Dopiero teraz odetchnęłam z ulgą. Niewidzialni byliśmy bezpieczni, musieliśmy wystrzegać się jedynie zbłąkanych kul szybujących dookoła. Roan przesunął się bliżej skrzyni i oparł o nią plecy, ja zrobiłam to samo.
Spojrzałam na niego, gdy zacisnął powieki. Lekko marszczył brwi, a jego usta wykrzywiały się w grymasie bólu. Dłoń ułożył na ranie, z której wciąż wypływała krew, chociaż coraz słabiej.
A to wszystko z mojej winy.
– Dzięki, że mnie pomściłaś – wychrypiał, otwierając oczy i uśmiechnął się.
– To przeze mnie – odparłam. – Nie wybaczyłabym sobie, gdybyś...
– Jakże szlachetnie z twojej strony.
Miałam ochotę go udusić.
– Jesteśmy teraz niewidzialni? – spytał po chwili. Przypomniałam sobie, że gdy jechaliśmy do Zen, zapytał mnie o to samo.
Skinęłam głową.
– Kolejna przewaga hes'ti polega na tym, że mogą wyczuć, gdy ktoś skrywa się w ciemności. – Gdyby nie był ranny, wymierzyłabym mu kuksańca w bok. W obecnej sytuacji musiałam ograniczyć się do posłania mu złowrogiego spojrzenia. – Może się przydać na polu bitwy, o ile starczy nam sił.
– Przyłapałeś mnie na podsłuchiwaniu – wymsknęło mi się. – Teraz już wiem, jak to zrobiłeś. A ja głupia myślałam, że jesteś sha'ri.
Roan uśmiechnął się, odsłaniając dołeczki w policzkach, które zdawały się stałym elementem jego każdego grymasu.
– Teraz wydaje się to oczywiste – mówiłam dalej – tym bardziej, że nasze energie cały czas się przyciągały. Pewnie czułeś to od początku od nas wszystkich?
Chłopak najpierw rzucił mi zdziwione spojrzenie spod zmarszczonych brwi, po czym pokręcił głową.
– Nie mam pojęcia, o czym mówisz.
– Jak to? Nie czułeś tego, gdy nas spotkałeś? Jak nasza magia na siebie oddziałuje? Tych wibracji i iskier?
Roan znów pokręcił głową, tym razem z lekkim uśmiechem.
– Obawiam się, że czułem to tylko przy tobie – powiedział w końcu, wpatrzony w podłogę. – Ale to chyba magia innego rodzaju.
Zamknął usta, jak tylko wypowiedział te słowa. Popatrzyłam na niego, chcąc upewnić się, że się nie przesłyszałam. Jego oczy wciąż szukały czegoś w podłodze, a na policzkach pojawiły się zdradliwe rumieńce.
– Chyba dostałeś gorączki. – Obróciłam w żart to, co powiedział, by ukryć, jak duże wrażenie zrobiły na mnie jego słowa.
Chyba zakręciło mi się w głowie.
Roan prychnął śmiechem.
– Czuję się cholernie bezużyteczny – powiedział nagle, zmieniając temat. Napotkałam jego spojrzenie, łagodne, spokojne, jak tafla jeziora. – Siedzimy tu i tracimy cenny czas, bo musiałem oberwać.
– Teraz brzmisz zupełnie, jak Kain – odparłam. – Nawet nie wiesz, ile was łączy.
– Na przykład?
– On też siebie nie docenia. Myśli, że bez magii jest nikim i na nic się nie może przydać.
– Cóż...
– Nie znasz go, ja chyba też nie. Ale wierzę, że naprawdę chce zmienić swój kraj i, że będzie lepszym cesarzem, niż jego poprzednicy.
– Skoro tak uważasz.
CZYTASZ
Cesarstwo Blasku
FantasyKontynuacja Cesarstwa Cienia. (opis w budowie) Okładka by @idylliczna <3