PIERWSZE NARUSZENIE RÓWNOWAGI

192 12 2
                                    


Dalej leżałem wbity w mur w końcu uznałem, że trzeba się podnieść. Z trudem wstałem i udałem się po klasztoru.

-muszę jakoś wrócić - mówiłem do siebie

Przeszukałem cały klasztor w szukaniu jakiegoś sposobu na powrót do rzeczywistości, by wyjść ze swojej głowy...

Ale nic nie było.

-(co ja mam teraz zrobić) - spytałem sam siebie w swojej głowie.. chociaż teraz do dziwnie brzmi.

Pomyślałem, że może zagram w grę mojego demona.

-HALO JESTEŚ TU GDZIEŚ?! - krzyknąłem
-jestem - odpowiedział mi po czym pojawił się przede mną - o co chodzi?

-zgadzam się
-na co?
-ty jesteś głupi czy głupi.. a co mi proponowałeś
-napewno.. się zgadzasz? - dopytał z chytrym uśmiechem

-tak.. mam dość siedzenia w swojej głowie, a to jest chyba jedyne wyjście - powiedziałem

-dobrze.. mam nadzieję, że nie kłamiesz bo jeśli nie jest tak jak mówisz to pożałujesz.. widzimy się za kilka dni.

Powiedział po czym zniknął, a wszystko w okół mnie zaczęło się rozpadać. Zamknąłem oczy i poczułem, że spadam. Czyżby się udało?

Powoli otworzyłem oczy i byłem w swoim pokoju. Rozejrzałem się w okół i wszystko było normalne.

Na suficie nie było macek ani Rumi.. z resztą jej nigdzie nie było.
Podejrzewam, że wyszła z pokoju i poszła do siebie, albo Nyi.

Wstałem z łóżka i założyłem bluzę, która leżała na skraju mojego łóżka. Najpewniej ktoś mi ją zdjął iż pamiętam, że poszedłem w niej spać.

-trochę słabo - wyszeptałem do siebie patrząc na swoje pocięte nadgarstki po czym założyłem bluzę.

Sięgnąłem po telefon by zobaczyć godzinę i była dziesiąta, czyli teoretycznie wszyscy już wstali.

Podniosłem się z łóżka i poszedłem do kuchni by sprawdzić czy na pewno nie jestem ponownie w koszmarze czy swojej głowie.. w sumie to wychodzi na to samo.

Kuchnia była pierwszym miejscem które chciałem sprawdzić bo znając życie kogoś tam znajdę.. nadzieja matką głupich.

-Kurwa! - krzyknąłem, a w oczach pojawiły mi się łzy - jeszcze dziedziniec - powiedziałem po czym udałem się na zewnątrz.

Szeptała do siebie by ktokolwiek tam był. Jeśli to jest kolejne urojenie mojego łba to się poddaje.

Wyszedłem na zewnątrz i..

-cześć Lloyd - przywitała się ze mną Rumi
-na PMS jest - na mojej twarzy pojawił się uśmiech gdy zobaczyłem ją,resztę drużyny, którzy trenowali i moich rodziców, którzy rozmawiali z mistrzem Wu.

-coś się stało? - spytała
-nic.. po prostu cieszę się, że was
widzę - z pierwszym skłamałem co nie umknęło uwadze Harumi
-z jednym kłamiesz.. o co chodzi? - ponownie spytała i przytuliła

Wiedziała, że mam do tego słaboś i wtedy nie kłamałem. Nie wiem co mnie blokowało, że w takich sytuacjach byłem bezradny.

-za pierwszym razem myślałem, że się obudziłem a wyszło na to, że byłem jakby uwięziony w swojej głowie - mówiąc na uwięziony zrobiłem nawias palcami

-i jak wyszedłeś.. bo coś czuje, że może mi się to nie spodobać
-skłamałem demonowi.. że zgadzam się na jego warunki.. ale nie mam zamiaru się na cokolwiek zgadzać - odpowiedziałem

-tyle dobrego - przytuliła mnie jeszcze bardziej, a ja złożyłem jej krótki pocałunek który odwzajemniła.

-mam pytanie.. kto mi zdjął bluzę? - spytałem bo chciałbym wiedzieć kto widział ręce
-jak wychodziłam to jeszcze ją na
sobie miałeś - odpowiedziała

-to chyba wiem kto - przejechałem wszystkich wzrokiem, który zatrzymał się na twarzy Kaia.

-nie przejmuj się, już dawno tego
nie robisz.. prawda? - chwyciła za moje nadgarstki i delikatnie je ścisnęła co bardzo odczułem.

-ał.. - syknąłem z bólu i dosłownie
zgiąłem się w dół po czym kucnąłem
-nieprzestałeś - powiedziała ciszej i kucnęła przede mną - czemu to robisz?

-przez ból.. nie fizyczny, a psychiczny - no brawo Lloyd, najoczywistsza odpowiedź i bardzo oryginalna.. serio.

-to wiem.. ale coś jest na rzeczy, że to
robisz.. prawda?
-po prostu mam dość wszystkiego
-..choć - wstała i wyciągnęła do mnie rękę by pomóc wstać - kurwa co ty taki lekki?

-em.. może dla tego, że mało co jem bo wiemy czym to się kończy, a po drugie nie potrafię przytyć - odpowiedziałem

-dobra.. choć - złapała mnie za rękę, weszliśmy do klasztoru i skierowaliśmy się do mojego pokoju.

-o co chodzi?
-daj wszystko co masz do.. tego - puknęła palcem w mój nadgarstek
-no chyba cię pojebało?!
-nie Lloyd.. jeszcze mnie nie pojebało

Wyciągnęła do mnie rękę, a ja tylko westchnąłem. Poszedłem do łazienki, a ona za mną. Postanowiłem, że już jej to oddam bo po jakimś czasie i tak znajdzie.

Z resztą w mieszkaniu u rodziców mam tego pełno i nie szkła tylko żyletek.

Otworzyłem szufladę i zacząłem wszystko z niej wyciągać, a gdy Rumi zobaczyła ile szkła zostało w szufladzie zaniemówiła.

-mam nadzieję, że w mieszkaniu
tego nie ma - no nie ma szkła są.. żyletki, ale przytaknąłem jej niepewnie głową.

-nie ma
-wiesz, że ci nie wierze - powiedziała wyciągając szkło z szuflady na papierowy ręcznik
-domyślam się.. masz do tego prawo

Podała mi zawinięte szkło w papier po czym je wyrzuciłem.

-co masz w domu? - spytała ponownie pukając
palcem w mój nadgarstek
-też szkło - skłamałem

-jak wrócimy to je też wyrzucasz.. jasne?
-ta.. chodźmy już muszę powiedzieć o wszystkim Wu - przytaknęła głową po czym poszliśmy na dziedziniec.

-wreszcie koniec! - krzyknął uradowany Kai. Domyślam się, że skończyli trening, a mistrz ognia nie przepadał za nimi - cześć młody
-cześć - przywitałem się po czym Rumi poszła do Nyi i Skylor, a ja podszedłem do mistrza.

-witaj Lloyd.. czemu nie zjawiłeś się na treningu? - spytał Wu
-po pierwsze nie wiedziałem że jest, a po drugie nie byłem w stanie - odpowiedziałem

-coś się stało?
-to może od początku.. - opowiedziałem mu wszystko co się wydarzyło te trochę czasu temu.

-i zgodziłeś się? - spytał trochę przestraszonym i jakby zawiedzionym głosem

-tak.. ale nie mam zamiaru się na to zgadzać.. zrobiłem to tylko po to żeby uwolnił mnie z tego koszmaru - odpowiedziałem

-będzie cię teraz nękał
-to wiem.. ale czemu mu tak bardzo na tym zależy?! - spytałem

-jesteś wybrańcem.. - wtrącił się ojciec - w zwoju było zapisane wszystko co teraz się dzieje, a ostatnie zdania
były najgorsze - dokończył

-a co było w nim zapisane?
-na przykład.. stwierdzając po tym co teraz mówisz to nastąpiło pierwsze naruszenie równowagi.

Prawdziwe oblicze - II tom książki „To nie koniec Lloyd"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz