Rozdział 2

37 3 17
                                    

Minęły już dwie godziny imprezy ,a ja jak na razie bawiłam się naprawdę nieźle. Z czasem przyzwyczajałam się do głośnej muzyki i mocno wstawionej Emmy. I ,żeby sobie nie przywłaszczać mienia tej rozsądnej sama co chwilę popijałam alkohol, a w głowie już zaczynało mi się kręcić od jego ilości. Tańczyłam do ulubionych piosenek i wykrzykiwałam ich tekst w towarzystwie przyjaciółki i Petera. Nigdy nie byłam na takiej imprezie i trochę tego zaczęłam żałować, miałam końcu osiemnaście lat ,a pierwszy raz w życiu się upiłam. O dziwo nie myślałam o tym ile piwo które co chwile wlewałam do buzi miało kalorii i ile od niego przytyje.
W pewnym momencie zauważyłam wysokiego dość mocno umięśnionego  blondyna podchodzącego do nas. Od razu zaczęłam szukać wzrokiem Petera lecz ten chyba poszedł do łazienki lub po wodę dla nas. Jako jedyny nie pił, ale mówił ,że mu to nie przeszkadza więc razem z Emmą się w to nie wtrącałyśmy. Może przynajmniej jutro nam pomoże z nieznośnym bólem głowy.

-Cześć blondyna, zatańczymy? -zagadnął chłopak z cwaniackim uśmiechem i błyskiem w oczach kiedy stanął obok Emmy.

A to śmieć

Podeszłam do mężczyzny ,w którego wpatrywała się moja przyjaciółka ze zdziwieniem i pijanym uśmiechem. Nie lubiłam się wtrącać w nie swoje sprawy lecz ona ledwo co na oczy widziała. Kiedy Emma już miała odejść z tym obcym typem, odepchnęłam go od niej i chamsko rzuciłam.

-Zostaw ją, jest zajęta. -blondyn spojrzał na mnie a jego mina od razu zrzedła i posłał mi wkurwione spojrzenie. -Co ci do tego, nie jesteś jej aniołem stróżem dziewczynko.

-Parsknęłam na jego słowa po czym złapałam Emme i odeszłam z nią na bok.

-Emma, może wrócimy już do domu. -Zapytałam z nadzieją gdyż zrobiło mi się nie dobrze a głowa zaczęła pulsować, w dodatku nie był to pierwszy liczący na ukradnięcie mi przyjaciółki.

-Nie no co ty stara, minęły dopiero dwie minuty. -Zaśmiała się. -Emma dwie godziny...

Wytrzymałam tyle i byłam z tego dumna lecz nie chciałam przesadzić. Chociaż czułam ,że już to zrobiłam chwiejąc się lekko.

-Zamów sobie taksówkę ,a ja wrócę z Peterem. -Rzuciła przyjaciółka ,a ja spojrzałam na nią z niedowierzaniem. Emma nie była Emmą.

-Pijana taksówką?

-Świat przecież nie jest pełen zboczeńców. -Odparła obojętnie.

Była mocno, bardzo mocno pijana. Lecz gdy zobaczyłam Petera z ogromnym uśmiechem gadającego ze znajomymi stwierdziłam ,że nie chce im psuć imprezy.

-Dobra, dam znać jak będę w domu. -Oznajmiłam po czym ruszyłam chwiejnie w stronę drzwi.

-Sama już sobie wezmę ubera! Tylko uważaj na siebie!

Kiedy wyszłam z domu Charlesa, odetchnęłam z ulgą. Świeże letnie powietrze od razu wpłynęło do moich nozdrzy sprawiając ,że poczułam się znacznie lepiej. Było już ciemno i jedynie mała latarnia stojąca gdzieś z boku, oświetlała ulice. Usiadłam na starej ławce i wyciągnęłam z torebki telefon. Weszłam w aplikacje ubera i szybko wpisałam najpotrzebniejsze dane. Pokazało mi że samochód ma podjechać około za pięć minut. W spokoju więc oddychałam by wytrzeźwieć i nie zwymiotować w obcym aucie,, bo to byłby dopiero koszmar. Po określonym czasie pod krawężnik podjechał duży, czarny Mercedes. Zdecydowanie wyglądał na porządny i nowoczesny. Otworzyłam ostrożnie drzwi i lekko zestresowana usiadłam na miejscu pasażera następnie odwróciłam się w stronę kierowcy. Zamarłam, za kierownicą siedział dość wysoki, ciemnowłosy mężczyzna wyglądający na mniej-więcej w moim wieku. Jezu czy ja śnię. Nagle automatycznie wytrzeźwiałam i poczułam dziwny niepokój ,a moja pewność siebie opadła szybko, i znów byłam tą samą dziewczyną z fobią na świat. Aurelia opanuj się kurwa to zwykły facet, chyba.

Hurt me or die (16+)Where stories live. Discover now