5. the band go home, i stay to write

24 6 17
                                    

nie rozmawiali o tym. przez następne trzy koncerty ledwo się do siebie odzywali, bojąc się, że powiedzą coś głupiego. tak było łatwiej.

i w końcu wrócili do domu.

póki co tylko na dwa tygodnie; przerwę między resztą koncertów. leo nie wiedział czy chciał wracać.

— gdzie was wysadzić? — zapytał lester, gdy zbliżali się do nowego jorku.

znów był środek nocy. percy i will spali, tworząc dziwną plątaninę kończyn na swoich siedzeniach. leo zastanawiał się, jakim cudem will oddycha, bo jego twarz zasłonięta była włosami percy. chociaż może były to jego włosy... nikt tego nie wiedział.

lavinia malowało paznokcie, hazel siedziała za słuchawkami, ignorując całe towarzystwo a leo i frank... cóż, oni sami nie wiedzieli co dokładnie robili.

— mnie i leo możesz zawieść do mnie — odpowiedział frank, na co leo posłał mu tylko zdziwione spojrzenie. — chyba musimy porozmawiać — dodał ciszej, tak żeby tylko leo go usłyszał.

leo nie protestował. nawet nie mógł. gdy frank coś mówił, leo to robił. ufał frankowi bardziej niż samemu sobie.

— hazel i ja poprosimy do mnie — powiedziało lavinia. hazel nawet nie zareagowała, co chyba oznaczało, że się zgadza.

— leo, zadzwoń do rodziców — powiedział lester. — szczególnie, jeśli zostajesz u franka.

leo westchnął. no tak, mógł mieć dwadzieścia lat (prawie dwadzieścia jeden!) a lester nadal traktował go jak dziecko. podobnie zresztą jak resztę zespołu. will mówił, że to normalne. lester zachowywał się do nich tak samo, jak gdyby byli jego prawdziwymi dziećmi.

oczywiście nikt nie odebrał, więc leo tylko wysłał wiadomość do calypso. o dziwo odpowiedziała, chociaż zignorowała, gdy dzwonił. emotka kciuka w górę dała leonowi pozwolenie na nocowanie u franka. jakby go potrzebował..

kiedy w końcu dojechali, leo nie czuł nóg. i ogólnie całego ciała. frank musiał pomóc mu w wyjściu z busa i wzięciu walizek.

— zadzwońcie rano, chcę wiedzieć, czy żyjecie — powiedział lester, na co oboje odpowiedzieli mu uśmiechem.

leo rzucił się na łóżko franka, od razu gdy ten wpuścił go do mieszkania. leo spędzał tu zdecydowanie większą część czasu, bo odkąd frank zamieszkał sam, widywali się codziennie. frank nawet chciał zaproponować leonowi wspólne mieszkanie (i tak prawie tam mieszkał, sprzątał i robił zakupy!), ale nie chciał przekroczyć granicy.

— leo — zaczął frank. — nie śpij. musimy porozmawiać.

— śpię — odpowiedział leo. wcale nie był śpiący, ale starał się uniknąć tej rozmowy.

— wiem, że jesteś we mnie zakochany — powiedział wprost frank.

leo poczuł, jakby jego świat runął. frank wiedział. nie wiadomo jak długo. i go okłamywał, udając, że wszystko jest w porządku.

— czyli mnie okłamywałeś? — zapytał valdez, podnosząc się w łóżka. spojrzał na franka. chciał się popłakać.

— czekałem, aż sam mi to powiesz. — zhang uśmiechnął się lekko. — bo ja też jestem w tobie zakochany. i cholernie mnie bolało, że jesteś taki nieświadomy.

— jesteś głupi — powiedział leo, nadal próbując przetworzyć słowa franka. — mogłeś mi powiedzieć.

— czekałem, aż ty będziesz gotowy to powiedzieć!

— a ja myślałem, że ci się nie podobam i nie chciałem być odrzucony.

oboje wybuchnęli śmiechem. leo miał wrażenie, jakby z jego ramion został zrzucony ciężar, o którym wcześniej nie miał pojęcia.

kochanie franka było dla niego naturalne. miał wrażenie, że kochał go od samego początku. odkąd usiadł obok niego na chemii w pierwszej klasie liceum. frank zawsze był w jego myślach, nawet gdy był z nico. nawet gdy kręcił z echo. zawsze wracał do franka, bo tylko przy nim czuł się prawdziwie.

i w końcu mógł pozwolić na okazywanie tych uczuć.

bo frank został jego chłopakiem.

— mam pomysł na piosenkę — powiedział leo godzinę później, gdy leżeli na łóżku franka (albo może już ich łóżku), wpatrując się w serial lecący na telewizorze.

— więc napisz.

— chciałbym ją zagrać na ostatnim koncercie, ale nie zdążę jej wydać do tej pory. i hazel nigdy mi nie pozwoli zmienić setlisy. znowu.

— możesz coś zamienić. wiesz, zagrać tą, a innej nie — zaproponował frank. — mogę ci pomóc z nagraniem. percy pewnie też pomoże, jeśli nie będzie zajęta. nie wydamy cię hazel.

— okej — powiedział leo. — więc daj mi chwilę.

a/n jeszcze jeden rozdzial nam zostal

the band and i 'valzhangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz