jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
– Wsypałeś łyżeczkę soli do kilku jajek? – Popatrzyła na mnie jak na niespełna rozumu wariata więc chyba jednak zrobiłem coś źle. No i kurwa zrobiłem. To było niejadalne. Czułem się jakbym wylizał pół Wieliczki.
– Wyjaśnij mi jakim cudem dożyłeś dwudziestu siedmiu lat i nie potrafisz zrobić nawet jajecznicy.
– Cóż – zrobiło mi się głupio – nie każdy potrafi gotować.
– To prawda. Dobrze, że wybrałeś prawo, bo kariery w zawodzie kucharza zdecydowanie nie zrobisz. – Wstała z miejsca i ruszyła w stronę lodówki wyciągając z niej wędliny, ser i sałatę. – Musisz przestać mieszkać z rodzicami, bo ewidentnie to ci szkodzi. – Dodała rozsmarowując masło na kromkach chleba.
– Mieszkam tam tylko tymczasowo i mogę wyprowadzić się od razu jeśli tego właśnie chcesz. Mówiłem, że moje mieszkanie jest remontowane, ale mogę tam wrócić i się jakoś przemęczyć wśród kurzu i pyłu pod warunkiem, że zamieszkasz w nim ze mną. – Odwróciła się w mierząc mnie uważnie wzrokiem. Jej usta zacisnęły się w wąską linie i byłem niemal pewny, że coś ją trapi. No ale przecież chyba nie wzmianka o wspólnym mieszkaniu? Bo na ten temat już kilkukrotnie rozmawialiśmy.
– Rozważę to – odpowiedziała po czasie ponownie odwracając się do robienia kanapek, a moje serce gwałtownie załomotało w piersiach. Wiem, że powiedziała, jedynie, że to rozważy, ale to już jakiś postęp dotychczas upierała się, że to się absolutnie nie stanie. Ten wyjazd to jednak był świetny pomysł i jak trzeba będzie to go przedłużę aż w końcu się zgodzi. Oby tylko zdążyła podjąć decyzje w ciągu tygodnia.
Wróciła do stołu z talerzem pełnym kanapek i na chwilę przystanęła, kiedy tylko jej wzrok napotkał mój. Musiałem wglądać jak szczeniaczek z wywalonym jęzorem i wielkimi maślanymi oczami, ale miałem to w dupie. Powiedziała, że się zastanowi to znaczy, że o tym myśli i uczepie się tego jak rzep psiego ogona i sprawię, że będzie myślała o tym częściej.
– Powiedziałam tylko, że to rozważę – dodała odczytując bezbłędnie moje myśli.
– Zawsze to jakaś nadzieja.
**
Lało praktycznie aż do samego wieczora i przyznam, nie żałowałem, że akurat teraz nastąpiło załamanie pogody. Większość turystów pewnie była zdruzgotana, że nie wyleguję się na plaży, ale nie ja, nie my. Mieliśmy siebie na wyłączność i pewnie, gdyby nie fakt, że organizm ludzki musi dostarczać sobie energii w postaci jedzenia to byśmy w dalszym ciągu leżeli w łóżku.

CZYTASZ
It's always been you
RomansaOna podkochiwała się w nim od zawsze. Była pewna, że on widzi w niej jedynie głupiutką sąsiadkę jego babci. Nie miała pojęcia, że obserwował ją latami i czekał na moment kiedy w końcu będzie mógł się do niej zbliżyć. Alicja skrywa w sobie wiele taj...