Rozdział 39.

61 8 1
                                    

Przez nieosłonięte okiennice do pokoju wlewał się blask porannego słońca. Promienie padały wprost na śpiącą w dużym łóżku parę. Stanley leżał na wznak z podbródkiem opartym na głowie Prudencji, która, śpiąc na brzuchu, opierała się o nagą klatę chłopaka. Jej ręka leżała bezwładnie przerzucona przez jego pierś, a jego dłoń spoczywała na jej łopatce. Zegar stojący na szafce przy łóżku wskazywał szesnaście minut po siódmej. Była niedziela.

Ich rytmiczne oddechy łączyły się ze sobą, ale wkrótce harmonia została zaburzona. Prudencja przebudziła się. Przez chwilę leżała zdezorientowana, ale po chwili dotarły do niej wydarzenia z poprzedniego dnia. Podniosła się odrobinę i po omacku szukała okularów. Założyła je na nos i obserwowała śpiącego Stanleya. Miał rozrzucone na całej poduszce włosy, a pełne wargi lekko rozchylił. We śnie wyglądał jak dziecko. Rytmiczny oddech unosił jego klatkę piersiową. Yoko wychyliła się nieco i patrzyła na niego z zafascynowaniem. W końcu uznała, że najwyższa pora go zbudzić. Pocałowała delikatnie jego skroń, ale nie poruszył się. Przesunęła nosem po jego szyi i mruknęła:

-Wstawaj, Stanley.

-Jeszcze pięć minut, mamo - odpowiedział na pół śpiąco.

-Mamo? To mama tak cię budzi? - zaśmiała się i cmoknęła go w policzek.

Dopiero wtedy Stan zareagował. Otworzył najpierw jedno oko, potem drugie, a następnie leniwie się uśmiechnął.

-Dzień dobry - powiedział.

-Dzień dobry - odpowiedziała z uśmiechem. - Jak się spało?

-Wyjątkowo dobrze. A tobie?

-Mnie też.

-Musimy już wstać?

-Musimy. Ringo może w każdej chwili wrócić.

-Chyba żartujesz. Jest niedziela, wpół do ósmej, a on miałby już nie spać?

-No tak. Ale to nie zmienia faktu, że trzeba wstać.

-Trzeba?

Stanley przesunął dłonią po plecach Prudencji. Nachylił się do niej i pocałował w usta. Dziewczyna pisnęła i odsunęła się od niego.

-Nie umyłam zębów, palancie. Idę się przebrać.

-Mhm - mruknął i nie ruszył się ze swojego miejsca.

Yoko wyszła spod kołdry i skierowała się do łazienki.

-Niezły tyłek - krzyknął za nią, a w odpowiedzi dostał tylko mrożące spojrzenie, na które zaśmiał się cicho.

Prudencja zdjęła spodenki oraz koszulkę, po czym wkroczyła pod ciepły strumień wody, która spływała po niej kaskadami. Umyła włosy i po kilku minutach wyszła spod prysznica. Otuliła się dużym ręcznikiem w kolorowe pasy i zorientowała się, że nie ma ze sobą ani ubrań, ani bielizny. Wyszczotkowała zęby i wysuszyła odrobinę ręcznikiem włosy. Wyszła z łazienki owinięta jedynie w puchowy ręcznik i otworzyła drzwi do swojego pokoju. Stanley wciąż leżał w łóżku z zamkniętymi oczami, ale na dźwięk jej kroków uchylił powieki.

-Nie gap się - powiedziała tylko Yoko.

-Ja się wcale nie gapię. Ja podziwiam - odpowiedział niskim głosem.

-To znajdź sobie inny obiekt uwielbienia.

-Nigdy - odparł z pełną stanowczością.

Dziewczyna podeszła do szafy i wyjęła z niej parę legginsów w czerwono- czarną kratę i długą flanelową czarną koszulę. Następnie pochyliła się nad komodą i usłyszała ciche wzdychanie Stanleya. Odwróciła się w jego stronę i zobaczyła, jak wciąż jej się przygląda.

loneliness in paradiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz